Z Abdulem Quaiumem, farmaceutą, właścicielem tradycyjnej europejskiej apteki Merz Apothecary rozmawiamy o historii jego apteki, jej wyjątkowości oraz o tym, dlaczego farmaceuci powinni polecać zioła.
DZ: – Apteka Merz Apothecary bardzo różni się od typowej współczesnej amerykańskiej apteki, umiejscowionej zazwyczaj w dużym domu towarowym typu Target lub Walmart. Na czym polega ta różnica?
Abdul Quaium: – Przede wszystkim nie realizujemy recept lekarskich, chociaż sam z wykształcenia i zawodu jestem farmaceutą, a dodatkowo zatrudniamy jeszcze dwóch farmaceutów, aby służyć naszym klientom fachową wiedzą i poradą, oraz odpowiedzieć wyczerpująco na wszelkie pytania dotyczące naszych produktów. Jako farmaceuci specjalizujemy się zarówno w konwencjonalnym, jak i tradycyjnym leczeniu, opartym na stosowaniu ziół. To, że dany lek jest ziołowy nie oznacza przecież, że jest nieskuteczny lub słabszy. Nasza apteka działa w Chicago od 1875 roku i jest to prawdopodobnie jedyny sklep w Chicago działający nieprzerwanie od 145 lat. Apteka została założona przez Petera Merza i pozostawała w rodzinie Merzów przez kolejne trzy pokolenia. Przez ponad sto lat była to mała rodzinna apteka, obsługująca głównie imigrantów z Europy. Trzydzieści siedem lat temu przeniosłem ją do obecnej, znacznie większej lokalizacji. Przenosząc aptekę do innego budynku zadbaliśmy, aby zachować jej historyczny charakter. Jej wystrój wzorowaliśmy na wiedeńskich aptekach sprzed stu lat. Merz Apothecary wygląda dokładnie tak, jak tradycyjne apteki europejskie. Amerykańskie apteki wyglądają wszystkie tak samo i brakuje im charakteru. Nasza apteka jest wyjątkowa pod każdym względem, jej historii, wystroju, oferty i obsługi.
Jak to się stało, że przejął Pan rodzinną firmę należąca przez pokolenia do rodziny Merzów?
– Miałem dużo szczęścia. W 1964 roku przyjechałem do Chicago. W 1969 r. ukończyłem studia farmaceutyczne, ale zawód farmaceuty okazał się rozczarowująco nieciekawy. Polegał głównie na przesypywaniu tabletek i pigułek z dużych pojemników do mniejszych i realizowaniu recept. Szybko poczułem, że to nie dla mnie. Zrozumiałem też, że współczesna medycyna i farmakologia skupia się na łagodzeniu i usuwaniu symptomów, a nie na leczeniu ludzi i pomaganiu im w dbaniu o zdrowie. W 1972 roku Ralph Merz, prawnuk założyciela Merz Apothecary, przechodził na emeryturę i od dwóch lat chciał sprzedać aptekę, ale nikt nie chciał jej kupić. Była to mała apteka odwiedzana głównie przez niemieckich imigrantów i sprzedająca zioła, lecznicze mieszanki i nalewki, a także naturalne leki sprowadzane z Niemiec. Ja urodziłem się w Indiach, a wychowałem w Pakistanie i medycyna naturalna była dla mnie czymś oczywistym. Moja mama leczyła mnie ziołami przy każdym przeziębieniu lub chorobie. Postanowiłem połączyć ziołolecznictwo z moją wyuczoną profesją. Kiedy pierwszy raz wszedłem do apteki Merz i zobaczyłem rzędy słoików z ziołami, od razu zrozumiałem, że to miejsce wyjątkowe, a także moja szansa na zrealizowanie się w zawodzie farmaceuty. Do dziś jestem przekonany, że trafiłem tam za sprawą jakiejś nadprzyrodzonej interwencji. Kupiłem aptekę trzy tygodnie później, 31 grudnia 1972 roku. Gdybym tego nie zrobił, Merz Apothecary przestałaby istnieć, a zabytkowe butelki i pojemniki na zioła trafiłyby do muzeum.
Zdecydował się Pan na przejęcie tradycyjnej niemieckiej apteki. To poważne wyzwanie.
– Kiedy powiedziałem Ralphowi Merzowi, że zamierzam kontynuować jego dzieło, powiedział, że głównym problemem będzie moja nieznajomość języka niemieckiego. Był zadowolony, że kupuję aptekę, ale powiedział: „Nie wyglądasz jak Niemiec, nie mówisz po niemiecku i stracisz prawdopodobnie połowę klientów”. Jego przychody były mniejsze niż moja pensja w amerykańskiej aptece. Wizja utraty blisko połowy dochodu nie była zachęcająca. Moja żona jest niemieckiego pochodzenia, a jej rodzice znali aptekę Merzów. Postanowiłem, że zapiszę się do szkoły językowej i nauczę się przynajmniej podstaw niemieckiego. Szybko pozbyłem się lęku przed mówieniem w tym języku i w pierwszym roku działalności apteki osiągnąłem obrót o 110 proc. wyższy niż Ralph Merz rok wcześniej. Każdy następny rok był biznesowo lepszy od poprzedniego, a dziesięć lat po kupieniu apteki jej pomieszczenie stało się zbyt małe, jak na potrzeby firmy i zdecydowałem się na kupienie budynku w dzielnicy Lincoln Square i przeniesieniu apteki do obecnej lokalizacji. Kilka lat temu udało nam się powiększyć powierzchnię sklepu o połowę. Zatrudniamy 50 osób, a dodatkowo, przez naszą stronę smallflower.com prowadzimy sprzedaż wysyłkową naszych produktów. Prowadzimy też sprzedaż poprzez portal Amazon, dzięki któremu docieramy do bardzo wielu klientów. Wciąż jestem przekonany, że za powodzeniem biznesowym mojej apteki stoi boska interwencja. Moim trzem synom powtarzam: „Pracujcie ciężko i miejcie dobre intencje, a zobaczycie efekty. Jeśli będziecie coś robić tylko dla pieniędzy, to się nie uda”. Mam to szczęście, że moja profesja polega na pomaganiu ludziom.
Merz Apothecary to apteka medycyny naturalnej prowadzona przez profesjonalnych farmaceutów. Dlaczego ważne jest, żeby zioła sprzedawali zawodowi farmaceuci?
– Jako farmaceuta mogę z pełną odpowiedzialnością doradzać klientom i dobierać leki odpowiednie do ich dolegliwości i potrzeb. W Merz Apothecary od początku jej istnienia farmaceuci doradzali klientom, a w dawnych czasach nierzadko diagnozowali ich choroby. Chcemy odróżniać się od licznych aptek ziołowych w Chicago. Niektóre z nich prowadzone są przez osoby z odpowiednim doświadczeniem, ale często brakuje im wiedzy i wykształcenia. My łączymy wiedzę i profesjonalizm z otwartością na medycynę naturalną i ziołolecznictwo.
Wśród klientów Merz Apothecary jest sporo Polaków mieszkających w Chicago. Jakie produkty najczęściej cieszą się zainteresowaniem Polaków?
– Rzeczywiście, naszą aptekę odwiedza wielu Polaków, którzy kupują rozmaite produkty. Gdybym miał wskazać te najpopularniejsze, to byłby to pokrzywowy tonik do pielęgnacji włosów oraz szwedzkie nalewki Marii Treben, autorki niezwykle poczytnej książki pt. „Apteka Pana Boga”. To nalewka ziołowa sporządzona wedle opisanej przez Marię Treben receptury. To jedyna oryginalna nalewka, autoryzowana nazwiskiem Marii Treben. Oprócz gotowej nalewki, służącej do oczyszczania organizmu z toksyn, sprzedajemy też zestawy ziół, które można samodzielnie zalać alkoholem, odstawić na dwa tygodnie a następnie używać do picia lub wcierać w skórę. Produkty Marii Treben cieszą się ogromną popularnością wśród Polaków, zapewne za sprawą jej książki. Serdecznie zapraszamy Państwa do naszej apteki. Warto odwiedzić ją, by kupić najlepszej jakości ziołowe leki i preparaty, ale również z ciekawości – aby poczuć wyjątkową atmosferę tradycyjnej europejskiej apteki w sercu Wietrznego Miasta.
Dziękuję za rozmowę.
Merz Apothecary
4716 N. Lincoln Ave.
Chicago, IL 60625
Czynne od poniedziałku do soboty w godz. 10 am – 5 pm.
Produkty Merz Apothecary nabyć można w internecie na portalu Smallflower.com.
Reklama