Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 września 2024 08:34
Reklama KD Market
Reklama

Duchy w Białym Domu

Od ponad dwóch stuleci Biały Dom w Waszyngtonie jest siedzibą prezydenta Stanów Zjednoczonych, który aktualnie sprawuje urząd. Niektórzy jednak twierdzą, że nie wszyscy byli prezydenci się stamtąd wyprowadzili. Kilku podobno mieszka tam nadal, mimo iż od wielu lat nie żyją... Przerażony Truman Był rok 1946. Prezydent Harry Truman położył się spać o 9.00 wieczorem. Około 6 godzin później obudziło go pukanie do drzwi. Natychmiast wyskoczył z łóżka i pobiegł otworzyć. Ku jego zaskoczeniu nie zobaczył nikogo. Na obu końcach korytarza też było pusto. Gdy wrócił do sypialni, zamknął za sobą drzwi na klucz. Po chwili usłyszał kroki w pokoju obok. Pobiegł tam, ale też nikogo nie zastał. Później ochrona Białego Domu poinformowała go, że o tej porze stróż nie robił obchodu tej części rezydencji. „To cholerne miejsce jest nawiedzone, to pewne jak dwa razy dwa równa się cztery” – pisał do żony wystraszony nie na żarty prezydent w liście, który zachował się do dziś. Harry Truman nie był jedynym mieszkańcem Białego Domu, który twierdził, że doświadcza tu dziwnych zjawisk. Podobno istot, które nawiedzały siedzibę amerykańskich głów państwa, było również więcej. Zjawa suszy pranie Wszystko zaczęło się w 1800 roku, kiedy John Adams, drugi prezydent Stanów Zjednoczonych, został pierwszym mieszkańcem nowo wzniesionego Białego Domu. Było to zaledwie 9 lat po ustanowieniu stolicy USA w Waszyngtonie, który wówczas był dopiero rozbudowującym się miasteczkiem. Ponieważ leży nad rzeką Potomak, znaczna część terenów była bagienna. Z tego też powodu pierwsza dama, Abigail Adams, chodziła wieszać pranie do Wschodniego Pokoju, który był wówczas najbardziej suchy. Właśnie tam ponad 100 lat później miał ją widywać prezydent William Taft. Duch Abigail Adams ukazywał się w pozycji z rozłożonymi rękami, tak jakby nadal wieszała tam pranie. Inną panią prezydentową, której zjawa podobno nawiedziła Biały Dom, jest Dolley Madison, żona czwartego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Jamesa Madisona. Krążą pogłoski, że kiedy ogrodnicy Białego Domu za czasów prezydenta Woodrowa Wilsona zamierzali, na polecenie ówczesnej pierwszej damy, przenieść Różany Ogród w inne miejsce, ukazał im się duch Dolley. W tej sytuacji ostatecznie pozostawili rabaty tam, gdzie chciała zjawa. Z kolei żona prezydenta Abrahama Lincolna miała widzieć, jak duch Thomasa Jeffersona gra na skrzypcach w Gabinecie Owalnym, a także słyszeć przekleństwa stąpającej zjawy Andrew Jacksona w Sypialni Królowych. Znajduje się w niej łoże, które prawdopodobnie należało kiedyś do prezydenta Jacksona. Obecnie Sypialnia Królowych, zwana niegdyś Różanym Pokojem, jest uznawana za jedno z najbardziej nawiedzonych miejsc w Białym Domu. Podobno prezydentowej Mary Todd Lincoln niejednokrotnie ukazywał się w Białym Domu duch jej synka Williego, który w wieku 11 lat zmarł na dur brzuszny. W latach 60. podczas prezydentury Lyndona Johnsona, jego córka Lynda miała widzieć ducha Williego, a nawet z nim rozmawiać. Jednak najczęściej widywaną zjawą w Białym Domu był jego ojciec, Abraham Lincoln, szesnasty a zarazem najsłynniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych. Nagi Churchill spotyka ducha Lincolna Jako pierwsza miała go zobaczyć pierwsza dama Grace Coolidge. Zjawa Lincolna stała w Gabinecie Owalnym zapatrzona w widok za oknem. Z kolei żona prezydenta Franklina Delano Roosevelta twierdziła, że często czuła jego obecność, gdy do późna pracowała w swoim gabinecie, za który służyła jej Sypialnia Lincolna. – Miewam mocne poczucie, że ktoś jest w pokoju – miała kiedyś powiedzieć Eleanor Roosevelt. Jej sekretarka, Mary Eban, doznała jeszcze silniejszych wrażeń. Pewnego razu zobaczyła prezydenta Lincolna – około 70 lat po jego śmierci – jak siedząc na łóżku zakłada buty. Za kadencji Franklina Roosevelta spora część personelu Białego Domu zgłaszała, że doświadczała obecności zmarłego prezydenta. Pewnego razu jeden z kamerdynerów Roosevelta wybiegł przerażony z rezydencji krzycząc, że widział ducha 16. prezydenta. Jego zjawa miała się ukazywać również dostojnym gościom Białego Domu. W 1942 roku w Sypialni Lincolna noc spędzała Wilhelmina, królowa Holandii. Obudziło ją pukanie do drzwi. Gdy je otworzyła, ujrzała podobno stojącego przed nią w kapeluszu nieżyjącego Abrahama Lincolna i natychmiast zemdlała. Jednak najsłynniejsza anegdota związana z duchem Lincolna dotyczy jednej z wizyt Winstona Churchilla w Białym Domu. Gdy premier Wielkiej Brytanii wyszedł na chwilę z wanny po cygaro, w sypialni natknął się rzekomo na Lincolna, który stał opierając się o kominek. Zupełnie nagi Churchill miał wtedy ponoć powiedzieć: – Dobry wieczór, Panie Prezydencie. Wygląda na to, że złapał mnie Pan w niekorzystnej dla mnie sytuacji. Duch prezydenta uśmiechnął się i zniknął. O tym, że w Białym Domu straszy, można było podobno wnioskować również po zachowaniu psa Ronalda Reagana. Rex nigdy nie chciał wchodzić do Sypialni Lincolna. Takich oporów nie miał mąż córki Reagana do momentu, aż nie spędził tam nocy. Gdy po kilku godzinach snu obudził się, przekonał się, że oprócz żony śpiącej u jego boku w pokoju jest ktoś jeszcze. Przy oknie stał prezydent Abraham Lincoln. Maureen Reagan naśmiewała się potem z męża, aż w końcu pewnej nocy doświadczyła tego samego. Intensywna obecność Abrahama Lincolna w prezydenckiej rezydencji po jego śmierci sprawiła, że – spośród wszystkich zjaw nawiedzających słynny budynek przy 1600 Pennsylvania Avenue – to on zyskał tytuł Ducha Białego Domu. Emilia Sadaj

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama