W ubiegłym roku władze stanu Floryda ogłosiły, że chcą zatrudnić 25 łowców pytonów. Na ofertę pracy odpowiedziało ponad tysiąc chętnych. Zatrudnienie dodatkowych specjalistów podwoiło do 50 liczbę łowców tych niebezpiecznych gadów. Pytony stanowią obecnie poważne zagrożenie dla równowagi ekologicznej słynnych Everglades, czyli mokradeł Florydy...
Zagrożone ptaki
Wymogi stawiane łowcom węży nie były wygórowane. Kandydat do tej niezwykłej pracy musiał mieć ukończone 18 lat, być niekarany sądownie i posiadać ważne prawo jazdy wydane przez stan Floryda, a także telefon komórkowy z lokalizatorem GPS. Przydatna była też znajomość topografii mokradeł. Przeciętny łowca pytonów otrzymuje minimalną płacę stanową w wysokości 8,46 dolarów za godzinę, a maksymalny czas pracy wynosi 10 godzin w ciągu doby. Ponadto za każdego schwytanego pytona o odpowiedniej długości przysługuje premia w wysokości 50 dolarów. Nie jest to zatem zajęcie zbyt intratne, ale ochotników nigdy nie brakuje. Pytony bywają wprawdzie niebezpieczne, ale nie są jadowite, a zatem ich łowienie nie wiąże się z dużym zagrożeniem.
Przed kilkoma dniami poinformowano, że udało się z Florydy usunąć ponad 5 tysięcy pytonów birmańskich, zwanych też czasami tygrysimi. Większość złapanych i zlikwidowanych węży miała mniej niż 4 stopy długości, ponad 500 miało długość ponad 6 stóp, a rekordowo wielki pyton mierzył 16 stóp i ważył 125 funtów. Gady te nie występują naturalnie na Florydzie. Zostały przypadkowo wypuszczone na wolność z hodowli zniszczonej w 1992 roku przez huragan Andrew.
Od tego czasu zaczęły się szybko rozmnażać i wpływać negatywnie na faunę Everglades, ponieważ żywią się małymi gryzoniami, które normalnie stanowią pożywienie dla lokalnych drapieżników. Węże są też poważnym zagrożeniem dla ptaków, w tym dla kilku gatunków objętych ochroną. Park Narodowy Everglades (ENP) na Florydzie powstał dla ochrony delikatnego ekosystemu tamtejszych lasów i mokradeł. Chroni on nie tylko krajobraz, ale jest też miejscem występowania wielu gatunków zwierząt typowych dla tego regionu. Samych gatunków zagrożonych lub chronionych jest w parku 36 – m.in. pantera florydzka, krokodyl amerykański i manat karaibski.
Ostatnio naukowcy ze Smithsonian Institute, South Florida Natural Resources Center oraz University of Florida zanalizowali dietę pytonów, skupiając się zwłaszcza na ich upodobaniu do ptaków. Okazuje się, że ptaki stanowią jedną czwartą pożywienia pytonów z Everglades. W latach 2003-2008 naukowcy schwytali niemal 350 pytonów. W przewodach pokarmowych 85 węży znaleźli szczątki ptaków reprezentujących 25 gatunków. Okazało się, że pytony nie są wybredne – równie chętnie jak wielkie czaple jedzą też niewielkie strzyżyki. Cztery z rozpoznanych gatunków (czapla śnieżna i śniada, ibis biały oraz bekaśnica) figurują na liście „gatunków wymagających szczególnej troski”. W żołądkach pytonów naukowcy znaleźli także szczątki spokrewnionego z bocianem dławigada amerykańskiego, uznanego w USA za gatunek szczególnie zagrożony.
Drony w akcji
Samice pytona co dwa lata są w stanie znieść od 30 do 100 jaj. Przeciętny pyton żyje od 20 do 30 lat. Pierwszego pytona w Everglades zauważono w 1979 roku, ale prawdziwa plaga zaczęła się dopiero po huraganie Andrew. Ponadto odpowiedzialnością za ich inwazję biolodzy obciążają rynek handlu egzotycznymi zwierzętami oraz nieuważnych lub znudzonych właścicieli, którzy wypuszczają swoich pupili na wolność.
Niestety zlikwidowanie 5 tysięcy pytonów jest dość skromnym sukcesem, gdyż populację tych węży na południu Florydy szacuje się na ponad 100 tysięcy, a niektórzy naukowcy sądzą, że może być ich trzy razy więcej. Ich kompletne wyeliminowanie jest zadaniem bardzo trudnym i wymaga znacznych nakładów finansowych. Na mokradłach Everglades pytony radzą sobie bardzo dobrze, gdyż są świetnymi pływakami i odpowiada im tamtejszy klimat. Naturalnie występują w takich krajach jak Nepal, Indie, Tajlandia, Birma, Laos i Wietnam.
Akcję systematycznego likwidowania pytonów na Florydzie rozpoczęto w 2017 roku. Jednak już cztery lata wcześniej stanowa Komisja Ochrony Ryb i Zwierzyny zorganizowała tzw. Python Challenge, czyli zawody w polowaniu na pytony. Osobom, które dostarczyły najwięcej martwych gadów, oraz łowcy, który schwytał najdłuższy okaz, rozdano nagrody. W rywalizacji, której celem było zwrócenie uwagi na problem inwazyjnych gatunków, wzięło udział blisko 1600 osób z całych Stanów Zjednoczonych. Rywalizację wygrał licencjonowany łowca węży Ruben Ramirez, który w ciągu miesiąca złapał 18 pytonów. W sumie jednak skuteczność tej akcji była ograniczona, gdyż schwytano tylko 68 osobników.
Do walki z pytonami być może w niedalekiej przyszłości wysłane zostaną drony. Ustawa na ten temat jest już w stanowym parlamencie i zostanie zapewne zatwierdzona. Na jej mocy dwie agencje zyskają prawo do lataniami odpowiednio wyposażonymi dronami nad Everglades. Tropić mają nie tylko pytony, ale również inwazyjną roślinność.
Zasadniczym problemem jest to, że wężom na Florydzie nie zagrażają inne zwierzęta – żaden drapieżnik w tym rejonie nie poluje na nie. Pytony jedzą cztery razy więcej niż aligatory i jeżeli nie zostaną usunięte, będą w stanie zniszczyć jeden z najważniejszych ekosystemów Ameryki. Bywa też, że atakują małe aligatory i są w stanie połknąć je w całości. W sumie zatem ich obecność w południowej części Florydy jest bardzo niekorzystna. Przewiduje się, że w przyszłym roku władze będą musiały wydać ponad milion dolarów na walkę z tą plagą. Koszty te co rok rosną, a do ostatecznego rozwiązania problemu jest nadal daleko.
Andrzej Malak
Reklama