Trzeci tydzień z rzędu utrzymują się w Nowym Jorku protesty przeciwko brutalności policji. W poniedziałek została rozwiązana tajna jednostka, której funkcjonariusze ze względu na charakter służby często kierowani są tam, gdzie dochodzi do strzelaniny.
Poniedziałek był kolejnym dniem manifestacji wszczętych po zabiciu 25 maja Afroamerykanina George'a Floyda przez białego policjanta w Minneapolis. Ulubionym miejscem, które demonstranci wybrali sobie na tłumne zgromadzenia, stał się Washington Square Park na Manhattanie.
Uczestnicy wiecu mówili, że nie przestaną protestować, dopóki nie dojdzie do prawdziwej reformy nowojorskiej policji (NYPD). Żądają m.in. zmniejszenia funduszy na potrzeby stróżów porządku.
"To nie stanie się po prostu, za dzień czy dwa. Zajmie to wiele czasu, a liczba ludzi, którzy tu przychodzą, pokazuje, że wszyscy jesteśmy zjednoczeni z tej samej przyczyny" – mówił w telewizji CBS jeden z protestujących.
W Washington Square Park ludziom rozdawano ulotki z napisem "Jeszcze nie wygraliśmy – zmierzamy w stronę spełnienia naszych wymagań".
W następstwie wielotysięcznych demonstracji legislatura stanowa uchwaliła pakiet reform policji. Obejmują one m.in. zakaz tzw. podduszania zatrzymanych oraz uchylenie prawa uniemożliwiającego upublicznienie akt spraw dyscyplinarnych funkcjonariuszy.
Chociaż gubernator Andrew Cuomo zapowiedział podpisanie jeszcze w tym tygodniu kolejnych przepisów ograniczających działalność NYPD, protestujący pozostają nieufni.
"Starają się podsuwać nam małe ustępstwa, które, jak sądzą, nas uspokoją, ale gubernatorze Cuomo, nie nabierzemy się na to" - mówił telewizji CBS demonstrujący Carlos Polanco.
W poniedziałek protestujący przemaszerowali m.in. koło tunelu Holland pod rzeką Hudson, łączącego Manhattan ze stanem New Jersey. Tradycyjnie licznie zebrali się też w pobliżu rezydencji burmistrzów Gracie Mansion.
Tymczasem w ślad za krytyką i presją wywieraną na policję jej nowojorski komisarz Dermot Shea ogłosił w poniedziałek natychmiastowe przeniesienie 600 tajnych policjantów do innych jednostek. Tłumaczył, że ze względu na charakter swej pracy są najczęściej zmuszeni do interwencji, podczas których dochodzi do strzelaniny, i muszą mierzyć się z przestępcami podejrzanymi o popełnienie zbrodni.
Obecnie mają zasilić m.in. policyjne Biuro Detektywów i odpowiadać za kontrolowanie tłumu. Shea nazwał to "sejsmiczną zmianą". "To jest policja XXI wieku. Musimy to zrobić w sposób, który buduje zaufanie między funkcjonariuszami a społecznością, której służą" - wyjaśniał.
Z krytyką zmian wystąpił szef związku zawodowego policjantów Police Benevolent Association, Pat Lynch. "Zarówno liczba strzelanin, jak i morderstw stale rośnie, ale liderzy naszego miasta wyraźnie zdecydowali, że proaktywne działania policyjne nie są już priorytetem. Wybrali inną strategię. Będą musieli liczyć się z konsekwencjami" – przekonywał Lynch.
Według NYPD tajni policjanci nie znikną. Będą to funkcjonariusze pracujący m.in. w jednostkach ds. przestępczości narkotykowej, inwigilacji i walki z terroryzmem.
Decyzja o zmianach zapadła w kilka godzin po ogłoszeniu przez prokuratora okręgowego na Manhattanie, że nie będzie ścigał niektórych protestujących aresztowanych podczas demonstracji. W minionym tygodniu prokuratorzy poparli postanowienia reformy zakazującej podduszania oraz zrywającej z utajnianiem akt dyscyplinarnych.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Reklama