W szczycie kryzysu cebulowego hurtownik z Koczinu w stanie Kerala stracił ciężarówkę z 25 tonami tych warzyw. Policja rozpoczęła poszukiwania cennego towaru w kilku stanach. Władze Indii traktują poważnie kłopoty z cebulą, której braki doprowadzały już do obalenia polityków i rządów.
Mohammad Siyad zgłosił sprawę policji po miesiącu od zaginięcia transportu 25 ton cebuli, która miała do niego dotrzeć ze stanu Maharasztra. W ciągu sześciu tygodni ceny cebuli wzrosły z zaporowych 30 rupii (ok. 1,6 zł) do 80-100 rupii (ok. 4,25-5,3 zł) za kilogram.
„Cena już wtedy była bardzo wysoka, a obecnie byłoby to 5 mln rupii (265 tys. zł)” - powiedział dziennikowi „Hindustan Times”. Przedsiębiorca początkowo podejrzewał o oszustwo spółdzielnię rolną, która dostarczała cebulę, ale dostawca przesłał mu zdjęcia z załadunku. Głównym podejrzanym keralskiej policji jest kierowca, który zapadł się pod ziemię.
Policjanci prowadzą szeroko zakrojone śledztwo, współpracując ze służbami z sąsiednich stanów. Zdaniem funkcjonariuszy cebula trafiła na czarny rynek. Warzywo stało się na tyle wartościowym towarem w całej Azji Południowej, że w czwartek na granicy indyjsko-nepalskiej doszło do utarczki przemytników z policją. W starciu rany odniosły cztery osoby, w tym dwóch policjantów oraz postrzelony w głowę przemytnik.
Indyjskie władze i politycy dobrze zdają sobie sprawę z tego, jak ważna jest cebula dla spokoju społecznego kraju. W wyborach 1980 r. nazwanych przez Indirę Gandhi „cebulowymi”, dzięki deficytowi warzywa wygrał Indyjski Kongres Narodowy. W 1998 r. Indyjska Partia Ludowa (BJP) straciła władzę w lokalnych wyborach Delhi, gdy w dniu głosowania cena cebuli osiągnęła 50 rupii. Po 15 latach na stanowisku premiera Delhi Sheila Dikshit musiała oddać władzę, gdy niezadowoleni delhijczycy płacili 80 rupii za kilogram.
Polityczna klątwa cebuli dopadła rząd premiera Modiego przed lokalnymi wyborami w kluczowym stanie Bihar. Rząd, ryzykując konflikt dyplomatyczny z Bangladeszem, zakazał eksportu cebuli i w ostatnich tygodniach wprowadził limity zakupów dla hurtowników, by ograniczyć spekulację i przetrzymywanie towaru w magazynach.
Wprowadzone limity wywołały strajk hurtowników w mieście Lasalgaon, na największym targu cebuli w Azji. Ceny natychmiast wzrosły, a władze odpowiedziały nalotami służb podatkowych na siedziby 14 hurtowników.
W czwartek Indie wprowadziły zakaz importu nasion cebuli i zapowiedziały sprowadzenie warzywa z Egiptu. Cebula musi dotrzeć do kraju przed Diwali - najważniejszym w hinduizmie świętem, które wypada w tym roku w połowie listopada.
Braki cebuli, niezbędnego składnika kuchni indyjskiej, wywołał dłuższy monsun, kiepski łańcuch dostaw oraz trwająca kilka miesięcy ogólnokrajowa kwarantanna, która wstrzymała handel w kraju.
„Przez pandemię brakowało kupców na +mandi+ (targu hurtowników - PAP) od kilku miesięcy, więc przechowywane w magazynach zapasy gniły” - powiedział agencji ANI jeden z hurtowników. Indyjska Rada Badań Rolnych (ICAR) szacuje, że 30-40 proc. plonów w Indiach psuje się przez nieodpowiednie składowanie. Tylko 2 proc. cebuli jest przechowywane w chłodniach.
„Myślę, że ceny cebuli wzrosną jeszcze o 10-15 rupii, bo podaż również nie wzrośnie przed Diwali” - stwierdził hurtownik. Dla indyjskiego rządu nie jest to dobra wiadomość.
Paweł Skawiński (PAP)
Reklama