Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 26 listopada 2024 01:10
Reklama KD Market

Drobniaki / Nickels and Dimes

Kilka dni temu rozmawiałem o pracy z ojcem mojej żony, 96-latkiem. On dorastał w czasach Wielkiego Kryzysu, kiedy pracy i pieniędzy było mało. Poprosiłem go, żeby opowiedział mi o swojej pierwszej pracy. Wcale się nie wahał. 

Powiedział: „Kiedy miałem 8 lat, sprzedawałem jajka”.

To mnie zaskoczyło, bo wiem, że dorastał w samym sercu Brooklynu w Nowym Jorku i nie mogłem sobie wyobrazić, gdzie tam mógł dostać jajka i w jaki sposób je sprzedawać. 

KIedy poprosiłem go, żeby powiedział więcej, oto co powiedział: „Mój tata miał przyjaciela, który mieszkał na farmie w New Jersey. Raz w tygodniu jechaliśmy tam i odbieraliśmy 40 tuzinów jaj, i przywoziliśmy je na Brooklyn. Czasami sprzedawaliśmy je na pchlim targu, a czasami stawaliśmy na rogu ulicy w śródmieściu i sprzedawaliśmy je przechodzącym ludziom. Bardziej podobało mi się ich sprzedawanie niż zbieranie. Kury zawsze trzepotały skrzydłami i wrzeszczały na nas, kiedy próbowaliśmy zebrać jajka”.

Zapytałem go, ile mu płacono za jego pierwszą pracę. Uśmiechnął się i odpowiedział: „Pięć centów na tydzień”.

Rozmowa z nim dała mi do myślenia. Kiedy dorastałem w polskiej dzielnicy w Chicago, w latach 50-tych, wielu moich amerykańskich przyjaciół dostawało kieszonkowe: 25 centów tygodniowo, czasami 50 centów. Moi polscy przyjaciele i ja nie dostawaliśmy kieszonkowego. Wtedy, tak myślę, moi rodzice nie rozumieli tej idei.

Pamiętam, że kiedyś zapytałem moją mamę o kieszonkowe. Powiedziałem: „Mamo, co myślisz o moim kieszonkowym w zamian za zamiatanie schodów w naszym budynku? 25 centów tygodniowo?” Spojrzała na mnie ostro i odpowiedziała mi, że w starym kraju – w Polsce – dzieci same zabijały świnie drewnianymi młotkami, spuszczały z nich czarną grudkowatą krew i ich tusz, i wyrabiały codziennie polską kiełbasę z ich wnętrzności, i nawet im za to nie podziękowano po polsku.

A potem powiedziała do mnie po polsku: „Jeśli nie wykonasz obowiązków domowych, chyba że ci zapłacę, to nie rób tego”. I od razu zabrała mi miotłę i wyszła na zewnątrz, zatrzymała pierwszego dzieciaka, którego spotkała na ulicy (dzieciaka, którego nienawidziłem ze szkoły), dała mu 25 centów za pozamiatanie schodów, których ja nie chciałem zamiatać za darmo. 

I czego mnie to nauczyło?

Prosta odpowiedź brzmi – nie pytać mamy o kieszonkowe. Ale najlepsza odpowiedź, to nauczka, że w rodzinie nigdy nie chodzi o pieniądze. Chodzi o lojalność, miłość i pomaganie sobie nawzajem, bez względu na cenę.


Nickels and Dimes

I was talking about work with my wife’s 96 year-old dad a couple of days ago.  He grew up in the Great Depression when jobs and money were scarce, and I asked him to tell me about the first job he ever had. He didn’t hesitate at all.  

He said, “I sold eggs when I was 8 years old.”

This surprised me because I knew he grew up in the heart of Brooklyn, NY, and I couldn’t imagine where you’d get eggs or how you’d sell them.  

When I asked him to tell me more, here’s what he said.  “My dad had a friend who lived on a farm in New Jersey. Once a week, we’d drive out there and pick up about 40 dozen eggs, and we’d bring them back to Brooklyn.  Sometimes we’d sell them at a flea market, and sometimes we’d just stand on a corner downtown and sell them to people passing by.  I liked selling them more than I liked gathering them together.  The chickens were always flapping their wings and yelling at us when we tried to gather the eggs.”

I asked him then how much he got paid at his first job.  He smiled and said, “A nickel a week.”

Talking to him got me thinking.  When I was a kid growing up in a Polish neighborhood in Chicago back in the 50s, a lot of my American friends got allowances: a quarter a week, sometimes 50 cents a week.  My Polish friends and I didn’t get allowances.  Back then, I didn’t think our parents understood the concept.  

I remember one time asking my mom for an allowance.  I said, “Mom, how about an allowance for sweeping up the stairs in our building? A quarter a week?” She gave me a hard look and told me that back in the old country, in Poland, kids slaughtered pigs on their own with wooden hammers and drained the black lumpy blood from the carcasses and made Polish sausage from the guts every day of the week for nothing, not even a quick thanks a lot in Polish.”

And then she said to me in Polish, “if you won’t do the chores unless I pay you, then don’t.” And right away, she grabbed my broom and went outside and stopped the first kid she saw on the street (a kid I hated from school) and she gave him a quarter just for sweeping the stairs that I would have swept for free.”

And what did this teach me?  

The simple answer is not to ask my mom for an allowance.  But the greater answer is that this taught me that family is never about money.  It’s about loyalty and love and helping each other no matter what the cost.

John Guzlowski

amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.-John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama