Opady śniegu, największe od dwóch lat, sparaliżowały Waszyngton. W aglomeracji zamknięto punkty, gdzie przeprowadza się testy na Covid-19 i szczepienia. Uczniowie w większości szkół mają odwołane zajęcia.
Niedzielna śnieżyca przyniosła mieszkańcom Dystryktu Kolumbii największe opady śniegu od dwóch lat. Białego puchu spadło kilka centymetrów, ale w poniedziałek - ku uciesze nie tylko dzieci - znów prószy.
Ostatnimi laty śnieg w Waszyngtonie jest na tyle sporadyczny, że większość opady przyjmuje z radością. Temat dominuje w rozmowach w sklepach czy z sąsiadami, a prognoza pogody zajmuje w telewizji więcej czasu antenowego niż polityka i pandemia.
Zgodnie z zapowiedziami sprzed śnieżycy mieszkańcy miasta w niedzielę tłumnie wyszli na zimowe spacery oraz sanki. Skrzyknięci w internecie śmiałkowie zorganizowali na Narodowych Błoniach (National Mall) bitwę na śnieżki. Obok, pod Pomnikiem Waszyngtona i Kongresem, jak grzyby po deszczu powstawały bałwany.
Powody dzieci do radości nie skończyły się w weekend. Mimo nauczania zdalnego w trakcie epidemii większość szkół w waszyngtońskiej aglomeracji wprowadziła "śnieżny dzień" i zrezygnowała lub znacznie skróciła zajęcia on-line. Na podobny odpoczynek nie mogą natomiast liczyć zatrudnieni w agencjach rządowych.
Opady śniegu sparaliżowały Waszyngton. Wiele sklepów w centrum zamknięto, a połączenia autobusowe odwołano. Na chodniki sypana jest sól z sokiem z buraków. W poniedziałek nieczynne są punkty testów na Covid-19, a na przedmieściach wstrzymano proces szczepień.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)