Śmierć Ricky’ego McCormicka to jedna z największych zagadek kryminalnych, nad którą do dziś głowi się FBI. Przez 21 lat śledztwa nie udało się nawet ustalić, czy w grę wchodzi zabójstwo. Sprawę komplikuje dodatkowo fakt, że przy denacie znaleziono tajemniczą, zaszyfrowaną wiadomość...
Same znaki zapytania
30 czerwca 1999 roku. Missouri, okolica West Alton. Jest upalny dzień. Drogą wzdłuż uprawnych pól przejeżdża kobieta. Nagle widzi coś leżącego w łanach kukurydzy. Okazuje się, że to ludzkie zwłoki. Przyjeżdża policja. Znalezisko nie robi na nich wrażenia. Pole kukurydziane przy West Alton to popularne miejsce pozbywania się ciał. Zdziwienie natomiast narasta w toku śledztwa. Po pierwsze o mały włos nie dałoby się ustalić tożsamości denata, ponieważ koniuszki palców odpadły. Na szczęście śledczy zdążyli zawczasu zdjąć odciski.
Ustalono, że należą do czarnoskórego 41-letniego Ricky’ego McCormicka. Mężczyzna był kiedyś skazany na odsiadkę i jego dane znajdowały się już w rejestrze policji. Zastanawiający był bardzo zaawansowany stan rozkładu zwłok. McCormick, jak wykazało dochodzenie, ostatni raz widziany był 3 dni wcześniej na stacji benzynowej, gdzie pracował, albo ewentualnie 5 dni wcześniej podczas wizyty kontrolnej w szpitalu w St. Louis. Dlatego śledczy dziwili się, że ciało nie jest lepiej zachowane. Głowa była w takim stanie rozkładu, że nie dało się stwierdzić, czy zmarły zginął od uderzenia w tym miejscu.
Poza tym na ciele nie znaleziono śladów postrzału ani ran kłutych. Ostatecznie śledztwo nie wykazało, czy Ricky McCormick zmarł w sposób naturalny czy raczej został zamordowany. Kolejną kwestią, która nie dawała spokoju policji, był fakt, że zwłoki znaleziono około 25 kilometrów od miejsca jego zamieszkania. Tymczasem McCormick nie posiadał auta, a w okolicy nie kursował transport publiczny. To skłaniało detektywów do postawienia hipotezy, że mężczyzna zginął gdzie indziej, a następnie jego ciało podrzucono na pole kukurydziane. Ale największą zagadką okazały się dwie zmięte kartki papieru, które znaleziono w kieszeni jego ubrania.
FBI rozkłada ręce
Zapiski, które na nich widniały, przez następnych kilka lat spędzały sen z powiek całego sztabu kryptologów z FBI. W 30 linijkach tekstu mieściły się ciągi odręcznie pisanych liter i cyfr, niekiedy przeplatanych nawiasami. Żadnemu specjaliście jak dotąd nie udało się rozszyfrować tajemniczego tekstu. Dywagowano, czy notatki niosą w ogóle jakiś logiczny przekaz. Jednak Dan Olson, szef jednostki działającej w obrębie FBI, zajmującej się deszyfracją kodów, twierdzi, że znaki nie są ułożone przypadkowo i że najprawdopodobniej kryje się w nich jakieś istotne przesłanie. Po 12 latach bezskutecznych prób, w marcu 2011 roku FBI zwróciło się do opinii publicznej z prośbą o pomoc w odkodowaniu przekazu.
Wtedy zapomniany za życia Ricky McCormick – w 1999 roku nikt nawet nie zgłosił jego zaginięcia – znalazł się na pewien czas w centrum zainteresowania internautów. Wszyscy próbowali rozwiązać zagadkę dwóch zmiętych kartek, a rozmaite teorie internautów zalały skrzynki e-mailowe FBI. Dlatego postanowiono utworzyć odrębną stronę, gdzie zainteresowani mogą zamieszczać swoje propozycje rozszyfrowania kodu.
Genialny szyfr czy chory umysł?
Podstawowe pytanie brzmi: kto jest autorem zakodowanego tekstu? Czy napisał go Ricky McCormick, czy może ktoś inny? Niektórzy spekulują, że niezrozumiałe zapiski zostawił przy denacie morderca, by skierować śledczych na mylny trop i w takim razie za nielogicznym ciągiem znaków nie kryją się żadne treści. Ale po co miałby w ogóle 41-latka zabijać? Motywów można by się ewentualnie doszukiwać w niezbyt wzorcowym życiu ofiary. Po pierwsze McCormick miał na swoim koncie odsiadkę. Został skazany za to, że został ojcem dwójki dzieci czternastoletniej dziewczyny. Za relacje seksualne z niepełnoletnią osobą dostał 11 miesięcy więzienia.
Poza tym prawdopodobnie obracał się w środowisku przestępczym. Jego dziewczyna twierdziła, że parę razy podróżował do Orlando na Florydzie, by sprowadzić transport marihuany na zlecenie właściciela stacji benzynowej, gdzie pracował. Oprócz tego, okolica była rewirem działania bossa narkotykowego Gregory’ego Lamara Knoxa, którego podejrzewano o kilka zabójstw. Poufny informator policji mówił, że krążą pogłoski o tym, iż to właśnie Knox stoi za morderstwem McCormicka. Możliwe, że teksty na karteczkach były zakodowaną wiadomością pomiędzy dwoma dealerami, a denat miał być tylko kurierem.
Tymczasem Dan Olson, szef jednostki kryptologów FBI uważa, że tekst napisał sam McCormick i że nie zawiera on żadnego przesłania, lecz są to prywatne notatki robione przez Ricky’ego na własny użytek. Zdaniem niektórych interpretatorów, którzy skłaniają się ku tej tezie, może chodzić o zapiski dotyczące robionych przez niego transakcji narkotykowych, takie jak informacje o tym, co komu i za ile sprzedał. Na pomiętych kartkach często pojawia się zapis NCBE. Proponuje się, aby interpretować to jako skrót od słów No Cash Being Exchanged. Inni uważają, że zagadkowy ciąg liter i cyfr zawiera numery indentyfikacyjne pojazdów, hasła do gier itp.
Tymczasem Elonka Dunin, wielki autorytet w dziedzinie kryptologii (Dan Brown w powieści Zaginiony symbol inspirował się jej osobą tworząc jedną z postaci) jest zdania, że McCormick nie napisał tej wiadomości. Uważa ona, iż 41-latek był zbyt mało wykształcony na to, by móc posługiwać się zapisem kodowanym. Również jego rodzina przyznaje, że Ricky nie należał do osób błyskotliwych. Matka mężczyzny stwierdziła nawet, że był opóźnionym w rozwoju umysłowym półanalfabetą. Niektórzy widzieli u niego chorobę psychiczną. Takie przypuszczenia wysuwał jego obrońca publiczny, gdy w 1992 roku Ricky trafił do aresztu za wspomniane wcześniej przestępstwo seksualne.
Dlatego też wielu internautów próbujących rozszyfrować zakodowaną wiadomość uważa, że zapiski mogą być wytworem osoby zmagającej się np. ze schizofrenią lub poważnymi defektami mózgu. „Pracowałem z ludźmi, którzy mieli uszkodzone mózgi, i muszę powiedzieć, że to wygląda w dużej mierze jak ten bełkot, który oni zapisywali. W ich głowach miało to sens, ale nie na papierze” – pisał jeden z internetowych samozwańczych detektywów zajmujących się zagadką szyfru McCormicka. FBI wciąż liczy jednak na to, że w tajemniczych zapiskach ukryta jest prawda o śmierci mężczyzny. Biuro w dalszym ciągu zachęca do udziału w rozwiązaniu zagadki. Zakodowany tekst oraz formularz do wysyłania pomysłów, jak złamać jego szyfr, znajduje się na stronie: „http://forms.fbi.gov/code”.
Emilia Sadaj
Reklama