Skoro już jest po bitwie i przez następne cztery lata widok zawsze będzie z Białego Domu, trzeba sięgnąć wzrokiem nieco szerzej i rozejrzeć się, by ocenić, jaki jest krajobraz. Dla Polaka, który zwiedza oficjalną siedzibę amerykańskiego prezydenta, nie powinno ulegać wątpliwości, że jej architektura, choć sam budynek został spalony przez oddziały brytyjskie po zdobyciu miasta (1812 r.) i później odbudowany, ma ten sam styl co warszawski Belweder neoklasycystyczny. To nic dziwnego, tak samo jak to, że wejścia do kościołów misyjnych (mission churches) w Teksasie (na przykład pod San Antonio), Arizonie czy Nowym Meksyku są oczywiście barokowe styl architektoniczny przenoszono przecież z europejskich źródeł.
Krajobraz po bitwie, widziany z tego neoklasycystycznego gmachu, jest budujący dla prezydenta Busha, tak jak wcześnie pokazywały to mapy telewizyjne omawiane przez Wolfa Blitzera w studiu telewizyjnym: sama czerwień dla republikanów po środku i trochę demokratycznej niebieskości na krańcach. A w tym środku, jest stan Kentucky, niegdyś siedlisko elektoratu demokratów, a teraz jak pisze tygodnik "Newsweek" dzięki senatorowi McConnellowi opanowany przez republikanów. Senator jest rzecznikiem dyscyplinarnym republikanów w Senacie.
Senator powiada, że przez dziesięciolecia uznawano ponadpartyjność jako koalicję centrolewicową, czyli demokraci wspomagani przez garstkę republikanów. Teraz, zdaniem senatora, trzeba rozumieć sytuację jako koalicję centroprawicową: republikańska większość wspomagana przez grupę demokratów. Cytadelę, niegdyś zbudowaną przez Franklina Theodora Roosevelta, zdobyli republikanie tak całkowicie, jak nie udało się to Richardowi Nixonowi czy Ronaldowi Reaganowi. Ci republikańscy prezydenci rządzili w mieście opanowanym przez demokratów. Licząc od 1936 roku, George W. Bush jest pierwszym prezydentem, który dysponuje większością w obu izbach Kongresu.
Dalej, te media, które historycznie sympatyzowały z demokratami, zepchnięte zostały do defensywy, jak pisze dziennikarz, w sensie finansowym i dziennikarskim, dodając jednocześnie, że republikanie zyskali sobie wyborców, w sensie społecznym, ustawodawstwem zgodnym z kampanijnym hasłem "no child left behind" (pol. nie opuścimy żadnego dziecka albo żadne dziecko nie zostanie opuszczone) także w sensie bezpieczeństwa narodowego, utworzeniem Ministerrstwa Bezpieczeństwa Departamentu (am. Department of Homeland Security). Teraz rozpocznie się walka o przebudowę systemu ubezpieczeń społecznych.
Do całości krajobrazu powyborczego dodaje się technikę zmuszenia elektoratu do wyboru między ostro różniącymi się wizjami politycznymi. Na dole, w bazach stanowych, komputerowe oprogramowania pokazują okręgi wyborcze, których nie da się przestawić na inny kurs polityczny, bo kandydaci w coraz większym stopniu zawdzięczają wybór grupom interesu. W mediach wyraźnie się pokazało zrożnicowanie postaw według wzorca kanału Fox i całą inną resztę. Jednak podziały nie są tak głębokie, jak ocenia to senator ze stanu Kentucky, który ma zostać przywódcą większości republikańskiej w 2006 roku, gdy obecny przywódca senator Frist odejdzie w zamiarze przystąpienia, jak dodaje tygodnik, do prezydenckiego wyścigu wyborczego po zakończeniu kadencji obecnego prezydenta.
W tym krajobrazie znajduje się również różnorodność rasowa w nominacjach prezydenckich na stanowiskach rządowych. Amerykanin meksykańskiego pochodzenia (Gonzales, na gubernatora generalnego), Afroamerykanka (Rice, na sekretarza stanu), Amerykanin kubańskiego pochodzenia (Gutierrez, na stanowisko sekretarza handlu), biała Amerykanka (Margaret Spillings, na stanowisko sekretarza edukacji), biały Amerykanin (Mike Johanns, na stanowisko sekretarza rolnictwa), dwie Amerykanki azjatyckiego pochodzenia pozostają na dotychczasowych stanowiskach.
Takie nominacje, dodaje Joe Klein, trzeba brać pod uwagę w związku z rosnącą atrakcyjnością Partii Republikańskiej dla elektoratu kobiecego i niebiałego. Ludność hispanojęzyczna, według bieżących wyliczeń, oddała 40 procent swych głosów na prezydenta Busha w ostatnich wyborach (w poprzednich 35 procent). Rośnie przekonanie, że więcej możliwości hispanojęzyczni obywatele Ameryki uzyskują przez związanie się z tą partią, jak na przykład w ramach programów uwłaszczenia (kiedyś dziennik "Chicago Tribune" wyliczył, że około 75 procent ludzi w klasie średniej to właściciele domów) a Meksykanie przedostający się na drugą stronę granicy czynię myślę o założeniu własnego interesu. Zdaniem Kleina, prezydent Bush jest beneficjentem polityki Partii Demokratycznej, w tym złagodzenia surowych przepisów imigracyjnych w latach 60tych.
Kerik odchodzi od Gulianiego
Jeśli w przypadku Kerika sprawa zakończyła się fiaskiem, to przypadek Gutierreza (biedny Kubańczyk) jest pozytywny. Fiasko Kerika burzy nie tylko reputację bohatera, utrudnia też życie Rudyemu Giulianiemu. Jeszcze przed świętami, na ekranach telewizyjnych mignęła informacja, że Kerik wychodzi w firmy Giulianiego.
Obaj poznali się w 1989 roku. Parę lat później, w 1993 roku, Kerik został kierowcą swego mentora, także jego ochroniarzem. Po objęciu urzędu burmistrza, Giuliani mianował podopiecznego szefem policji na Nowy Jork. Wspólnie zdołali zmniejszyć przestępczość w mieście i zyskali sobie wielkie uznanie w pracy nad usuwaniem skutków zamachów z 11 września. Po odejściu z urzędu w 2002 roku, Giuliani założył własną firmę konsultingową, z której wyłoniła się inna, a na jej czele stanął Kerik. Nie było więc zaskoczeniem, że to właśnie Giuliani zaproponował Kerika jako kandydata na sekretarza bezpieczeństwa wewnętrznego.
Później przyszły informacje o niecałkowicie pozytywnych poczynaniach Kerika. Giuliani musiał wyjaśniać w kolejnych wywiadach, że fiasko Kerika nie psuje reputacji jego własnej firmy, której Kerik miał być tylko drobną cząstką. Jak pisze tygodnik "Newsweek", mentor traci cierpliwość do podopiecznego. Afera z panią Judith Regan zupełnie się zawaliła, niektóre fragmenty jego biografii w kontekście zamachów nie były zbyt spójne, itp.
źródła:
o powyborczym krajobrazie za 1) tygodnikiem "Newsweek", wydanie na 27 grudnia 2004 3 stycznia 2005, artykuł "Eyes on a Prize", autor Howard Fineman, str. 3435; 2) za tygodnikiem "Time", wydanie na 27 grudnia 3 stycznia, artykuł "the BenettonAd Presidency", autor Joe Klein, str. 4950, o fiasku nominacji Kerika za tygodnikiem "Newsweek", wydanie na 27 grudnia 2004 3 stycznia 2005, artykuł "Ties That Blinded", autor Charles Gasparino, str. 3839.