Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 14:48
Reklama KD Market

Powrót Boeinga 737 MAX

Przed 20 miesiącami, po dwóch tragicznych w skutkach katastrofach lotniczych, zawieszono eksploatację samolotów Boeing 737 MAX. Dla amerykańskiego koncernu oznaczało to ogromne straty, nie tylko finansowe, ale również wizerunkowe. Okazało się bowiem, że maszyny te posiadały kilka poważnych usterek i zostały zatwierdzone do użytku bez należytej w takich przypadkach kontroli... Katastrofy Do pierwszej katastrofy doszło 29 października 2018 roku, kiedy to samolot linii Lion Air spadł do morza kilka minut po starcie. Pół roku później podobny los spotkał maszynę należącą do Ethiopian Airlines. Początkowo sądzono, że obie katastrofy mogły być wynikiem błędów popełnionych przez pilotów. Jednak późniejsze śledztwo wykazało, iż piloci stracili kontrolę nad samolotami dlatego, że jeden z elektronicznych podzespołów nieustannie powodował automatyczne pikowanie w dół bez żadnych powodów i że automatyki nie można było wyłączyć. Zanim do tych wydarzeń doszło, 737 MAX był powszechnie ceniony za to, że spalał o 15 proc. mniej paliwa niż wcześniejsze modele tego samolotu i był znacznie cichszy. W momencie zawieszenia eksploatacji tych maszyn krok ten dotyczył w Stanach Zjednoczonych linii American, Southwest oraz United, które w sumie posiadały 72 samoloty tego typu. Jednak w wielu innych krajach setki MAX-ów wylądowały w hangarach, a liczne zamówienia na nowe samoloty zostały albo odroczone, albo też całkowicie anulowane. Przez ostatnie miesiące Boeing prowadził liczne testy i wprowadzał wymagane modyfikacje. Dziś można zapewne twierdzić, że samoloty MAX są niezwykle bezpieczne i że zostały poddane wszelkim możliwym kontrolom. Ostatnio agencja FAA poinformowała, że maszyny te mogą zacząć ponownie latać. W Europie taka decyzja jeszcze nie zapadła, ale należy się jej spodziewać wiosną przyszłego roku. Jednak problem w tym, że przez pewien czas bombardowani byliśmy doniesieniami o wadach tego samolotu, co sprawiło, iż dziś jest on uważany za niebezpieczny, zapewne niesłusznie. W związku z tym poszczególne linie lotnicze stoją przed dość trudnym zadaniem przekonania potencjalnych pasażerów, że wejście na pokład MAX-a nie niesie ze sobą żadnego dodatkowego niebezpieczeństwa. Początkowo koncern Boeing rozważał nawet możliwość zmiany nazwy samolotu, tak by usunąć ze społecznej świadomości wspomnienia o MAX-ach i ich problemach. Ostatecznie jednak szef firmy, Dave Calhoun, nie zdecydował się na ten krok i powiedział: – Instynkt mówi mi, że zmiana nazwy byłaby w pewnym sensie dość niemądra. Naszym zadaniem jest przywrócenie zaufania do samolotów Boeing 737 MAX i myślę, że będzie to możliwe. Znaki zapytania Jednak szefowie linii lotniczych przyznają, że początkowo nie będzie to łatwe zadanie, w związku z czym zamierzają oferować dość nowatorskie rozwiązania. Po pierwsze, wszyscy amerykańscy przewoźnicy planują otwarcie informować nabywców i posiadaczy biletów lotniczych o tym, jaki konkretnie model samolotu zostanie wykorzystany do wykonania rejsu. Jeśli będzie to MAX, klient będzie miał możliwość bezpłatnej zmiany rezerwacji. W przypadku American Airlines stanie się to możliwe począwszy od 29 grudnia, gdyż wtedy MAX-y zaczną ponownie latać na trasie z Nowego Jorku do Miami. Innym problemem jest to, że czasami typ samolotu zmienia się z różnych przyczyn niemal w ostatniej chwili. Jednak nawet w takim przypadku przewiduje się możliwość przesiadki na inny rejs lub zmianę lotniska docelowego na inne, w pobliżu pierwotnego. Dozwolona też ma być całkowita rezygnacja z rezerwacji bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów. Podobną politykę zamierzają stosować linie United. Natomiast w przypadku Southwest Airlines, które posiadają 34 samoloty MAX, ich powrót do eksploatacji ma nastąpić dopiero w drugim kwartale przyszłego roku. Do tego czasu pasażerowie będą mieli dostęp do internetowego centrum informacji na temat tych samolotów. W styczniu do posiadaczy MAX-ów dołączą linie Alaska Airlines, choć nie wiadomo jeszcze, na jakich trasach samoloty te będą kursować. Największy przewoźnik europejski, Ryanair, poinformował, że nie zamierza informować pasażerów, iż mogą znaleźć się na pokładzie MAX-a, gdyż konkretne maszyny przypisywane są poszczególnym rejsom na kilkanaście godzin przed startem. Pozostałe linie lotnicze na Starym Kontynencie na razie nie zajęły żadnego konkretnego stanowiska. Należy przypomnieć, że LOT jest w posiadaniu pięciu tego typu maszyn. Mają one wznowić normalne rejsy, ale dopiero po odpowiedniej certyfikacji ze strony Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA). Szacuje się, że z powodu uziemienia MAX-ów polski przewoźnik stracił ok. 500 milionów złotych. Oczywiste jest to, że powrót maszyn 737 MAX na lotnicze trasy jest dobrą wiadomością zarówno dla Boeinga, jak i dla wielu linii lotniczych. Jednak przyszłość tego samolotu nadal znajduje się pod dużym znakiem zapytania. Producent ma nadzieję, że stosunkowo szybko wszyscy zapomną o dwóch katastrofach i wielu problemach technicznych i że opisane powyżej rozwiązania, jeśli chodzi o rezerwacje, można będzie zlikwidować po kilku miesiącach. Wszystko zależy obecnie od bezpiecznego wznowienia lotów i odbudowania zaufania do samolotów, które pod wieloma względami są nowatorskie i powinny stać się wzorcem dla przyszłych maszyn tej kategorii. W sumie koncern Boeing dostarczył na rynek 387 egzemplarzy MAX-ów, ale w latach 2017-20 stracił ponad 800 zamówień na te maszyny. Ponadto firma posiada w zapasie ok. 400 samolotów, które zostały wcześniej wyprodukowane, ale na razie nie znalazły nabywców. Krzysztof M. Kucharski
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama