Według ostatniego badania opinii publicznej Siena College Research Institute i Manhattan Institute prawie połowa mieszkańców Nowego Jorku, zarabiających co najmniej 100 tys. rocznie, rozważa ucieczkę z miasta. Uzasadniają to głównie wysokimi kosztami życia w czasie kryzysu Covid-19.
Sondaż wykazał, że 44 proc. nowojorczyków w ciągu ostatnich czterech miesięcy myślało o wyjeździe z miasta. 69 proc. uznało za najważniejszy powód do przeprowadzki koszty utrzymania. Niemal 4 na 10 respondentów stwierdziło, że jakość życia jest obecnie „doskonała lub dobra”. Stanowi to spadek w zestawieniu z 79 proc. mającymi podobną opinię przed wybuchem koronawirusa.
Jak podkreślił dziennik „New York Post” 7 na 10 ankietowanych sądzi, że „powrót do normalności zajmie więcej niż rok”.
Większość, 53 proc. respondentów pracuje w domach, podczas gdy 21 procent w ogóle nie jest zatrudnionych. Mogą być na emeryturze, mieć urlop, być zamożni bądź posiadać tzw. pasywny dochód np. z wynajmowanej nieruchomości, spółki komandytowej lub innej działalności, w którą dana osoba nie jest aktywnie zaangażowana.
Zdaniem 65 proc. ankietowanych praca w domu to nowa norma w Nowym Jorku. 30 proc. powód wyjazdu usprawiedliwia nowymi warunkami, wiążącymi się z pandemią.
Autorzy sondażu przestrzegają, że jeśli więcej ludzi o wysokich dochodach ucieknie, miasto może się znaleźć w kryzysie podatkowym.
„Nowojorczycy, którzy zarabiają 100 000 dolarów lub więcej, przynoszą miastu 80 proc. zysków z podatku dochodowego. Ich wyjazd naraża władze na erozję podstawy opodatkowania” - wyjaśnił autor badania, Michael Hendrix, dyrektor ds. polityki stanowej i lokalnej w Manhattan Institute.
Ocenę, czy miasto Nowy Jork jest na właściwej drodze, uzależnia, twierdzi gazeta, przynależność partyjna. Podczas gdy zgadza się z tym 62 proc. demokratów, 72 proc. republikanów uważa, że miasto zmierza w złym kierunku.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Reklama