Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 07:29
Reklama KD Market

Wielka skandalistka Simone

W dzieciństwie chciała zostać zakonnicą, jednak szybko przestała wierzyć w Boga. Nie wierzyła w małżeństwo, choć przeżyła ze swoim partnerem, Jeanem-Paulem Sartre’em, ponad pół wieku. Miała liczne romanse, zarówno z mężczyznami, jak i z kobietami. Gardziła macierzyństwem i przyznawała się do licznych aborcji. Simone de Beauvoir, choć urodziła się na początku XX wieku, i dziś uważana byłaby za wielką skandalistkę... Studia z konieczności Urodziła się 9 stycznia 1908 roku w Paryżu jako Simone Lucie Ernestine Marie Bertrand de Beauvoir. Arystokratyczna rodzina Bertrandów wywodziła się z francuskiego miasta Verdun, a jej historia sięgała V wieku, kiedy to Bertrandowie pod wodzą króla Franków zdobywali Galię. W nagrodę za odwagę i zasługi otrzymali liczne ziemie. Majątek przez lata ulegał uszczupleniu, do czego ojciec Simone, Georges, znacznie się przyczynił. By utrzymać rodzinę, musiał podjąć się pracy w jednej z paryskich gazet. Matka, Françoise, pochodząca z rodziny zrujnowanych bankierów z Reims, zajmowała się wychowywaniem córek – Simone i jej siostry Helen. Georges Bertrand de Beauvoir nie ukrywał swojego niezadowolenia z braku syna. Uważał dziewczynki za coś gorszego, był wobec nich oschły. Poza tym martwił się, że nie będzie w stanie zapewnić córkom posagu. Zrobił więc wszystko, by zdobyły edukację, żeby w przyszłości same mogły się utrzymać. Najpierw panny de Beauvoir ukończyły prywatną katolicką szkołę Institut Adeline Desir a potem zaczęły studia. Simone była bardziej inteligentna i ambitna. Wybrała literaturę francuską i filozofię. Gdy matka o tym się dowiedziała, skwitowała to proroczymi słowami: – Pójdziesz na filozofię, zdemoralizujesz się i stracisz wiarę. Choć przyszła filozofka i feministka wierzyć w Boga przestała już w wieku 14 lat. Na Sorbonie Simone najpierw ukończyła cztery licencjaty: z literatury francuskiej, greki, łaciny i filozofii. Dalszą naukę postanowiła kontynuować w prestiżowej École Normale Supérieure. Tam w 1929 roku spotkała mężczyznę, który zaintrygował ją swoim intelektem – Jeana-Paula Sartre’a. Piękna i bestia Simone była uważana za interesującą kobietę. Zwracały uwagę jej piękne oczy, długie ciemne włosy, była szczupła i miała arystokratyczny sposób bycia. Z kolei Sartre miał tzw. radiową urodę: twarz jak żaba, potworny zez, krzywe zęby, odstające uszy i zaledwie 150 cm wzrostu. Poza tym ubierał się jak kloszard i taką też rozsiewał wokół siebie woń. – Początkowo nie pragnęłam Sartre’a. Był najbardziej brudnym, złachmanionym i najbrzydszym mężczyzną, jakiego znałam. Chciałam się z nim tylko uczyć, bo był mądry – wspominała słynna filozofka i pisarka. Ale kiedy się odezwał, jego głos brzmiał jak miód i działał na kobiety jak lep. Umiał słuchać, a to odrzucona przez ojca Simone potrafiła docenić. Studiowali razem filozofię i nauki społeczne. Potrafili rozmawiać ze sobą godzinami. Simone miała niezwykłą umiejętność analizowania jego myśli i formułowania ich w bardziej przystępny dla innych sposób. Sartre widział to i doceniał: „Moje idee formowały się pod wpływem jej pytań, uwag. Spośród znajomych była jedyną, która posiadła wiedzę równą mojej”. Kiedy po latach zarzucono Simone, że jak na feministkę za bardzo poświęciła się dla Sartre’a, zamiast skupić się na własnej karierze, ona w zasadzie przyznała temu rację. Ale zaraz dodawała: – Ja byłam inteligentna, z pewnością, ale Sartre był geniuszem. Potwierdzeniem tego niech będzie fakt, że podczas prestiżowego egzaminu z filozofii Sartre zajął pierwsze miejsce, a Simone drugie, osiągając wynik słabszy o zaledwie dwa punkty! 