Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 14:20
Reklama KD Market

Tajemniczy obelisk

Przed kilkoma tygodniami mieszkańcami stanu Utah wstrząsnęła niezwykła wiadomość. Pracownicy Bureau of Land Management (BLM), dokonujący przelotu helikopterem nad bardzo odludną i mało dostępną częścią tego stanu, zobaczyli nagle obelisk, wbity w twarde, skaliste podłoże. Zdumiewające odkrycie natychmiast wzbudziło liczne sensacyjne spekulacje... Dzieło artysty czy ślad UFO? Zaskoczeni niezwykłym widokiem pracownicy BLM wylądowali, by obejrzeć obiekt z bliska. Zrobili kilka zdjęć i donieśli, że obelisk ma kształt metalowego prostopadłościanu, którego ściany zostały połączone nitami. Ponieważ niczego innego nie byli w stanie ustalić, polecieli dalej. Jak to zwykle w tego rodzaju przypadkach bywa, natychmiast zaczęto sugerować, że obelisk został umieszczony przez istoty pozaziemskie, co jednak od samego początku traktowane było ze sporym sceptycyzmem. Przeważała opinia, iż jest to rzeźba, którą ktoś postanowił zaprezentować w ten niezwykły sposób. Jednakże ustawienie jej wymagałoby wcześniejszego uzyskania zezwolenia od BLM, ponieważ jest to teren zarządzany przez władze federalne. Nikt wniosku o wydanie takiego zezwolenia nie złożył. Początkowo podejrzewano, że autorem tego niezwykłego „pomnika” mógł być znany rzeźbiarz John McCracken, który specjalizował się w tego rodzaju dziełach. Jednak zmarł on w 2011 roku, a zatem możliwe jest jedynie to, że ktoś chciał go w ten sposób upamiętnić. Inną podejrzaną była Petecia Le Fawnhawk, która często ustawia w różnych odludnych miejscach swoje rzeźby, a mieszkała kiedyś w Utah. Jednak zaprzeczyła ona zdecydowanie, by tajemniczy obelisk był jej dziełem, choć nie kryła, że podobał jej się sam pomysł. Dziwnych rzeźb umiejscowionych w równie dziwnych miejscach nie brakuje. Jedną z najbardziej znanych prac tego rodzaju jest The Lightning Field autorstwa Waltera de Marii. Rzeźba ta znajduje się w tajnym miejscu gdzieś w stanie Nowy Meksyk, a podziwiać to dzieło można wyłącznie w ramach specjalnie organizowanych wycieczek. W Nowej Zelandii Martin Hill i Philippa Jones ustawili w roku 2009 swoją rzeźbę pt. Synergy w Lake Wanaka, niemal na zupełnym odludziu. W przypadku obelisku w Utah jest istotny problem. Przywiezienie czegoś takiego jakimś pojazdem w to akurat miejsce jest praktycznie niewykonalne. W okolicach nie ma żadnych dróg ani też ludzkich osiedli. Można by wprawdzie dotrzeć tam jakimś ciężkim sprzętem, ale byłoby to niezwykle trudne zadanie. Ponadto wbicie masywnego metalowego obiektu w skalny grunt wymagało zastosowania dość wyszukanych narzędzi. Większość specjalistów skłania się w związku z tym ku przekonaniu, że obelisk oraz odpowiednie narzędzia zostały dostarczone w to miejsce na pokładzie helikoptera i że wszystko to musiało zostać wykonane nie przez pojedynczego człowieka, lecz przez grupę ludzi. A skoro tak, to są wspólnicy lub świadkowie, którzy prędzej czy później mogą wyjawić intencje autora lub autorów tego happeningu. Podwójna tajemnica Tymczasem ktoś odnalazł zdjęcia z powietrza dokładnie tego samego terenu, zrobione w 2015 roku, a potem w roku 2016. Ponieważ żadnego metalowego obiektu na tym pierwszym zdjęciu nie ma, a na drugim jest, instalacja musiała nastąpić w tym przedziale czasowym, choć oczywiście nie wiadomo dokładnie, kiedy. Druga fotografia sugeruje też, że oczyszczono nieco z zarośli teren okalający obelisk. Innymi słowy, była to dobrze zaplanowana i skutecznie wykonana operacja. Szefowie BLM w Utah celowo nie podali precyzyjnej lokalizacji obiektu, by nie sprowokować poszukiwaczy przygód do organizowania potencjalnie niebezpiecznych wypraw. Nie przyniosło to spodziewanych rezultatów. Już trzy dni później 33-letni David Surber skutecznie namierzył to miejsce, odbył 6-godzinną jazdę samochodem, a następnie przemierzał przez kilkanaście godzin pustynne odludzie, by ostatecznie dotrzeć do tajemniczego obelisku. Nieco później pojawili się też tam inni ludzie. Wszyscy oni zrobili sobie liczne zdjęcia i ustalili, iż obiekt jest niemal na pewno pusty w środku, a wykonany został ze stali nierdzewnej. Władze stanu Utah twierdzą, że nie mogą nikomu zakazać organizowania tego rodzaju wypraw, ponieważ obelisk mieści się na gruntach publicznych, które są dostępne dla wszystkich i żadne zakazy tam nie obowiązują. Na szczęście nie będą się tym musieli za bardzo martwić – obelisk nagle zniknął, czyli ktoś go stamtąd usunął. W ten sposób z tajemnicy tej zrobiła się tajemnica podwójna. Nie wiadomo, kto zabrał ten przedmiot z pustynnego skalistego terenu i w jaki sposób. Ponownie niemal na pewno musiała to być akcja z powietrza, choć niektórzy świadkowie twierdzą, że widzieli duży pick-up, który oddalał się od tego miejsca z jakimś ładunkiem. Tam, gdzie znajdował się obiekt, ktoś napisał na piasku niezbyt przystojną wiadomość: „bye bitch”. Ponadto wszystko wskazuje na to, iż postument nie tyle został wyciągnięty z ziemi, co odcięty u swojego podnóża, czyli w znaczniej mierze zniszczony. Możliwe jest i to, że obelisk został po prostu skradziony i prędzej czy później zostanie komuś sprzedany. Przedstawiciel BLM twierdzi, że jego urząd nie może wszcząć jakichkolwiek czynności śledczych, gdyż to leży w gestii lokalnego szeryfa. Ponieważ jednak nikt nie zgłosił kradzieży, żadnego dochodzenia na razie nie ma. Nikt też nie wie, co się z tym obeliskiem stało. W związku z tym istnieje całkiem duże prawdopodobieństwo, że już nigdy nie dowiemy się, o co w tym wszystkim chodziło. Krzysztof M. Kucharski
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama