Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 23:24
Reklama KD Market

Joe Biden oficjalnie kandydatem demokratów na prezydenta

W drugim dniu krajowej konwencji demokratów we wtorek delegaci z 50 stanów i siedmiu amerykańskich terytoriów wybrali Joe Bidena na kandydata tej partii w wyborach prezydenckich. Na konwencji przemawiali m.in. byli prezydenci Bill Clinton i Jimmy Carter. W procesie wirtualnego podliczania głosów, nazwanego „Roll Call Across America”, Biden otrzymał minimum wymaganych co najmniej 1991 głosów, kiedy 32 przekazała delegacja z jego stanu Delaware. Mniejszość demokratów opowiedziała się za senatorem Bernie'm Sandersem. „Dziękuję wam z głębi serca” – powiedział 77-letni Biden, przemawiający ze szkolnej biblioteki w Delaware. We wtorek transmitowane na konwencji wystąpienia wygłosili m.in. byli demokratyczni prezydenci Bill Clinton i Jimmy Carter. Clinton poparł Bidena, nazywając go „gotowym do pracy prezydentem”. „To osoba twardo stąpająca po ziemi i wykonująca swoją pracę. To człowiek z misją: (wyznający zasadę) wziąć na siebie odpowiedzialność, nie zrzucać winy na innych; koncentrować się, nie rozpraszać; jednoczyć, a nie dzielić. Nasz wybór to Joe Biden” – mówił Clinton. Oskarżył on urzędującego republikańskiego prezydenta Donalda Trumpa o bagatelizowanie kryzysu związanego z koronawirusem. Jego zdaniem pod presją nie sprostał on wyzwaniu. „W takiej chwili Gabinet Owalny powinien być centrum dowodzenia. Zamiast tego jest to centrum burz, jest tylko chaos. Tylko jedna rzecz nigdy się nie zmienia - jego determinacja, by odmówić przyjęcia na siebie odpowiedzialności i zrzucić winę” – ocenił Clinton. Ironicznie wezwał wyborców do wspierania Trumpa, jeśli chcą „prezydenta, który definiuje pracę jako codzienne spędzanie całych godzin na oglądaniu telewizji i atakowaniu ludzi w mediach społecznościowych”. 95-letni Carter nie pojawił się przed kamerą. W nagraniu zapewniał zza kadru, że Biden ma „doświadczenie, charakter i przyzwoitość, aby zjednoczyć nas i przywrócić wielkość Ameryce”. „Joe Biden musi być naszym następnym prezydentem” - przekonywał. Przywódca mniejszości demokratycznej w Senacie Chuck Schumer wystąpił w nagraniu z Nowego Jorku na tle Statui Wolności. Krytykując Trumpa za jego politykę, stanął m.in. w obronie imigrantów. „Ameryko, Donald Trump z ciebie zrezygnował” – powiedział. Dodał, że „jeśli mamy wygrać tę bitwę o duszę naszego narodu, Joe nie może tego zrobić sam. (…) Demokraci muszą odzyskać Senat”. Kandydaturę Bernie'ego Sandersa wspierała natomiast w swym wystąpieniu reprezentująca także Nowy Jork członkini Izby Reprezentantów Alexandria Ocasio-Cortez. Piętnowała „niezrównoważoną brutalność gospodarki”, która nagradza nierówności. Przypominała m.in. dążenie Sandersa, aby zapewnić wszystkim „gwarantowaną opiekę zdrowotną, szkolnictwo wyższe, płace wystarczające do utrzymania się i prawa pracownicze dla wszystkich ludzi”. Żona demokratycznego kandydata na prezydenta dr Jill Biden, która jest nauczycielką akademicką, przypomniała, że w 1972 roku pierwsza żona oraz córka Bidena zginęły w wypadku samochodowym. „Jak stworzyć całość z rozbitej rodziny? (…) W ten sam sposób, w jaki tworzysz cały naród. Z miłością i zrozumieniem oraz za pomocą małych, dobrych uczynków. Z odwagą i niezachwianą wiarą” – przekonywała. Bidena poparli we wspólnym wystąpieniu także córka prezydenta Johna F. Kennedy'ego Caroline Kennedy oraz jej syn Jack Schlossberg. Podobnie jak były republikański gubernator stanu Ohio John Kasich w pierwszym dniu konwencji, we wtorek ze wsparciem dla Joe Bidena pospieszyli Republikanie Cindy McCain – żona zmarłego senatora Johna McCaina, współpracującego przez wiele lat na Kapitolu z Bidenem - oraz były sekretarz stanu Colin Powell. Zdaniem Powella, emerytowanego czterogwiazdkowego generała, doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego i przewodniczącego połączonych szefów sztabów, Ameryce potrzebny jest wódz naczelny, który zaopiekuje się żołnierzami jak własną rodziną. „Joe Bidena nie trzeba tego uczyć. Wynika to z doświadczenia, którym podzielił się z milionami rodzin, wysyłając swojego ukochanego syna na wojnę” – mówił Powell. Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych odbędą się 3 listopada. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama