Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 05:54
Reklama KD Market

Rosyjski zbieg w USA

Tylko bardzo niewielu ludzi wie, gdzie dziś przebywa Grigorij Rodczenkow, choć pewne jest, iż ukrywa się w USA. Przed kilkunastoma dniami udzielił wywiadu telewizji BBC, ale jego twarzy nie pokazano ani też nie zaprezentowano niczego, co mogłoby pomóc w ujawnieniu jego miejsca pobytu. Zdaniem FBI Rodczenkow jest potencjalnym celem siepaczy Putina... Imbecyl czy zdrajca? Na początku drugiej dekady bieżącego stulecia Rodczenkow był w Moskwie dyrektorem placówki zajmującej się badaniem testów antydopingowych rosyjskich sportowców. To on odpowiedzialny był za fałszowanie wyników tych testów, co odbywało się rzekomo na zlecenie rządu Rosji. W ten sposób w Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 2012 roku oraz w Soczi dwa lata później w zawodach brali udział liczni sportowcy zażywający nielegalne substancje dopingowe. W roku 2011 wydawało się, że kariera Rodczenkowa dobiegła końca, gdyż został wtedy aresztowany i oskarżony, wraz ze swoją siostrą Mariną, o przemyt narkotyków. Rozkazano mu przyznać się publicznie do winy, czego jednak nie zrobił i próbował odebrać sobie życie. Następnie przebywał w kilku zamkniętych zakładach psychiatrycznych, gdzie podawano mu środki psychotropowe. Groziła mu niechybna śmierć. Formalnie rzecz biorąc pozostawał jednak nadal członkiem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) oraz dyrektorem laboratorium mającego zajmować się testowaniem uczestników zimowej olimpiady w Soczi. W związku z tym w roku 2012 został zaproszony do Londynu przez Davida Cowana, szefa laboratorium w Harlow, sankcjonowanego przez MKOl. Ponieważ zaproszenie to wystosowane zostało imiennie, Kreml postanowił, że wizerunkowo lepiej będzie zwolnić Rodczenkowa i oczyścić go z zarzutów, a następnie wysłać do Londynu. I tak też się stało. Tyle że Rodczenkow postanowił już wtedy, iż musi zostać na Zachodzie, choć po londyńskiej wizycie wrócił jeszcze do Rosji. Kiedy znalazł się ostatecznie w USA, złożył zeznania na forum World Anti-Doping Agency (WADA). Wyjawił wszystko, łącznie z faktem, że jego moskiewskie laboratorium sfałszowało wyniki 1417 testów. Spowodowało to, że na Kremlu zaczęto go nazywać zdrajcą, a sam Putin publicznie ogłosił, iż Rodczenkow jest „imbecylem cierpiącym z powodu licznych problemów” i że stał się „narzędziem w rękach amerykańskich służb specjalnych”. Kiedy w roku 2018 z USA wydalono 60 rosyjskich dyplomatów – co było konsekwencją zamachu na Sergieja Skripala w Londynie – agenci FBI zidentyfikowali trzech Rosjan, których zadaniem miało być ustalenie miejsca pobytu Rodczenkowa w USA. Wynika z tego jasno, że Kreml zabiega o to, by „wyeliminować” zagrożenia, jakie wynikać mogą z jego zeznań. Oszustwo na wielką skalę Jeśli dać wiarę zeznaniom Rodczenkowa, przez wiele lat rosyjscy sportowcy zażywali środek o nazwie turinabol, który został w latach 70. wynaleziony w byłej NRD i był podawany uczestnikom międzynarodowych zawodów sportowych. Jednak po pewnym czasie Rodczenkow zaczął stosować specjalny koktajl, zwany nieoficjalnie „mieszanką księżniczki”. Była to mieszanina trzech różnych sterydów: oksandrolonu, metenolonu i trenbolonu. W czasie igrzysk w Soczi substancję tę podawano sportowcom w napojach alkoholowych: whisky w przypadku mężczyzn i wermucie w przypadku kobiet. Zawodnicy nie pili tego, a jedynie trzymali przez pewien czas w ustach, a następnie wypluwali. Działo się to w zasadzie codziennie w czasie trwania olimpiady. Natomiast – jak zeznał Rodczenkow – skażone sterydami próbki moczu były zastępowane próbkami czystymi, co odbywało się przez dziurę wywierconą w ścianie laboratorium WADA. Ponadto Rosjanin twierdzi, że agencja FSB (dawniej KGB) opracowała metodę potajemnego otwierania teoretycznie szczelnych fiolek z próbkami przy pomocy cienkich kawałków metalu. Było to oszustwo na wielką skalę, które wydatnie przyczynić się miało do tego, iż Rosjanie zdobyli w Soczi aż 33 medale, wyprzedzając w tej kwalifikacji wszystkie pozostałe kraje. Jednak Rodczenkow od samego początku wiedział, że wszystko to prędzej czy później wyjdzie na jaw, ponieważ testy próbek prowadzone były nie tylko w czasie trwania olimpiady, ale również znacznie później, gdy ich fałszowanie było praktycznie niemożliwe. W grudniu 2014 roku niemiecka sieć telewizyjna po raz pierwszy doniosła o tym, że Kreml sponsorował program stosowania przez sportowców nielegalnych chemikaliów. Rok później WADA formalnie oskarżyła rząd rosyjski o wspieranie programu faszerowania zawodników sterydami. W roku 2016 Rodczenkow został ostrzeżony przez przyjaciół, że jego życiu zagraża niebezpieczeństwo. W związku z tym spakował manatki, pożegnał się z żoną i dziećmi i wyjechał do USA. Gdyby został w Rosji, jego los byłby przypuszczalnie przesądzony. Wkrótce po jego wyjeździe dwóch byłych szefów agencji antydopingowej (Rusada), Wiaczesław Siniew i Nikita Kamajew, zginęło „w podejrzanych okolicznościach”. Na rezultaty zeznań Rodczenkowa nie trzeba było długo czekać. 140 rosyjskich sportowców uczestniczących w londyńskiej olimpiadzie zostało zdyskwalifikowanych. Dalsze dyskwalifikacje są nadal możliwe, choć wkrótce wygaśnie prawnie możliwość zgłaszania wniosków w tego rodzaju sprawach. Rodczenkow, który sam w przeszłości był biegaczem średniodystansowym, przyznaje otwarcie, że zażywał niedozwolone środki w czasie swojej kariery sportowej. Zamierza o wszystkim tym opowiedzieć w książce pt. The Rodchenkov Affair, która ma pojawić się w księgarniach lada dzień. Niezależnie od tego, co się z nim dalej stanie, Putin i spółka nie są w stanie zatrzymać tej publikacji. Na razie prawdopodobnie nie są w stanie ustalić, gdzie autor książki przebywa. Nawet jego prawnik, Jim Walden, nie kontaktuje się bezpośrednio ze swoim klientem. Krzysztof M. Kucharski
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama