Korea Północna ogłosiła dziś "stan wojny" z Koreą Południową. Informację podała północnokoreańska agencja KCNA. Pjongjang grozi, że jakakolwiek prowokacja ze strony krajów zachodnich grozi konfliktem na szerszą skalę. Zaatakowane mogą zostać m.in. USA, łącznie z Hawajami.
Ogłoszenie "stanu wojny" przez Koreeę Północną to kolejny już krok skierowany przeciwko Stanom Zjednoczonym. Władzom Pjongjangu bardzo nie spodobał się fakt, że dwa amerykańskie bombowce B-2 pojawiły się w przestrzeni powietrznej nad Koreą.
Czytaj także: Demonstracja sił USA? Bombowce B-2 nad Koreą
W piątek agencja KCNA podała, że koreański przywódca Kim Jong Un chce raz na zawsze „rozprawić się z amerykańskimi imperialistami” i zaakceptował już projekt użycia pocisków rakietowych do ewentualnego ataku na USA.
Czytaj także: Korea Północna grozi atakiem rakietowym na USA
We wspólnym oświadczeniu wydanym przez północnokoreański rząd, partie i organizacje czytamy, że od chwili obecnej wszelkie konflikty z Koreą Południową będą rozwiązywane zgodnie z zasadami obowiązującymi podczas stanu wojennego, a jakakolwiek prowokacja ze strony USA spotka się z ostrą odpowiedzią.
Agencja Reuters poinformowała, że Korea Północna zapowiedziała „bezlitosną” reakcję na jakiekolwiek działanie Korei Południowej, które dążyłoby do odebrania władzom Pjongjangu suwerenności.
Na odpowiedź USA nie trzeba było długo czekać. Amerykańska rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu Caitlin Hayden zaznaczyła, że USA traktuje północnokoreańskie groźby poważnie. Niemniej jednak dodała, że tego typu zachowanie i groźby są typowym dla tego kraju. Określiła je mianem niekonstruktywnych. Waszyngton po raz kolejny zapewnił, że władzom USA zależy na utrzymaniu stanu pokojowego.
AS
Reklama