Zastrzelony w Portage Park będzie pochowany w Polsce
Chicagowska policja z 16. dystryktu w czwartek po południu nadal prowadziła „aktywne śledztwo” w sprawie zabójstwa Jakuba Marchewki. Do tragedii doszło w Wielkanoc w Portage Park na północnym zachodzie Chicago. Komendant 16. dystryktu powiedziała nam, że zidentyfikowano podejrzanego, lecz do czwartku po południu nie został on aresztowany. Tymczasem rodzina poinformowała o ustaleniach pogrzebowych.
Z Joanną Marszałek rozmawia Joanna Trzos. Podcast "Dziennika Związkowego"powstaje we współpracy z radiem WPNA 103.1 FM
Rodzina zastrzelonego 28-latka poinformowała, że ciało Jakuba Marchewki będzie skremowane, a pochówek odbędzie się w Polsce w nieustalonym jeszcze terminie. W sobotę 10 kwietnia o 11 am w kościele św. Ferdynanda w Chicago odbędzie się msza święta z urną Zmarłego. „Chcemy podziękować wszystkim za zalew miłości i wsparcia, jakie otrzymaliśmy w ostatnich dniach” – napisała na Facebooku siostra Zmarłego.
Do zdarzenia doszło w niedzielę wielkanocną, 4 kwietnia około 4.30 pm w rejonie 3500 N. Austin w chicagowskiej dzielnicy Portage Park na północnym zachodzie Chicago. Według wstępnych ustaleń policji, na parkingu przed sklepem monopolowym doszło do kłótni między dwoma mężczyznami. Kłótnia miała dotyczyć uszkodzenia jednego z samochodów. Gdy kłótnia nasiliła się, jeden z mężczyzn wyciągnął broń i postrzelił drugiego w klatkę piersiową – relacjonuje komendant Maureen C. Biggane z 16. dystryktu, obejmującego obszar, gdzie doszło do zabójstwa.
Mężczyznę przewieziono do szpitala na zachodnich przedmieściach, gdzie stwierdzono jego zgon. Koroner powiatu Cook zidentyfikował ofiarę jako 28-letniego Jakuba Marchewkę, mieszkańca dzielnicy Belmont Cragin. Śmierć uznano za zabójstwo. Śledztwo prowadzą detektywi z Area Five.
Komendant Biggane w rozmowie telefonicznej w czwartek po południu powiedziała, że na tym etapie wciąż prowadzone jest aktywne śledztwo.
– Detektywi analizują nagrania z okolicznych kamer i przesłuchują świadków. Podejrzany został zidentyfikowany, lecz nie został jeszcze aresztowany – powiedziała Biggane. Dodała również, że jest „bardzo zasmucona i rozgniewana tym tragicznym zdarzeniem” i przekazała szczere kondolencje dla rodziny ofiary.
We wtorek na Facebooku, w odpowiedzi na liczne spekulacje, pojawił się wpis Eweliny Dem, którego treść przytaczamy (w wersji oryginalnej, bez poprawek): „Żeby rozwiać państwa wątpliwości… jestem siostra ofiary… Kuba nie miał nic wspólnego z gangami czy narkotykami.. to był normalny, wesoły, młody chłopak o wielkim sercu i jeszcze większym poczuciu humoru.. Tego dnia wyskoczył po piwo wracając z wielkanocnego obiadu u rodziny.. otworzył drzwi samochodu draskając zaparkowany samochód obok. W samochodzie była kobieta.. zaczęła Kubę wyzywać a potem zadzwoniła do gościa w środku.. ten wyskoczył zaczęli się szarpać a potem padł strzał… śmiertelny.. ps: gość był kolorowy! Kuba! Nie zasłużyłeś na taką śmierć”.
W poniedziałek na stronie GoFundMe założono zbiórkę na koszty pogrzebu mężczyzny pod hasłem Marchewka’s Funeral Expense. Organizatorka zbiórki, Danislava Dramsazova, napisała: „W Wielkanoc 4 kwietnia straciliśmy wspaniałą osobę z powodu przemocy z użyciem broni! Jakub Marchewka miał 28 lat i nie zasłużył na to! Był typem człowieka, który zawsze sprawiał, że się śmiałeś. Próbuję zebrać pieniądze, aby rodzina mogła go pochować i nie musiała się martwić o pieniądze w tym trudnym czasie! Każda suma może pomóc i będzie doceniona”. W ciągu jednego dnia zebrano ponad 5 tys. z docelowej sumy 10 tys. dol. W czwartek docelowa suma wynosiła 25 tys. dol., a do 3 po południu blisko 300 osób wpłaciło łącznie ponad 18 tys. dol.
Sześć innych osób zmarło, a 27 zostało rannych w rezultacie strzelanin, do których doszło w Chicago w wielkanocny weekend.
Śmierć Jakuba Marchewki była drugim w tym roku zabójstwem w 16. dystrykcie chicagowskiej policji, obejmującym dzielnice na północ od ulicy Belmont i na zachód od Cicero. Dwa tygodnie wcześniej, 21 marca nad ranem w rejonie ulic Sunnyside i Laramie policja znalazła leżącego na ziemi, postrzelonego w głowę mężczyznę. Zmarł dwa dni później w szpitalu. Koroner zidentyfikował go jako 37-letniego Briana Reyesa. Śledztwo w tej sprawie trwa – według policji nikogo nie aresztowano.