W Anglii epoki wiktoriańskiej niemowlęta urodzone przez samotne matki czekał ciężki los. Trafiały one do rodzin zastępczych, które dla pieniędzy podejmowały się nad nimi opieki. By ograniczyć koszty, dzieci często głodzono. Amelia Dyer posunęła się o krok dalej. Po otrzymaniu zapłaty pozbywała się dzieci. Przypisuje się jej odpowiedzialność za śmierć 400 niemowląt...
Farmy dzieci
„Oddam dziecko godnej zaufania kobiecie” – brzmiała treść ogłoszenia, które w marcu 1896 roku pojawiło się w angielskiej gazecie Bristol Times & Mirror. Nadała je 25-letnia Evelina Marmon, która dwa miesiące wcześniej urodziła nieślubne dziecko. Samotna kobieta na gwałt szukała rodziny, której będzie mogła powierzyć opiekę nad ukochaną córką. Sama nie była w stanie się nią zająć. Musiała wrócić do pracy. Inaczej czekała ją ulica. Podobnych ogłoszeń w brytyjskich gazetach było w tych czasach bardzo dużo. Niezamężne matki niedługo po porodzie wracały do pracy. Najpopularniejszym zajęciem dla kobiety była wtedy służba. Niestety zawód służącej wymagał zamieszkania w domu pracodawcy. Dla często płaczącego niemowlęcia nie było tam miejsca.
Dlatego pociechy trafiały w ręce baby farmers (z ang. hodowcy dzieci), którzy za pieniądze wychowywali cudze potomstwo. Niektóre rodziny zastępcze przyjmowały pod opiekę dzieci w ilościach hurtowych. Nastawione na zysk, za wszelką cenę szukały w trudnych czasach epoki wiktoriańskiej sposobów na obniżenie kosztów utrzymania podopiecznych. Dlatego niemowlęta bardzo często cierpiały głód. Tego chciała uniknąć Evelina Marmon.
Tak się złożyło, że obok jej ogłoszenia w gazecie widniało inne, zamieszczone przez Amelię Dyer. Ta kobieta przeszła potem do historii jako jedna z największych morderczyń dzieci. „Bezdzietne małżeństwo zaadoptuje zdrowe dziecko, ładny dom na wsi”. Evelinie spodobała się myśl, że jej córka będzie rosnąć w nieskażonym środowisku wiejskim, dlatego odpowiedziała na ogłoszenie. Amelia Dyer przekonywała, że chce zaopiekować się jej dzieckiem nie dla pieniędzy, lecz by zaspokoić swój niespełniony instynkt macierzyński.
Młoda mama zaufała Amelii i 31 marca 1896 roku wraz z 10 funtami na utrzymanie dziecka i kompletem ubranek przekazała jej swoją pociechę. Nie miała pojęcia o tym, że dzień wcześniej, kilkadziesiąt kilometrów dalej, w miejscowości Reading wyłowiono z Tamizy ciało kilkunastomiesięcznego dziecka. Jak później ustalono, zwłoki należały do małej Heleny Fry, którą jej matka również oddała na wychowanie bezwzględnej dzieciobójczyni.
Dusicielka
Drastycznego odkrycia dokonał pracownik barki. Dziwny pakunek leżał w płytkiej wodzie przy brzegu. Najwidoczniej Amelia Dyer zapomniała tym razem włożyć cegły do zawiniątka, jak zwykła robić, by ciało od razu poszło na dno. Zwłoki owinięte były w zużyty papier wysyłkowy, na którym widniał zamazany adres i nazwisko. Policji udało się je odczytać i w ten sposób wpadli na trop Amelii Dyer. Nie od razu ją znaleźli, ponieważ kobieta często się przeprowadzała i wielokrotnie posługiwała fałszywymi nazwiskami.
Tymczasem 2 kwietnia morderczyni wrzuciła do Tamizy pakunki z dwójką kolejnych niemowląt. Jednym z nich była córeczka Eveliny Marmon. 3 kwietnia policja zrobiła nalot na jej dom. Uderzył ich fetor rozkładających się ciał, mimo iż żadnych tam nie znaleziono. Amelia Dyer niejednokrotnie pozbywała się zwłok dopiero kilka tygodni po zabiciu dziecka. Na miejscu odnaleziono bardzo dużo innych dowodów wskazujących na jej winę.
