Przed kilkunastoma dniami z USA do Izraela udał się Jonathan Jay Pollard, który w roku 1987 został skazany na dożywocie za szpiegostwo na rzecz Izraela. W Tel-Awiwie został przywitany z honorami przez premiera Benjamina Netanjahu, który wręczył mu izraelski paszport i powitał go „w domu”. W ten sposób zakończyła się saga, która miała spore znaczenie dla stosunków amerykańsko-izraelskich...
Przechwałki bez pokrycia
Pollard nigdy wcześniej nie był obywatelem Izraela. Urodził się w Galveston w stanie Teksas w żydowskiej rodzinie, która w 1961 roku przeprowadziła się do South Bend w stanie Indiana. Jego ojciec, Morris Pollard, był mikrobiologiem i prowadził wykłady na University of Notre Dame. Rodzice Jonathana usilnie zabiegali o to, by trójka ich dzieci wychowywała się w poczuciu tak zwanego zobowiązania wobec państwa żydowskiego. Pollard odwiedził z rodzicami kilka dawnych obozów koncentracyjnych z czasów II wojny światowej, a w roku 1970 po raz pierwszy pojechał do Izraela, gdzie przez pewien czas uczył się w Instytucie Nauki Weizmanna. Tam po raz pierwszy dał się poznać jako człowiek o dość wybuchowym charakterze. Między innymi znalazł się pewnego dnia w szpitalu po bójce z kolegą z klasy.
Po powrocie do Stanów Zjednoczonych Jonathan odbył studia w Stanford University, gdzie uzyskał dyplom w zakresie nauk politycznych. Jak jednak wspominają jego koledzy z tamtych czasów, Pollard często przechwalał się różnymi rzeczami, które nie miały żadnego związku z rzeczywistością. Między innymi twierdził, że miał podwójne obywatelstwo, że pracował dla izraelskiego wywiadu Mossad i że w siłach zbrojnych Izraela uzyskał stopień pułkownika. Ponadto twierdził, iż jego ojciec pracował w Czechosłowacji dla CIA i że uciekł stamtąd w 1968 roku. Wszystko to było kompletnie wyssane z palca. W czasie studiów przyszły szpieg zażywał marihuanę oraz kokainę, przez co później nie zdołał zdobyć posady w CIA, o której marzył. Próbował studiować nadal na kilku uczelniach, ale bez powodzenia.
Odrzucony przez CIA, Pollard próbował znaleźć pracę w wywiadzie amerykańskiej marynarki wojennej. Ostatecznie we wrześniu 1979 roku został zatrudniony w Navy Field Operational Intelligence Office (NFOIO), gdzie miał zajmować się przede wszystkim problemami związanymi z ZSRR. Jednak nigdy nie uzyskał dostępu do ściśle tajnych informacji. Po dwóch miesiącach udał się do swojego przełożonego, Richarda Havera, i zaproponował mu, że zajmie się organizacją współpracy z wywiadem RPA. Ponownie przechwalał się karierą swojego ojca w CIA, sugerował, że jest poliglotą i wyolbrzymiał swoje wykształcenie. Haver nabrał w stosunku do niego wielu podejrzeń i chciał go zwolnić, ale jego zwierzchnicy sprzeciwili się temu. Ostatecznie Pollard stał się „specjalistą do spraw wywiadu” w Navy Ocean Surveillance Information Center (NOSIC).
Po pewnym czasie Pollard spotkał się z admirałem Sumnerem Shapiro, któremu ponownie przedstawił propozycję nawiązania współpracy z wywiadem RPA. Jednak Shapiro szybko doszedł do wniosku, że ma do czynienia z „osobą niestabilną”. Postanowił, że Jonathan winien wykonywać wyłącznie mało znaczące obowiązki i rozważał możliwość wyrzucenia go z pracy. Zwrócił się też do CIA z prośbą o udostępnienie wszystkich materiałów związanych z Pollardem, w szczególności do jego testu na maszynie do wykrywania kłamstw. Z danych tych wynikało, iż w czasie tego testu Pollard zachowywał się dziwnie, dając od czasu do czasu do zrozumienia, że zbierało mu się na wymioty. Prowadzący to badanie człowiek sądził, iż miał do czynienia z kimś, kto pozoruje chorobę, by tuszować w jakiś sposób udzielane odpowiedzi.
Ostatecznie w roku 1982, po poddaniu Pollarda badaniu psychiatrycznemu, postanowiono, że może on pozostać na swoim stanowisku. Mniej więcej w tym samym czasie Pollard spotkał w Waszyngtonie Anne Henderson, którą poślubił w roku 1985. Para zamieszkała w centrum Waszyngtonu. Nie mieli dla siebie zbyt dużo czasu. Życie Pollarda miało się wkrótce dramatycznie zmienić.
Szpieg na ochotnika
Trzy lata wcześniej Pollard spotkał niejakiego Aviema Sellę, weterana izraelskiego lotnictwa wojskowego, który studiował informatykę na uczelni w Nowym Jorku. Jonathan pochwalił mu się pracą w wywiadzie amerykańskiej marynarki wojennej i zasugerował, że może przekazywać wywiadowi Izraela informacje, które – jego zdaniem – były przez Amerykanów celowo ukrywane. Sella skontaktował się ze swoim przełożonym, który polecił mu „ostrożne zbadanie” tego, czy oferta Pollarda była prawdziwa, czy też chodziło o pułapkę.
Sella spotkał się z Pollardem kilka razy i doszedł w końcu do wniosku, że może to być cenny kontakt. Począwszy od czerwca 1984 roku Amerykanin przekazywał izraelskiemu wywiadowi rozmaite informacje, za co dostawał stosowne wynagrodzenie. Brał od Izraelczyków pieniądze i prezenty liczone w dziesiątkach tysięcy dolarów, m.in. pierścionek zaręczynowy z bardzo dużym diamentem dla narzeczonej. Pollard przyznał potem, że brał pieniądze, ale „traktował je jako potwierdzenie tego, że wykonuje świetną robotę”. Po pewnym czasie jego wynagrodzenie za ową robotę wzrosło do 2500 dolarów miesięcznie. Dostawał też od swoich mocodawców zwroty kosztów podróży, zakwaterowania i wyżywienia.
Śledczy Ronald Olive, pracujący dla Naval Criminal Investigative Service (NCIS), twierdzi, że działalność szpiegowska Pollarda nie ograniczała się tylko do Izraela. Jego zdaniem sprzedawał on różne tajne informacje wywiadowi RPA oraz próbował nawiązać współpracę z wywiadem pakistańskim. Jednak jego kariera szpiega nie trwała długo.
Wpadka
W roku 1985 jeden z kolegów Pollarda w pracy powiadomił anonimowo zwierzchników, że Jonathan wyniósł z biura tajne dokumenty i że nie wiadomo, co się z nimi stało. Tydzień później agenci FBI zatrzymali Pollarda w chwili, gdy usiłował on wynieść kolejną partię dokumentów. Próbował się tłumaczyć, że miał zamiar wspólnie je przeanalizować ze współpracownikiem, ale okazało się, że nie była to prawda. Jonathan poprosił o zezwolenie mu na telefon do żony.
W trakcie tej rozmowy wypowiedział słowo „kaktus”, co było sygnałem, że jest w tarapatach i że z mieszkania należy usunąć wszystkie kompromitujące materiały. Anne tak właśnie zrobiła, przekazując sąsiadowi na przechowanie ważące siedemdziesiąt funtów pudła pełne dokumentów. Jednak po pewnym czasie sąsiad ten zaczął mieć wątpliwości na temat schowanych u niego rzeczy i ostatecznie skontaktował się z władzami.
Kiedy Pollard został poinformowany przez FBI, że musi poddać się ponownemu testowi na poligrafie, co miało miejsce w listopadzie 1985 roku, nagle wyznał, że przekazywał tajne dokumenty „obcym siłom”, choć nie wymienił Izraela. Nie został natychmiast aresztowany, ale zaczął być śledzony przez agentów FBI. 21 listopada 1985 roku próbował wraz z żoną wejść do ambasady Izraela w Waszyngtonie, by złożyć podanie o azyl, ale strażnicy nie wpuścili go na teren tej placówki dyplomatycznej. Kilka minut później Pollard został aresztowany.
Jego żona zdołała początkowo uniknąć aresztowania i spotkała się w restauracji z Sellą, któremu o wszystkim opowiedziała. Wywołało to panikę w ambasadzie izraelskiej. W ciągu następnych 24 godzin ze Stanów Zjednoczonych uciekli w popłochu dyplomaci Yosef Yagur i Ilan Ravid oraz sekretarka Irit Erb. Sella pojechał z żoną pociągiem do Nowego Jorku, skąd odleciał do Londynu, a potem do Izraela. Następnego dnia Anne Pollard została aresztowana, choć jej wina w całej tej sprawie pozostaje do dziś przedmiotem licznych dyskusji.
Proces i wyrok
Zanim doszło do procesu Pollarda i jego żony, szpieg wdał się w skomplikowane negocjacje z prokuraturą, których celem było uniknięcie wyroku dożywotniego więzienia oraz łagodnego potraktowania jego żony. Ostatecznie Pollard przyznał się częściowo do winy i został skazany na dożywotnie więzienie z możliwością zwolnienia po 30 latach. Natomiast jego żona dostała niski wymiar kary i została ułaskawiona po dwóch latach pozbawienia wolności. Wkrótce potem para ta rozwiodła się, a Anne wyjechała do Izraela, gdzie mieszka do dziś.
Podczas procesu Pollard wyznał, że przekazał tysiące tajnych dokumentów Izraelowi. Po jego zdemaskowaniu rząd w Jerozolimie twierdził początkowo, że jego działalność nie była zatwierdzona przez izraelski wywiad i że była jedynie samowolną akcją grupy oficerów. Utrzymywano też, że większość z tego, co przekazał Pollard, Amerykanie i tak powinni wyjawić Izraelczykom w ramach współpracy wywiadów. Dopiero po kilku latach Izraelczycy wzięli pełną odpowiedzialność za Pollarda, przyznali mu obywatelstwo i zaczęli energicznie zabiegać o jego uwolnienie.
Szok w Waszyngtonie
Wszystko to wywołało spory szok w Waszyngtonie. Pollard stał się pierwszym w historii szpiegiem skazanym na długoletnie więzienie za prowadzenie działalności szpiegowskiej na rzecz sojuszniczego kraju. Szkody, jakie wyrządził Ameryce, do dziś nie są dokładnie znane, ale sam fakt, że wywiad izraelski parał się tego rodzaju działalnością, stał się niezwykle kontrowersyjny. Wieści o Pollardzie zagościły na pierwszych stronach wszystkich gazet, a w Waszyngtonie niektórzy politycy zaczęli otwarcie kwestionować lojalność Izraela wobec USA. Afera ta miała znaczny wpływ na oficjalne kontakty amerykańsko-izraelskie aż do końca ubiegłego roku.
Przez wiele lat Izrael nieustannie zabiegał o zwolnienie Pollarda, ale kolejne administracje stanowczo się temu sprzeciwiały. W latach 90. prezydent Bill Clinton miał podobno zadeklarować, że rozważy ułaskawienie, ale sprzeciwiło się temu wielu wpływowych ludzi, m.in. szef CIA George Tenet, który zagroził Clintonowi, że w takim wypadku poda się do dymisji. Twardo odmawiała łaski Pollardowi również administracja prezydenta George’a W. Busha. Prezydent Barack Obama rozważał wypuszczenie Pollarda, ponieważ Izraelczycy oferowali w zamian gotowość do rozmów pokojowych z Palestyńczykami, ale wiceprezydent Joe Biden miał stwierdzić po prostu: – Po moim trupie. Stanowczy sprzeciw zgłosili również: Donald Rumsfeld, Dick Cheney oraz liczni członkowie Kongresu.
W listopadzie 2015 roku Pollard wyszedł na wolność zgodnie z warunkami swojego wyroku. Jednak na następne pięć lat został objęty licznymi restrykcjami. Musiał nosić elektroniczne urządzenie monitorujące i nie mógł opuszczać okolic Nowego Jorku, a jego dostęp do Internetu był ściśle kontrolowany. Jednak w listopadzie minionego roku wszystkie te restrykcje wygasły, a Departament Sprawiedliwości nie zdecydował się na ich przedłużenie. W związku z tym Pollard stał się wolnym człowiekiem i 30 grudnia opuścił Stany Zjednoczone. Niemal pewne jest to, że już nigdy w Ameryce się nie zjawi.
Amerykańscy obserwatorzy nie omieszkali zauważyć, że nieco dziwne jest to, iż Pollard traktowany jest przez izraelski rząd niemal jak narodowy bohater, mimo że działał on na szkodę USA, a cała jego kariera zawodowa pozostaje mocno kontrowersyjna. Jednak w obecnym klimacie politycznym Izraela Pollard jest „pożytecznym prezentem” od ustępującego prezydenta Stanów Zjednoczonych dla Benjamina Netanjahu. Premier Izraela znajduje się bowiem aktualnie w sporych opałach i po raz czwarty w ciągu krótkiego czasu został zmuszony do rozpisania wyborów parlamentarnych.
Andrzej Heyduk