Pierwsze samoloty wylądują tu pewnie w czerwcu, zapowiedział Jerzy Rasilewicz, prezes AMW. Według planów lotnisko ma odciążyć terminal Etiuda na warszawskim Okęciu. Jest to obiekt tymczasowo adaptowany z dawnej, ostatnio opuszczonej hali przylotów starego, parterowego Okęcia z czasów PRL. Etiudę wymyślono z potrzeby chwili, gdy loty do i z Warszawy rozpocęli w większej skali przewoźnicy typu lowcost.
Jak to w Polsce bywa, wszelkie prowizorki okazują się bardzo trwałe. W tym roku rozpoczęto od dawna zapowiadaną rozbudowę portu lotniczego na Okęciu. Prace budowlane wymagają wyłączenia z eksploatacji prawie połowy głównego budynku dworca lotniczego, który i bez tego pęka w szwach. Tymczasowy terminal Etiuda będzie więc musiał przejąć część ruchu pasażerskiego „normalnego” Okęcia, a dotychczasowi użytkownicy będą zmuszeni wyprowadzić się do Modlina. Na nowym lotnisku będą więc lądowali tani przewoźnicy, ale modliński port lotniczy obsłuży także samoloty czarterowe, prywatne, cargo i loty nocne.
Według wstępnych szacunków przedsięwzięcie wymaga miniumum 100 mln zł inwestycji. W pierwszej kolejności PPL muszą wyłożyć 15 mln zł na infrastrukturę nawigacyjną. Później środki pochodzić będą z państwowej kasy. Potrzebne jest na przykład wydłużenie o ok. 800 metrów istniejącego pasa startowego i budowa choćby najprostszej hali odpraw.
W budżecie państwa na 2005 r. zapisano dla lotniska 60 mln zł. Z tej kwoty mają także zostać sfinansowane połączenia komunikacyjne lotniska, Modlin położony jest 30 km od granicy Warszawy. W tej kwestii władze gminy które bardzo cieszą się z inwestycji słusznie widząc w niej bodziec rozwojowy dla miasta znanego dotąd tylko z popadającej z wolna w ruinę dawnej carskiej twierdzy chcą postawić na kolej.
Modlin dysponuje trzykilometrową bocznicą od przebiegającej tędy głównej linii z Warszawy do Gdańska. Była ona wykorzystywana przez wojsko i niemal od zaraz, po niewielkich pracach, można tymi torami poprowadzić składy pasażerskie, np..wahadłowy autobus szynowy. Dojazd z Dworca Centralnego w Warszawie zajmie wówczas 15 minut i może okazać się, że do Modlina łatwiej dojechać, niż na Okęcie.
Propagandowy optymizm organizatorów przedsięwzięcia zagłuszył jednak pytania o liczne szczegóły. Jest jeszcze wiele niewiadomych. Nie powstał dotąd podstawowy dokument, biznesplan przedsięwzięcia. Ponadto, już po zakończeniu prac, lotnisko musi przejść międzynarodową procedurę certyfikacyjną, a ta trwa wiele tygodni. Pewne są więc tylko dobre chęci oraz to, że dodatkowe lotnisko jest w Warszawie rzeczywiście potrzebne.
Ale jest jeszcze jeden aspekt całej sprawy. W hałasie medialnym wokół nowego lotniska w Modlinie całkowicie utonęła pamięć o tym, że od półtora roku toczy się niemrawe postępowanie w sprawie wyboru miejsca dla przyszłego, wielkiego lotniska, które miałoby generalnie odciążyć, a kiedyś może i zastąpić warszawskie Okęcie, położone zbyt blisko miasta (obecna rozbudowa Okęcia to w istocie rzeczy tylko jego czasowe uzdatnienie). "Związkowiec" pisał o tym ponad rok temu. Z siedmiu pierwotnie zgłoszonych propozycji lokalizacyjnych podobno ostały się już tylko dwie, w tym właśnie Modlin. Trzeba mieć nadzie ję, że o tym nowym wielkim lotnisku pamiętali ci, którzy obecnie chcą w Modlinie budować port o kilka klas gorszy i że obie koncepcje są do siebie dopasowane.