Były wśród nich telegramy dotyczące ustaleń warunków adopcji, kwity z lombardów za ciuszki (przekazywane jej wraz z wyprawką przez mamy), które po zabiciu danego dziecka sprzedawała, rachunki za ogłoszenia w gazetach i listy od matek bezskutecznie próbujących dowiedzieć się, jak się mają ich pociechy. Znaleziono również zwój białej tasiemki, której Amelia Dyer używała do duszenia niemowląt. W sumie z Tamizy wyłowiono zwłoki siedmiorga dzieci z białą tasiemką u szyi. Policja ustaliła ponadto, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy około 20 dzieci trafiło pod „opiekę” kobiety. Ponieważ swoje usługi jako baby farmer świadczyła przez kilka dobrych dekad – Amelia w momencie aresztowania liczyła sobie 57 lat – niektórzy szacują, że z jej rąk mogło zginąć nawet około 400 niemowląt.
W czasie trwającego dwa dni procesu, który rozgrzał emocje opinii publicznej w całej Wielkiej Brytanii, obrona próbowała przeforsować argument o niepoczytalności. Co prawda, matka oskarżonej chorowała psychicznie, a sama Amelia Dyer była niestabilna emocjonalnie (zdażało się jej nadużywać alkoholu i opium, a w celi dwa razy próbowała popełnić samobójstwo), to jednak uznano, że zbrodni na dzieciach dopuściła się z pobudek czysto ekonomicznych. Trzy tygodnie później, 10 czerwca 1896 roku, Amelia Dyer została powieszona.
Niektórzy spekulują, że to właśnie ona mogła być faktyczną sprawczynią zbrodni przypisywanych słynnemu Kubie Rozpruwaczowi, którego nigdy nie udało się zidentyfikować.
Terapia narkotykami
Po śmierci Amelii ustawodawcy na serio wzięli się za ustawodawstwo regulujące procedury adopcyjne. Mimo iż jej przypadek był skrajny, nadużycia rodzin zastępczych zdarzały się na porządku dziennym, a odsetek kobiet korzystających z usług baby farmers wcale nie marginalny. Co więcej, nie tylko samotne matki, ale również małżeństwa oddawały swoje pociechy innym rodzinom do tymczasowej adopcji. Mało tego, robili to nawet dobrze sytuowani rodzice (np. rodzice angielskiej pisarki Jane Austen).
Powód był prosty. Rodziny zastępcze bardzo często mieszkały na wsi, a powietrze w miastach w czasach dzikiej industrializacji Anglii było zabójcze dla płuc małych dzieci. Oprócz tego do nurtów Tamizy trafiały nieoczyszczone ścieki, więc woda pitna w Londynie była źródłem wielu poważnych chorób zakaźnych. Już w 1767 roku specjalny akt prawny nakładał na angielskie parafie obowiązek pokrycia kosztów akomodacji dzieci z najuboższych rodzin przynajmniej 3 mile od miasta, gdzie miały pozostawać do szóstego roku życia.
Tymczasem w nieuczciwych rodzinach zastępczych podopieczni zamiast wzrastać w zdrowiu, zapadali na choroby z powodu niedożywienia i zaniedbania. Niemowlęta karmiono nieraz samą wodą z cukrem, co skutkowało wadami rozwojowymi. Co gorsza, niektórzy posuwali się do tego, że podawali dzieciom laudanum, specjalny syrop zawierający 10 procent opium. W efekcie takiej terapii maluchy pozostawały otumanione przez cały dzień, nie domagając się płaczem jedzenia. Po jakimś czasie umierały z niedożywienia oraz na skutek wycieńczenia organizmu narkotykiem.
W taki właśnie sposób pozbywała się powierzonych jej opiece niemowląt poprzedniczka Amelii Dyer, okryta ponurą sławą Angielka Margaret Waters, która praktykowała baby farming w latach sześćdziesiątych XIX wieku. Kiedy policja wkroczyła do jej domu, na kanapie leżała gromada dzieci, zamroczonych na skutek podania laudanum, brudnych i przymierających głodem. Kobietę powieszono w 1870 roku. Była pierwszą baby farmer skazaną na śmierć.
Po jej egzekucji angielski parlament wprowadził w 1872 roku Ustawę o ochronie życia niemowląt. Natomiast po powieszeniu Amelii Dyer wprowadzono w 1879 roku obowiązek rejestru opiekunek zajmujących się więcej niż jednym dzieckiem poniżej piątego roku życia przez okres dłuższy niż 48 godzin. Te regulacje dały początek późniejszym przepisom, które ostatecznie kontrolę nad adopcjami powierzyły państwu.
Emilia Sadaj
Reklama