Po obławie trwającej ponad tydzień policja niemiecka aresztowała 31-letniego Yvesa Rauscha, który przez media został nazwany „Rambo ze Schwarzwaldu”. Człowiek ten sterroryzował wcześniej czterech policjantów i ukradł ich broń, a następnie schronił się w tzw. Czarnym Lesie. W jego poszukiwaniu brało udział ponad 200 osób, wspieranych przez helikoptery, psy gończe oraz zaawansowaną aparaturę elektroniczną...
Z siekierą w ręku
Schwarzwald jest doskonałym miejscem dla ludzi szukających kryjówki. Jest to pasmo lasów i gór, porozcinane licznymi dolinami rzek. We wschodniej części Schwarzwaldu ma swoje źródło Dunaj. Obszar ten jest stosunkowo gęsto zaludniony, a ponadto stanowi sporą atrakcję turystyczną, gdyż oferuje źródła ciepłych wód mineralnych oraz kilka słynnych uzdrowisk, takich jak Badenweiler, Bad Peterstal-Griesbach, Bad Wildbad i Baden-Baden. Jednak z drugiej strony są tam liczne zalesione i bardzo odludne miejsca, w których łatwo znaleźć schronienie.
Szef akcji mającej na celu znalezienie Rauscha, Juergen Krieger, powiedział mediom, iż policja dostała od dwóch anonimowych osób informacje o miejscu pobytu ściganego. Rausch został otoczony przez policjantów w chwili, gdy siedział w gęstych zaroślach w pobliżu wsi Oppenau. Miał ułożone przed sobą cztery karabiny, a w ręce trzymał siekierę. Ponadto leżała obok niego koperta, która – jak się później okazało – zawierała coś w rodzaju manifestu Rauscha.
Aresztowanie nie odbyło się „polubownie”. Rausch zaatakował siekierą jednego z policjantów i sam został niegroźnie ranny. Burmistrz Oppenau, Uwe Gaiser, wyraził ulgę z powodu zatrzymania tego człowieka. Wprawdzie Rausch nikogo nie zabił, ale był uważany za bardzo groźnego osobnika, gdyż był silnie uzbrojony, a jego intencji nikt nie znał.
Ta niezwykła historia zaczęła się z chwilą, gdy policja została zawiadomiona, iż w leśnej chacie w pobliżu Oppenau znajduje się odziany na czarno osobnik uzbrojony w kuszę. Wysłani tam policjanci nie spodziewali się żadnej agresji i zostali zaskoczeni faktem, iż Rausch zagroził im rewolwerem, a następnie ich rozbroił. Wkrótce przepadł bez śladu w leśnych ostępach.
O Rauschu na razie wiadomo tyle, że od lat nie posiadał stałego miejsca zamieszkania i żył głównie w lesie, skąd wychodził rzadko, przede wszystkim na zakupy w okolicznych wsiach. Nie wiadomo, czy kierowały nim jakieś względy polityczne lub ideologiczne. Z niektórych doniesień wynika, iż na stole w pobliskiej restauracji zostawił on dwustronicowy list, w którym nawoływał do „harmonijnego życia w zgodzie z naturą”. Reporterzy dziennika Bild twierdzą, że treść listu przypomina w dużej mierze znacznie obszerniejszy manifest napisany w swoim czasie przez Teda Kaczynskiego, czyli tzw. Unabombera, który dokonywał ataków bombowych w USA w latach 1978-95.
Strach przed więzieniem
Kaczynski wysyłał listy z ładunkami wybuchowymi do różnych ludzi, głosząc filozofię zbliżoną do tzw. anarchoprymitywizmu. Zamierzał walczyć w ten sposób ze złem wynikającym z postępu technicznego. Swoje bomby wysyłał w starannie wykonanych przez siebie drewnianych pudełkach, oznakowanych literami „FC” (Freedom Club, czyli „klub wolności”). W ciągu prawie 18 lat od jego bomb zginęły trzy osoby, a dwadzieścia dziewięć zostało rannych.
We wrześniu 1995 roku dzienniki The New York Times i The Washington Post opublikowały manifest Kaczynskiego, zatytułowany Industrial Society and Its Future, zawierający 35 tysięcy słów. Wyraził w nim pogląd, że nowoczesna technika pozbawia człowieka wolności i prowadzi do problemów psychologicznych. Celem jego kampanii terrorystycznej było sprowokowanie „rewolucji socjalnej”. Publikacja jego manifestu miała kluczowe znaczenie dla śledztwa, gdyż brat terrorysty, David, rozpoznał prawidłowo autora i zgłosił się na policję.
Rausch, podobnie jak Kaczynski, żył w prymitywnej leśnej chacie, z dala od cywilizacji. Być może ma też podobne do niego poglądy, choć tego na razie nie wiadomo. Jednak jego życiorys jest dramatycznie inny. Kaczynski przez kilka lat pracował naukowo na jednym z kalifornijskich uniwersytetów i posiadał spore zdolności matematyczne. Zanim nie schował się przed cywilizacją w lasach Montany, nigdy nie popadł w jakikolwiek konflikt z prawem. Tymczasem Rausch w wieku 15 lat stanął przed sądem, ponieważ na ścianie budynku wymalował slogan „Juden raus”. Natomiast w roku 2010 został skazany na trzy lata więzienia za poważne zranienie znajomego strzałą wystrzeloną z łuku.
Rodzina i znajomi Rauscha twierdzą, że do zdarzenia w 2010 roku doszło przypadkowo i że „Rambo” nie stanowi żadnego zagrożenia dla otoczenia. Jego matka udzieliła wywiadu agencji Mittelbadische Presse, w którym stwierdziła, że Rausch przeżył „straszne rzeczy” w czasie pobytu w więzieniu i że jego grożenie policjantom bronią wynikało zapewne z paniki. Potwierdził to do pewnego stopnia zaprzyjaźniony z Yvsem człowiek, który w wywiadzie radiowym stwierdził, że Rausch jest przyjaznym i uprzejmym człowiekiem, który panicznie boi się powrotu za kratki.
Niestety wszystko obecnie wskazuje na to, że kolejny wyrok więzienia jest w jego przypadku nieunikniony. Na razie nie postawiono mu żadnych konkretnych zarzutów, ale to, że zaatakował policjantów, zwykle wiąże się z kilkoma latami pozbawienia wolności. Być może jednak dostanie wyrok w zawieszeniu, gdyż w zasadzie nie popełnił żadnego innego przestępstwa. W czasie swojego kilkuletniego koczowania w lesie hodował warzywa oraz rzeźbił w drewnie różne figurki, które następnie sprzedawał. Od czasu zwolnienia z więzienia aż do incydentu z policją nie popadł w konflikt z prawem.
Andrzej Heyduk
Reklama