21-letnia wówczas Beauvoir została tym samym najmłodszą absolwentką w dziejach ÉNS. Pakt o „niemałżeństwie” Ich wzajemna fascynacja intelektualna szła w parze z ekscytacją seksualną. W październiku 1929 roku postanowili zostać parą, ale na własnych zasadach. Uznali, że naturalnym stanem uczuciowym jest wolna miłość. Od tego czasu co roku, w październiku, wznosili toast za ich kontrakt. W zapisie umowy była zgoda na posiadanie kochanków, o ile druga strona będzie o nich wiedziała. Miało to rzekomo gwarantować poczucie, że w pełni uczestniczą w swoim życiu. Początkowo Simone nie czuła się komfortowo w tej sytuacji, ale szybko odrzuciła skrupuły i zaczęła korzystać z „przywilejów”, podobnie jak czynił to Sartre. Po studiach oboje zostali nauczycielami. Simone uczyła filozofii w Hawrze i w Rouen, a Sartre – w Tours, Marsylii i Laon. W listach wyznawali sobie gorącą miłość i opisywali z detalami szczegóły podbojów miłosnych. W liceum w Rouen de Beauvoir zaprzyjaźniła się z Olgą Kossakiewicz, mieszkającą w internacie. Wkrótce za zgodą rodziców dziewczyny wraz z Sartrem wynajęli jej pokój. I tak nauczycielka i uczennica zostały kochankami, a Sartre mentorem Kossakiewiczówny, jak również jej kochankiem. Z czasem grono powiększyło się o uczniów i studentów zarówno Simone, jak Jeana-Paule’a. Nazwali swoją grupę „Rodziną”. Kiedy w 1939 de Beauvoir została nauczycielką w prestiżowym liceum w najbogatszej dzielnicy Paryża, „Rodzina” przeniosła się do stolicy. Cztery lata później filozofka wydała swoją pierwszą powieść Zaproszona, w której ze szczegółami opisała, jakie panują w niej relacje. Wybuchł skandal. De Beauvoir usunięto z zawodu nauczycielki z powodu homoseksualnych związków z uczennicami. Druga płeć Simone nie narzekała jednak na brak zajęć. Dostała posadę w radiu, a wkrótce wraz z Sartre’em przyjęli zaproszenie z Algieru od młodego pisarza Alberta Camusa do pracy nad gazetą Les Temps Modernes, która stała się sztandarowym tytułem egzystencjalistów. W 1947 roku Simone zaczęła pisać Drugą płeć – książkę, która przyniosła jej największe uznanie i sławę. Kosztowała ją jednak wiele. Kiedy zakończyła ostatni rozdział, był styczeń 1949 roku. Tak to wspominała: „Wyglądałam strasznie. Oczy czerwone. Twarz zmięta. Byłam gruba, żołądek spuchnięty od drinków i tabletek pobudzających. Ta książka prawie mnie zabiła”. Książka stała się jednym z głównych dzieł drugiej fali feminizmu. Druga płeć to dwutomowa analiza kobiecości we wszelkich jej aspektach: historycznych, społecznych, kulturowych, biologicznych, psychologicznych. To z niej pochodzi słynny cytat, że kobietą się człowiek nie rodzi, lecz staje. Książka zyskała nie tylko akceptację uczonych, w tym Claude’a Levi-Starussa, ale i czytelników – tylko w pierwszym tygodniu sprzedano ponad 20 tys. egzemplarzy Drugiej płci. Celebryci Po zakończeniu II wojny światowej we Francji, a z czasem w całej Europie, wybuchła moda na egzystencjalizm. Sartre i de Beauvoir stali się jego czołowymi gwiazdami. Zachowywali się jak celebryci: wspierali protesty studenckie, pozowali fotografom, udzielali wywiadów. Młodzież naśladowała nawet ich styl ubierania: mężczyźni nosili obszerne, za długie płaszcze i berety, a kobiety czarne spódnice i baletki. Zwłaszcza Jean-Paul lubił ogrzewać się w blasku fleszy i wielu osobom znajomość z nimi po prostu się przydała. – Nawiązałam romans z Sartre’em na początku lat 50., bo potrzebowałam rozgłosu – przyznała piosenkarka Juliette Greco. Simone też korzystała z popularności. Chętnie przyjmowała zaproszenia na odczyty, które spływały z całego świata. Podczas cyklu wykładów w USA jej przewodnikiem był lewicowy pisarz Nelson Algren. Nawiązał się między nimi romans, który przetrwał przez kilka lat. Spotykali się raz w roku a międzyczasie pisali płomienne listy, które przetrwały do dziś w liczbie 350 sztuk. Ostatecznie Algren ożenił z bardziej uległą kobietą, ale związek ten zainspirował Simone do napisania kolejnej książki. Za Mandarynów w 1955 roku otrzymała nagrodę Goncourtów, a w Watykanie – podobnie jak w przypadku Drugiej płci – wpisano ją do indeksu ksiąg zakazanych. Związek de Beauvoir z Sartre’em przetrwał do jego śmierci w 1980 roku. Była przy nim do końca, choć z czasem ich drogi zaczęły się rozmijać. Kiedy on w 1965 roku adoptował Arlette Elkaim, swoją o 30 lat młodszą kochankę, Simone kilka lat później adoptowała swoją duchową wychowanicę, Sylvię le Bon. Ostatecznie jednak, kiedy Simone odeszła 14 kwietnia 1986 roku, pochowano ją na paryskim Montparnasse tuż obok Jeana-Paule’a. Bo, jak sama twierdziła, „była to prawdziwa miłość ciał i dusz, która z czasem przerodziła się w miłość intelektów”. Małgorzata Matuszewska
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama