Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 00:45
Reklama KD Market

Gra o szpiegów

W grudniu 2018 roku Amerykanin Paul Whelan znajdował się w pokoju numer 3324 w moskiewskim hotelu Metropol. Gdy ubierał się, by wziąć później udział w weselu swojego przyjaciela, do środka wtargnęli agenci służb bezpieczeństwa. Whelan na trzy dni przepadł bez śladu, a potem pojawił się w więzieniu Lefortowo. Został formalnie oskarżony o szpiegostwo... Totalna farsa? 15 czerwca sędzia moskiewskiego sądu potrzebował dokładnie 80 sekund, by wydać wyrok skazujący. Whelan ma spędzić następne 16 lat za „wykradanie tajnych informacji”. Wszystkie sądowe obrady odbywały się za zamkniętymi drzwiami. Dopiero w chwili ogłaszania werdyktu na salę sądową wpuszczono ambasadorów USA, Kanady i Wielkiej Brytanii, ponieważ podsądny posiada obywatelstwo tych krajów. 50-letni Whelan, który był przed laty żołnierzem piechoty morskiej, jeździł wielokrotnie do Moskwy, gdzie ma kilku przyjaciół. W grudniu 2018 roku znalazł się w stolicy Rosji na zaproszenie innego byłego żołnierza U.S. Marines, który ożenił się z Rosjanką. Po aresztowaniu Whelana agenci FSB znaleźli w jego pokoju komputerowy pendrive, na którym znajdowały się rzekomo tajne dokumenty. Jednak Amerykanin twierdzi, iż przedmiot ten został przez kogoś podłożony i że nigdy nie zajmował się jakąkolwiek działalnością szpiegowską. Całą procedurę sądową nazwał „totalną farsą”. Jest to o tyle uzasadnione, że już dwa tygodnie po aresztowaniu rosyjski minister spraw zagranicznych Sergiej Ławrow oświadczył, że Whelana „przyłapano na gorącym uczynku” i że jest on bez wątpienia amerykańskim szpiegiem. Sytuacja Whelana pod względem prawnym była w Rosji od samego początku beznadziejna. Rosyjski rząd przydzielił mu obrońcę z urzędu, a jego rodzina i przyjaciele uznali, iż wydawanie pieniędzy na prywatną reprezentację prawną nie miało sensu, gdyż wyrok był i tak przesądzony. Skazany na 16 lat więzienia były żołnierz nie jest bynajmniej aniołem. W roku 2008 został dyscyplinarnie wydalony z szeregów armii, gdyż – jak się okazało – próbował wyłudzić od rządu sumę 10 tysięcy dolarów. W obliczu tych problemów zaczął jeździć po świecie, a Rosja stała się ulubionym miejscem jego wycieczek. Raz zabrał nawet na wycieczkę do Moskwy swoich rodziców. Tymi wojażami i nawiązanymi znajomościami chwalił się w swojej internetowej witrynie. Jednym ze znajomych Whelana był człowiek, którym pracował dla FSB, czego zresztą nie krył. Osoba ta nigdy nie została zidentyfikowana, a sam Whelan nazywał go „Dymitrem”. Dziś Amerykanin uważa, że to właśnie ten człowiek podłożył w jego hotelowym pokoju wspomniany pendrive, choć nie ma na to żadnych dowodów. Pionek w większej rozgrywce Czy możliwe jest to, że Whelan istotnie był szpiegiem? Z pewnością tak, choć – zdaniem specjalistów – jest to mało prawdopodobne. Amerykańskie służby specjalne niemal nigdy nie werbują ludzi, którzy mieli problemy dyscyplinarne podczas służby wojskowej. Ponadto Paul nawiązywał wprawdzie kontakty z licznymi Rosjanami, w tym z młodszymi od siebie oficerami pozostającymi w czynnej służbie, jednak nie byli to ludzie, którzy mogliby dostarczać mu jakichkolwiek tajnych informacji. Z drugiej strony, w roku 2017 Rosjanie aresztowali i skazali za szpiegostwo obywatela Norwegii Frode Berga, który dostał wyrok 14 lat więzienia. Rząd norweski nigdy nie zabrał głosu w tej sprawie, ale później okazało się, iż Berg istotnie prowadził działalność wywiadowczą. Ostatecznie po wielu skomplikowanych zabiegach dyplomatycznych Norweg został odesłany do domu w zamian za zwolnienie z więzienia na Litwie rosyjskiego agenta. Litewski rząd zgodził się na ten manewr, ponieważ Norwegia nie miała się czym z Rosją wymienić, jako że nie więziła żadnych rosyjskich szpiegów. Przykład Frode Berga jest potencjalnie bardzo istotny dla Whelana. On też może zostać zwolniony w ramach wymiany z USA, a Rosjanie już wskazali dwóch ludzi, którzy mieliby zostać wypuszczeni na wolność i odesłani do Rosji. Jednym z nich jest Wiktor Bout, skazany w USA na 25 lat więzienia za szmuglowanie broni, a drugim Konstantin Jaroszenko, odsiadujący wyrok 20 lat więzienia za przemyt narkotyków. Znamienne jest to, że po skazaniu Whelana rzecznik rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych zaapelował do władz amerykańskich o „wykazanie się humanitaryzmem” i zwolnienie nie tylko Jaroszenki, ale również kilku innych obywateli Rosji. Jednak na razie amerykański Departament Stanu utrzymuje, że wymiany się nie planuje, gdyż wspomniani powyżej Rosjanie zostali skazani przez „otwarty i praworządny sąd”, czego nie można powiedzieć o sądzie rosyjskim w przypadku Whelana. Na razie Amerykanin pozostaje w więzieniu Lefortowo, gdyż od jego wyroku ma zostać złożone odwołanie. Jeśli jednak odwołanie to nie przyniesie skutku, co jest praktycznie pewne, zostanie przeniesiony do nieznanego na razie zakładu karnego o maksymalnym nadzorze, gdzie warunki są bardzo surowe i gdzie przebywają więźniowie uważani za najbardziej niebezpiecznych. Rodzina skazańca twierdzi, że wszystkie wysyłane do niego paczki i listy są zwracane i że od 16 miesięcy władze rosyjskie nie pozwalają na kontakt telefoniczny z Paulem. Prawnik Władimir Żerebionkow, który w przeszłości reprezentował ludzi oskarżanych o różne przestępstwa przez FSB, twierdzi, iż cała sprawa została niemal na pewno z góry ukartowana. Zdaniem Żerebionkowa Whelan stał się pionkiem w znacznie większej grze, w której chodzi o wymuszenie na Amerykanach ustępstw. Niestety nawet jeśli do takich ustępstw dojdzie, Whelan z pewnością spędzi w rosyjskim więzieniu jeszcze wiele miesięcy. Krzysztof M. Kucharski
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama