4-letnie dziecko z Mediolanu było zakażone koronawirusem już w listopadzie zeszłego roku - ustalili włoscy naukowcy. To kolejne potwierdzenie, że Sars-CoV-2 krążył w Italii na kilka miesięcy przed oficjalnym potwierdzeniem pierwszego przypadku w lutym.
Wcześniej naukowcy z Mediolanu i Sieny przedstawili wyniki swoich badań, wskazujące na to, że koronawirus był we Włoszech już we wrześniu zeszłego roku.
W środę poinformowano o przypadku dziecka z Lombardii, u którego pod koniec listopada 2019 roku stwierdzono na pogotowiu objawy, uznane wówczas za odrę; katar i kaszel, plamy na skórze, wymioty.
Był to jednak Covid-19 - stwierdzili badacze z mediolańskiego uniwersytetu, a wyniki swych prac opublikowali na łamach pisma "Emerging Infectious Diseasese".
Chłopiec miał zrobiony wymaz z gardła pod kątem wirusa odry; wynik był negatywny. Dopiero później wykonane badanie potwierdziło, że był to koronawirus.
Silvia Bianchi, która prowadziła najnowsze badania, wyjaśniła, że ich celem było przeanalizowanie wszystkich przypadków chorób z objawami wysypki, zarejestrowanych przez służbę zdrowia w Mediolanie między wrześniem 2019 a lutym 2020 roku i nieuznanych za odrę lub różyczkę.
Naukowcy przypomnieli, że koronawirus może wywołać objawy podobne do zespołu Kawasakiego, takie, jak zmiany skórne, zbliżone do tych znanych z odry. Potwierdzili to wcześniej dermatolodzy z Lombardii.
W konkluzji naukowcy podkreślili, że nierozpoznanym przez długi czas szerzeniem się koronawirusa można przynajmniej częściowo wytłumaczyć we Włoszech jego katastrofalne skutki podczas pierwszej fali pandemii.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
Reklama