W dobie niezwykłej popularności takich firm jak Amazon przed domami nieustannie pojawiają się tekturowe pudełka z zamawianymi towarami. Opakowania te zwykle lądują w śmieciach, choć w wielu krajach, łącznie z USA, poddawane są recyklingowi. I tu pojawia się problem. Pudła zaczynają coraz bardziej interesować zorganizowane gangi przestępcze, które nazywają ten materiał „beżowym złotem”...
Gangi złodziei tektury
Zwykle odpady tekturowe z całego świata wysyłane są do Chin, gdzie przerabiane są na surowiec, z którego produkuje się nowe pudła. Jest to dość intratny interes. Jedną z najbogatszych kobiet Azji jest Zhang Yin, która znana jest jako „królowa śmieci” i zarabia miliony dolarów na imporcie z USA do Chin tektury. Roczna globalna wartość handlu tekturą wynosi 5 miliardów dolarów. Jednak coraz częściej wyrzucane przez ludzi pudła tekturowe kradzione są przez szajki złodziei.
Doskonałym przykładem tego zjawiska może być Madryt. Szacuje się, że począwszy od roku 2018 w stolicy Hiszpanii mniej więcej połowa wszystkich odpadów tekturowych pada łupem gangów, które sprzedają następnie tekturę różnym firmom. Kradzież jest o tyle łatwa, że w Hiszpanii odpady przeznaczone do recyklingu lądują w specjalnych niebieskich kubłach, które nie są w żaden sposób zabezpieczane. Złodzieje jeżdżą po wybranych dzielnicach ciężarówkami i ogołacają te kubły z tektury, zwykle bezkarnie.
Początkowo policja próbowała poradzić sobie z tym problemem przez karanie ludzi wysokimi mandatami. Jednak jest to zjawisko na tyle powszechne, że wymierzanie kar finansowych niektórym tylko złodziejom nie może przynieść odpowiednich rezultatów. W komendzie głównej policji, czyli Guardia Civil, działa sekcja o nazwie Seprona, która zajmuje się niemal wyłącznie walką z kradzieżą tekturowych odpadów. W sali konferencyjnej Seprony wisi wielka mapa Madrytu, na której umieszczono 18 kolorowych znaków identyfikujących trasy, jakimi przemierzają miasto gangi.
Rada miejska stolicy Hiszpanii wpadła na pomysł wymiany kubłów na większe, zamknięte kontenery z niewielkimi otworami, przez które ludzie wrzucają odpady do środka. Jednak szybko okazało się, że nie jest to przeszkoda dla złodziei. Jak wynika z policyjnych zdjęć, gangi zatrudniają teraz do kradzieży ludzi bardzo szczupłych, a nawet dzieci, tak by możliwe było „zanurkowanie” do kontenera przez wspomniane otwory.
W lutym tego roku Seprona przeprowadziła operację „Hartie”, w wyniku której aresztowano 42 członków gangów. Tylko trójka aresztowanych była Hiszpanami – pozostali pochodzili z Rumunii. Oznacza to niestety, że grupy przestępcze zajmujące się kradzieżą tektury mają charakter międzynarodowy. Aresztowanym zarzuca się kradzież 67 tysięcy ton odpadów tekturowych i ich sprzedaż za łączną sumę 11 milionów dolarów. Wartość rynkowa tektury ulega fluktuacjom, ale – jak twierdzi Simon Ellin z brytyjskiej organizacji Recycling Association – obecnie ustabilizowała się ona na poziomie 90 dolarów za tonę. Przed dziesięcioma laty cena była dwukrotnie wyższa.
Aresztowani przestępcy, którzy mają stanąć przed sądem jeszcze w tym roku, założyli teoretycznie legalne przedsiębiorstwo, które zajmowało się mieszaniem skradzionej tektury z legalnie nabytymi opakowaniami, co miało pomagać w „zacieraniu śladów”. Następnie gangsterska firma sprzedawała ten surowiec do krajów południowo-zachodniej Azji. W wyniku tej działalności miasto Madryt poniosło straty rzędu 16 milionów dolarów.
Bezradność policji
José Alfaro Moreno stoi na czele specjalnego biura w Europolu, czyli odpowiednika FBI w Unii Europejskiej. Twierdzi on, że kradzież tektury i handel tym towarem to problem ogólnoświatowy, choć jest szczególnie poważny w kilku regionach europejskich, szczególnie w Hiszpanii i we Włoszech. Moreno współpracuje też ze swoimi partnerami w USA, gdzie kradzież opakowań tekturowych stała się powszechnym zjawiskiem w Nowym Jorku i kilku miastach Kalifornii.
Policja w Los Angeles od pewnego czasu obserwuje firmy zajmujące się recyklingiem, do których zwożone są odpady tekturowe. Jeśli ktoś przywozi podejrzany transport, notowany jest numer rejestracyjny pojazdu, a kierowcy robi się z ukrycia zdjęcia. Zawodowi złodzieje zwykle jeżdżą specjalnie przerobionymi pickupami, które posiadają wysokie boczne ścianki, pozwalające na stabilne umieszczenie stosu tektury.
David Biderman, radca prawny National Waste & Recycling Association, twierdzi, że Ameryka traci rocznie miliony dolarów w wyniku kradzieży tektury. Przyznaje jednak, że na razie policja jest w znacznej mierze bezsilna. Walka z tego rodzaju przestępstwami jest bardzo trudna z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, o kradzieżach tektury rzadko donosi się na policję, gdyż nikt się za bardzo nie przejmuje tym, iż ktoś zabrał śmieci i wywiózł je w nieznane.
Dla firm wyrzucających znaczne ilości odpadów tekturowych ich zniknięcie oznacza, że nie muszą płacić za ich wywóz, w związku z czym o fakcie kradzieży zwykle nikogo nie informują. Dodatkową komplikację stanowi fakt, iż odpady tekturowe umieszczane bezpośrednio na chodnikach, a nie w kubłach lub kontenerach, mogą być legalnie zabierane przez dowolne osoby. Wystarczy przejechać się jakąkolwiek ulicą w amerykańskim mieście, by przekonać się, że wiele pudeł rodem z Amazonu należy do tej kategorii.
Po drugie, tektura nie jest materiałem, który posiada jakieś unikalne cechy pozwalające na ustalenie źródła jej pochodzenia. Jest to zatem surowiec niemal całkowicie „anonimowy”, nielegalny obrót którym nie niesie ze sobą zbytniego niebezpieczeństwa dla przestępców. Tymczasem coraz więcej firm zajmujących się wywózką śmieci twierdzi, że masowe kradzieże powodują wzrost kosztów operacyjnych, a to prędzej czy później doprowadzi do podwyżki cen za zbieranie śmieci.
Andrzej Malak
Reklama