Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 15:56
Reklama KD Market

O kontroli granicznej

O kontroli granicznej i nowym porządku gospodarczym.
Pewien Meksykanin został odesłany do swego kraju przy kolejnej próbie wjazdu do Stanów Zjednoczonych, choć w rejestrach FBI występował jako poszukiwany przez władze za morderstwo na terytorium amerykańskim. Inny obywatel meksykański został dwukrotnie odesłany do kraju z punktu kontroli granicznej, ale za trzecim razem udało mu się wjechać, po czym dokonał zabójstwa. Takie pomyłki są wynikiem braku koordynacji, jak pisze dziennik "Washington Post", między FBI i służbami imigracyjnymi, które podlegają obbecnie Departamentowi Bezpieczeństwa Wewnętrznego (am. Department of Homelnad Security), ale pod inną nazwą, czyli Citizenship and Immigration Service. Poprzednio nazywały się, jak z pewnością czytelnicy pamiętają, Immigration and Naturalization Service. W sumie skrót INS został zastąpiony skrótem CIP.

Ten brak koordynacji polega na tym, że system komputerowy FBI nie ma tego, co w żargonie technicznym nazywa się interoperabilnością (am. interoperability) z komputerami służby imigracyjnej. Inaczej mówiąc, biometryczne dane (am., biometric fingerprinting), pobrane od osób wjeżdżających do Stanów Zjednoczonych i wprowadzone do komputera przez urzędnika imigracyjnego w czasie kontroli przy wjeździe, nie zawsze pozwalają na zidentyfikowanie osoby występującej w komputerach FBI jako poszukiwana za przestępstwa.

Co wiedzieć winni cudzoziemcy, wjeżdżający do Stanów Zjednoczonych, o gospodarce amerykańskiej? Oczywiście, poza tym, że można zarobić więcej niż gdzie indziej. Jak pisze komentator tego samego dziennika, Robert J. Samuelson, Amerykanie muszą liczyć się z tym, że nastąpi zmiana porządku gospodarczego.

Dotychczasowy porządek istnieje od Wielkiego Kryzysu, a z pewnością od zakończenia II wojny światowej. W ciągu 60 lat wzrósł dochód na osobę (am. per capita income) z poziomu 13000 dol. do wysokości 40000 dol., bezrobocie utrzymało się na poziomie 5,9 proc., a najwyższe bezrobocie wystąpiło w 1982 roku bo aż 9,7 proc. W latach trzydziestych bezrobocie utrzymywało się na wysokości 10 proc. przy porównaniu wynika, że obecne bezrobocie w Polsce jest wyższe. W ciągu tych lat odnotowano 10 recesji gospodarczych, ale tylko parę było naprawdę głębokimi. Samuelson ocenia, że zamożność stała się normą w Ameryce, zaś nędza i bezrobocie to wyjątki.

Jego zdaniem, istniejący porządek gospodarczy może ulec załamaniu. Przede wszystkim rosnące zadłużenie konsumentów amerykańskich nie będzie w sposób ciągły stymulowało wzrostu gospodarczego. Obecne zadłużenie gospodarstw domowych, od kredytów hipotecznych do kart kredytowych, kształtuje się na poziomie 115 procent indywidualnych dochodów po opłaceniu podatków (am. disposable income). W 1945 roku proporcja ta wynosiła 20 procent, a to oznacza, że zadłużenie konsumenta wzrastało szybciej niż dochody. Ciekawe jest również to, że w 1940 roku 44 proc. społeczeństwa było właścicielami domów, teraz jest to poziom 69 procent. Ponieważ zadłużenie nie może ciągle wzrastać szybciej niż dochody, wynikiem musi być spadek długu, a to oznacza, jak pisze komentator, osłabienie wydatków konsumpcyjnych.

Kolejnym zjawiskiem są mniejsze korzyści wynikające ze zwalczania dwucyfrowej inflacji (ponad 10 procent). Z poziomu 13 procent w 1979 roku inflacja spadła do jednego lub trzech procent (w zależności od metody pomiaru). W związku z tym malało oprocentowanie kredytów, wzrastały ceny akcji giełdowych. Trzeba przy tym wskazać, że oprocentowanie kredytów hipotecznych nie może zejść z poziomu 15 procent, jak w 1982 roku, jednocześnie ceny akcji nie mogą po raz kolejny wzrosnąć dwunastokrotnie. W sumie zjawiska te oznaczają dalszy spadek wydatków konsumpcyjnych.

Jak inni komentatorzy, tak samo Samuelson zwraca uwagę na fakt, że wzrastają koszty państwa opiekuńczego. Rozrost tych funkcji następuje od lat trzydziestych, czyli najpierw były ubezpieczenia społeczne, a później system ubezpieczeń zdrowotnych dla emerytów (Medicare z 1965 r.), system podobnych ubezpieczeń dla ludzi niezamożnych (Medicaid, też z 1965 r.), pomoc stypendialna dla młodzieży (am. Pell grants).

świadczenia te nie spowodowały znaczniejszego wzrostu podatków, bo równocześnie obniżono wydatki na obronę. W 2003 r. wydatki na obronę stanowiły 19 proc. budżetu federalnego, zaś świadczenia 66 proc. W przyszłości, jak pisze Samuelson, utrzymanie świadczeń na dotychczasowym poziomie wymagać będzie podniesienia podatków albo zwiększenia deficytu budżetowego. Prowadzenie takiej polityki może zaszkodzić gospodarce.

światowa gospodarka nie jest już spójna, zaczyna stwarzać zagrożenia. Jeszcze 15 lat temu, jak dodaje komentator, w handlu światowym Stany Zjednoczone, Europa i Japonia były nie tylko partnerami, ale sojusznikami politycznymi i militarnymi. Koniec zimnej wojny zmienił tę sytuację. Chiny i inne kraje azjatyckie ukierunkowały swój eksport na rynek amerykański przez stały kurs wymiany walut.

W podsumowaniu, Samuelson pisze, że "olbrzymi koń roboczy w gospodarce USA, jakim są wydatki konsumpcyjne, zmniejszy swą siłę (pociągową). Zwiększy się konkurencja ze strony innych państw. Trudniej będzie osiągnąć porozumienia ze współpracy handlowej, zważywszy na większą liczbę państw uczestniczących i na mniejszą liczbę sojuszy. Wzrosną "wydatki rządowe".

Warte odnotowania jest następujące stwierdzenie komentatora: "przy swym zwolnionym wzroście, gospodarki europejska i japońska uzależnione są od eksportu. Jak do tej pory, popyt szedł ze Stanów Zjednoczonych, których deficyt na rachunku obrotów bieżących dojdzie do poziomu 600 miliardów dol. w 2004 r. Jeśli jednak konsumenci amerykańscy zmniejszą własną rozrzutność bo zadłużenie jest wysokie, rosną podatki lub też ogranicza się świadczenia dojdzie do katastrofalnego zderzenia".

Saudyjski syndrom, czyli dokąd przekazuje się pieniądze
Nie można, po prostu nie można, odejść od tematu saudyjskiej ropy, gdy mówi się o gospodarce amerykańskiej. Tym razem dziennik "The New York Times" zwraca uwagę na saudyjski syndrom, który, jak konkretyzuje artykuł redakcyjny, winien skłonić Amerykę do poważnego traktowania oszczędności w gospodarce paliwowej.

Pieniądze za saudyjską ropę finansują działalność islamskich meczetów i szkół religijnych. A tych pieniędzy jest bardzo dużo, bo 80 miliardów dol. rocznie za eksport ropy saudyjskiej. Arabia Saudyjska jest monarchią absolutną legitymizującą islam w jego purytańskim i wojowniczym wydaniu, bez żadnej odpowiedzialności politycznej i przejrzystego rozliczania dochodów.

Dziennik pisze, że władze saudyjskie nie udzielają bezpośredniego wsparcia finansowego terroryzmowi i jednocześnie, pod presją amerykańską, pilnie kontrolują przepływ pomocy charytatywnej. Mimo to, opłacają one światową sieć meczetów, szkół i ośrodków islamskich, rozpowszechniając wahhabizm jako wojowniczą i nietolerancyjną odmianę islamu. Udzielały także, jak podaje dziennik, wsparcia finansowego reżimowi Talibów w Afganistanie i rządowi Pakistanu. Dzięki saudyjskiemu wsparciu, Pakistan przetrwał sankcje nałożone po doświadczeniach z bronią atomową.

Dziennik przypomina, że z Arabii Saudyjskiej pochodzi 15 procent ogólnego amerykańskiego importu ropy naftowej. Przy tym każda baryłka ropy, zaimportowana przez Stany Zjednoczone nie tylko z Arabii Saudyjskiej, przyczynia się do wzrostu cen uzyskiwanych przez ten kraj, bo sytuacja na światowym rynku ropy kształtuje się pomyślnie dla państw eksportujących ropę światowy popyt na ropę osiąga rekordowe wielkości, a wydobycie ropy w ramach OPEC jest na najwyższym poziomie od 1979 roku.

źródła: o braku kompatyblności systemów komputerowych FBI i CIS za dziennikiem "Washington Post", wydanie na 1 stycznia 2005 r., artykuł redakcyjny "Deadly Managament", str. A22, o zmianach w amerykańskim systemie gospodarczym za dziennikiem "Washington Post", wydanie na 29 grudnia 2004 r., autor Robert J. Samuelson, str. A19, o przeznaczeniu dochodów saudyjskich z ropy za dziennikiem "New York Times", wydanie na 1 stycznia, artykuł redakcyjny "The Saudis Syndrom",

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama