Meksykanka, która od 3,5 roku skrywała się w kościele w dzielnicy Humboldt Park w obawie przed deportacją, w sobotę opuściła „sanktuarium” i wróciła do rodziny na przedmieściach. Mąż i sześcioro dzieci kobiety są obywatelami amerykańskimi.
Francisca Lino opuściła schronienie w kościele w Humboldt Park dwa dni po tym, jak prezydent Joe Biden podpisał 100-dniowe moratorium na deportacje dla niektórych imigrantów. Weszło ono w życie w piątek.
Kobieta zamieszkała nad kościołem przy ulicy Division w sierpniu 2017 roku po tym, jak wcześniej w marcu służby imigracyjne wręczyły jej nakaz deportacji i kazały zgłosić się z biletem lotniczym.
W 1999 roku Lino została przyłapana na nielegalnym przekraczaniu granicy meksykańsko-amerykańskiej i odesłana do Meksyku. Granicę udało jej się ponownie przekroczyć kilka dni później i zamieszkała z mężem w Bolingbrook.
W 2005 roku Lino została aresztowana podczas rozmowy kwalifikacyjnej na zieloną kartę. Mąż i sześcioro dzieci Lino są obywatelami amerykańskimi.
Do czasu przejęcia władzy przez administrację Trumpa Lino nie była priorytetem do deportacji i pozwolono jej zostać w kraju, o ile regularnie meldowała się w biurze ICE. Podczas jednej z takich rutynowych wizyt wręczono jej nakaz deportacji.
Moratorium, które weszło w życie w piątek, praktycznie wstrzymuje większość deportacji na sto dni. Zapytana, co zrobi po upływie stu dni, Lino odpowiedziała, że trzeba będzie poczekać i zobaczyć.
Przedstawiona Kongresowi przez prezydenta Bidena legislacja zakłada utworzenie ścieżki do obywatelstwa dla 11 milionów nieudokumentowanych imigrantów oraz skrócenie oczekiwania na zielone karty.
(jm)