Władze w Mińsku nie mogą dalej ignorować wołania protestujących o demokrację, a Rosja musi respektować suwerenność Białorusi - przekazała w poniedziałek rzeczniczka Białego Domu Kayleigh McEnany.
McEnany zapewniła na konferencji prasowej w Białym Domu, że Stany Zjednoczone popierają międzynarodowe wysiłki, by niezależnie zbadać przypadki nieprawidłowości wyborczych i łamania praw człowieka na Białorusi.
"Wielka liczba protestujących pokojowo Białorusinów jasno pokazuje, że władze (w Mińsku) nie mogą dalej ignorować wołania ludzi o demokrację" - oświadczyła. Rzeczniczka podkreśliła przy tym, że "Rosja musi respektować suwerenność Białorusi i prawo jej obywateli do wyboru własnych przywódców".
Podczas zakończonej w piątek dwudniowej wizyty w Wiedniu, gdzie spotkał się ze swoimi odpowiednikami z państw Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), zastępca sekretarza stanu USA Stephen Biegun wezwał władze w Mińsku do "natychmiastowego zakończenia przemocy wobec Białorusinów". Opowiedział się też - jak czytamy w sobotnim komunikacie Departamentu Stanu - za "prawdziwie wolnymi i sprawiedliwymi wyborami przy niezależnej misji obserwacyjnej".
Wcześniej - we wtorek - Biegun rozmawiał w Moskwie z szefem MSZ Rosji Siergiejem Ławrowem. Wśród tematów - jak informowali amerykańscy dyplomaci - była sytuacja na Białorusi.
9 sierpnia Biegun na Litwie spotkał się z opozycyjną kandydatką w wyborach prezydenckich na Białorusi Swiatłaną Cichanouską.
Na Białorusi od prawie trzech tygodni dochodzi do protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich, które według oficjalnych wyników wygrał Alaksandr Łukaszenka. Jak poinformował w poniedziałek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, Łukaszenka i prezydent Rosji Władimir Putin spotkają się w Moskwie w ciągu najbliższych dwóch tygodni.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Reklama