Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 września 2024 18:42
Reklama KD Market
Reklama

"Serce się krajało". Chicago po protestach i rozruchach

"Serce się krajało". Chicago po protestach i rozruchach
Smutek, niepokój, niepewność – tak opisują atmosferę panującą w Wietrznym Mieście Polacy mieszkający w rejonie centrum, naoczni świadkowie protestów, rozruchów i chaosu, które przetoczyły się przez Chicago w miniony weekend. Miasto ledwo miało rozpoczynać ostrożny powrót do życia w popandemicznej rzeczywistości, gdy w powietrzu pojawiło się nowe napięcie. Mieszkańcy Chicago nie zdążyli jeszcze pozbierać się po 2,5 miesiącach przebywania w domach w związku z pandemią koronawirusa, kiedy nad miastem przeszła nowa plaga – zniszczeń i grabieży związanych z protestami przeciwko wydarzeniom w Minneapolis. Chicagowianie nie oswoili się jeszcze do końca z możliwością wyjścia z domu – w maskach i w bezpiecznym odstępie od innych – gdy znów nakazano im pozostanie w domach w ramach godziny policyjnej, która do czwartku nie została odwołana. Spragnieni zakupów lub odwiedzenia lokalnych restauracji w pierwszych dniach po ich ponownym otwarciu, zastanawiają się teraz, czy zastaną je zabite deskami, zniszczone lub ograbione. Strach w oczach Piotr Włodarczyk dobrze pamięta antykomunistyczne protesty, w których brał udział w stanie wojennym w Polsce, a nawet konfrontacje z milicją po ataku na cywilów. – Ale nigdy nie poszliśmy niszczyć ulic i grabić sklepów. To nie mieści mi się w głowie. Włodarczyk, konsultant w branży IT, od 9 lat mieszka w South Loop, jednej z dzielnic, która ucierpiała w sobotę, gdy demonstracje przerodziły się w zamieszki i grabieże. Już wracając do domu koło 8-9 pm z daleka widział dym i helikoptery. Z trudem, okrężną drogą udało mu się dojechać do domu w Prairie District. Przed 11 pm wyszedł na ulice zobaczyć, co się dzieje. – Grupki maszerowały z północy na południe wzdłuż Wabash i Michigan, rozbijając po drodze wszystko, co się dało. W ciemności, przez dziurę w oknie wystawowym Dunkin Donuts wynosili nawet głupie kubki! To były dwu-, trzy-, czteroosobowe grupki może 20-30 latków, wpadały i wypadały, czasami podjeżdżało SUV, do którego ładowali towar. Na pewno nie byli to mieszkańcy mojej dzielnicy. W pobliżu nie było policji – stwierdzaWłodarczyk. Do północy słychać było dźwięk rozbijanego szkła oraz krzyki. Sąsiedzi podsyłali filmiki plądrowanego Best Buy i Trader Joe’s na Roosevelt. Widział strach w oczach żony i dziecka. Wiedział, że sytuacja łatwo może wymknąć się spod kontroli. Jednak prawdziwego szoku doznał, gdy po godzinie policyjnej znów wyszedł na ulicę następnego dnia. Widok, który zastał przeraził go i zasmucił. – Jak można tak zniszczyć własne miasto, własne dzielnice? – zastanawia się. Polak zaznacza, że jako „stary działacz antykomunistyczny” staje po stronie protestujących przeciw brutalności policji. Lecz nie po stronie „chuligańskich band, które wykorzystując okazję, bezpodstawnie grabiły i niszczyły”. Część mieszkańców pierwsze dni po protestach spędziła na pomocy w porządkowaniu swoich ulic i dzielnic. Ci sami wolontariusze, którzy jeszcze niedawno organizowali akcje pomocowe w czasie pandemii, teraz zamiatają szkło z ulic i zabezpieczają poszkodowane przez wandali ulice i punkty handlowe. Nieliczne sklepy i restauracje zdecydowały się otworzyć swoje drzwi w środę 3 czerwca, w pierwszy dzień po przejściu Chicago do trzeciej fazy reaktywacji gospodarki i powrotu do normalności. Część z nich czeka na niezbędne remonty, wypłaty z ubezpieczenia, część zdecydowała, że nie jest jeszcze bezpiecznie zapraszać klientów. Część nie zdoła podźwignąć się z podwójnego kryzysu i nigdy już nie otworzy swoich drzwi dla klientów. Wandale wmieszani w tłum Parę mil na północ, w rejonie Division i Lake Shore Drive, protesty obserwowała mieszkanka dzielnicy Gold Coast, Anna Szeremeta. W sobotę po południu wyszła na ulicę zobaczyć, co się dzieje. – Po Lake Shore Drive w kierunku północnym szedł tłum demonstrantów, może z tysiąc osób. Na czele tego pochodu szła policja. Ludzie zachowywali się normalnie, jak na proteście, wierzę, że szli w swojej słusznej sprawie. W pewnym momencie zaczęły się wybryki. Ktoś wyszedł z tłumu, zaczął wyrywać miejskie kosze i płotki i nimi rzucać. Byłam świadkiem, jak młody człowiek, którego później widziałam w telewizji, zdemolował nasz przystanek autobusowy. Dwóch innych wskoczyło na Lake Shore Drive z metalowymi prętami i zaczęło rysować samochody. Wandale wmieszani byli w tłum, lecz nie mieli nic wspólnego z protestującymi. To były małe grupki 8-10 osób. Niektórzy mieli deski i kije baseballowe. W niedzielę wcześnie rano wyszła na spacer na swoją ulubioną uliczkę – Oak Street. Była przerażona widokiem, który zastała – powybijane szyby, wyłamane drzwi, okna wystawowe pozabijane deskami, ludzie zabezpieczający to, co nie zostało jeszcze zaatakowane. – Czy się boimy? Tak, boimy się. Na ulicach stoją miejskie ciężarówki, policja i wojsko. Sklepy, które normalnie funkcjonowały nawet w czasie pandemii, teraz są zamknięte. Chodzimy z psem wokół budynku – to wszystko – mówiła we wtorek Anna, która w Gold Coast mieszka od 25 lat i wychowała w mieście dwójkę dzieci. Fala protestów i rozruchów w całym kraju była odpowiedzią na śmierć czarnoskórego mieszkańca Minneapolis, 46-letniego George’a Floyda, z rąk białego policjanta. Do zdarzenia doszło 25 maja podczas aresztowania za domniemaną próbę zapłacenia fałszywym banknotem 20-dolarowym. Na nagraniu wideo, które obiegło cały świat, widać interweniującego policjanta, który podczas aresztowania przez ponad osiem minut przyciska kolanem szyję leżącego na ziemi mężczyzny. Nieuzbrojony Floyd błaga o swoje życie; mówi, że nie może oddychać. Podwójny lockdown Niespokojnie zaczęło już być w piątek, ale naprawdę gorąco zrobiło się w sobotę – opowiada Sylwia Domagała, mieszkanka West Loop Gate. – Wracając do domu z wyprawy za miasto, nie mogliśmy przebić się przez River North. Na drogach był chaos, nad głową helikoptery. Tego dnia nie mogliśmy zasnąć. Czuć było duże napięcie. Ogłoszono godzinę policyjną. Przy pandemii, to było jak podwójny lockdown. Prawdziwego szoku doznała jednak, gdy wyszła z domu w niedzielę. – Serce się krajało. Takiego miasta nie widziałam nigdy. Ono zawsze tętniło życiem i różnorodnością. W niedzielę z jednej strony był już spokój, ale z drugiej ogromny smutek. Podniesione mosty, zakratkowane Union Station, porozrzucane tektury, jednostki militarne na ulicach. To był dziwny widok – mówi Sylwia, która w centrum mieszka od dwóch lat. Po gorącej sobocie w niedzielę zamieszki przeniosły się poza rejony śródmieścia, zwłaszcza do południowych i zachodnich dzielnic, oraz na przedmieścia. Z jednej strony w różnych częściach miasta odbywały się pokojowe protesty przeciwko rasizmowi i brutalności policji, z drugiej – do akcji wkraczali złodzieje i wandale, niszcząc mienie prywatne i publiczne, plądrując sklepy, grabiąc i podpalając. W odpowiedzi na sobotnie zamieszki odcięto dostęp do śródmieścia, zamykając ulice i podnosząc mosty. Burmistrz Chicago Lori Lightfoot ogłosiła godzinę policyjną obowiązującą do odwołania od 9 pm do 6 am i wezwała na pomoc Gwardię Narodową Illinois. O pomoc Gwardii wystąpiły w późniejszych dniach władze niektórych przedmieść Chicago. Wiele lokalnych władz zdecydowało się na zamknięcie centrów handlowych i apelowało do mieszkańców o pozostanie w domach. Sparaliżowane 911 Od poniedziałku, mimo kontynuowanych, w większości pokojowych protestów, w Chicago trwały prace porządkowe i remontowe. Na ulice zachodnich i południowych dzielnic ruszyły śmieciarki i miejskie pojazdy, by oszacować straty i uczestniczyć w pracach porządkowych. Burmistrz Lori Lightfoot zaprzeczyła oskarżeniu, że ze względu na sytuację w śródmieściu inne rejony miasta zostały zaniedbane przez policję. Tłumaczyła, że „przemoc i grabieże rozprzestrzeniały się błyskawicznie”. Siły policyjne, zdaniem Lightfoot, zostały przytłoczone liczbą zgłoszeń dotyczących aktów wandalizmu i przestępczości. W ciągu drugiej doby protestów do miejskiej centrali 911 wpłynęło 65 tys. telefonów – o 50 tys. więcej niż w przeciętny dzień. Tej samej doby aresztowano 699 osób, głównie szabrowników plądrujących sklepy na południu i zachodzie, a w ulicznych strzelaninach życie straciło 17 osób. Po weekendzie szefowa miejskiego departamentu zdrowia publicznego, dr Allison Arwady, przypomniała, że koronawirus nadal jest realnym zagrożeniem w Chicago. Zaapelowała do osób, które podczas weekendowych protestów gromadziły się bez masek oraz łamiąc zasadę sześciostopowego odstępu od innych, o poddanie się 14-dniowej kwarantannie. Burmistrz zdecydowała o kontynuacji planu reaktywacji gospodarki i ostrożnego powrotu do normalności w Chicago. Lightfoot powiedziała, że decyzja poprzedzona była konsultacjami z lokalnymi izbami gospodarczymi i rozmowami z właścicielami biznesów, w tym tych zdemolowanych w zamieszkach. „Gdziekolwiek się udałam (…), słyszałam ‘pani burmistrz, musimy ruszyć do przodu, musimy otworzyć’” – powiedziała Lightfoot. W nocy z wtorku na środę zamieszki kontynuowane były również na przedmieściach Chicago. Gubernator J.B. Pritzker ogłosił stan kryzysowy w dziewięciu powiatach Illinois, w tym Cook, DuPage, Kane i Will, i skierował na przedmieścia jednostki Gwardii Narodowej. Powstanie dla pokoju W orędziu skierowanym do chicagowian dzień przed częściowym otwarciem miasta burmistrz Lori Lightfoot wezwała do jedności i pokoju. Stając po stronie pokojowych demonstrantów protestujących przeciw brutalności policji, jednocześnie potępiła wandalizm i grabieże w Chicago. Nie kryła swojego oburzenia, ale i żalu w odniesieniu do dewastacji „miasta, które kocha”. Lori Lightfoot zapowiedziała również 10-milionowy fundusz pomocy dla najbardziej poszkodowanych biznesów oraz zapowiedziała serię reform w chicagowskiej policji. „77 dzielnic, z których każda jest wyjątkowa i piękna. Ponad 140 języków, lecz jeden głos (…) Wszyscy jesteśmy zjednoczeni jako chicagowianie. Nie możemy się poddać, nie poddamy się” – mówiła burmistrz i zakończyła słowami: „Jeśli ma być powstanie, niech ono będzie dla pokoju. Wzywam wszystkich ludzi dobrej woli, młodych i starszych, czarnych, brązowych, białych i Azjatów, ludzi różnych wyznań, aby wraz ze mną powstali dla pokoju”. Joanna Marszałek [email protected]
Sobotni protest w Chicago Zdjęcia: Jacek Boczarski
Zdemolowane śrómieście Zdjęcia: Piotr Włodarczyk/South Loop Neighborhood Watch/Facebook

101700861_256698695439610_8766065273754091520_n

101700861_256698695439610_8766065273754091520_n

101700861_256698695439610_8766065273754091520_n

101700861_256698695439610_8766065273754091520_n

83007234_1707314786075383_2763742318887436288_o

83007234_1707314786075383_2763742318887436288_o

101186544_2423246774602929_3011063535271673856_n

101186544_2423246774602929_3011063535271673856_n

101186544_2423246774602929_3011063535271673856_n

101186544_2423246774602929_3011063535271673856_n

101799980_1707314842742044_7636528221101490176_n

101799980_1707314842742044_7636528221101490176_n

100977722_296732574693525_5870105607884767232_n

100977722_296732574693525_5870105607884767232_n

101441282_1707314769408718_115595153531469824_o

101441282_1707314769408718_115595153531469824_o

100977722_296732574693525_5870105607884767232_n

100977722_296732574693525_5870105607884767232_n

101281138_1707344299405765_3811106944836435968_o

101281138_1707344299405765_3811106944836435968_o

3

3

3

3

2

2

1

1

101234442_1707314726075389_2448501782469410816_o

101234442_1707314726075389_2448501782469410816_o

101149942_1707344312739097_5790808983908384768_o

101149942_1707344312739097_5790808983908384768_o

1

1

101057585_1707314902742038_3630649341229662208_n

101057585_1707314902742038_3630649341229662208_n

101001386_1707315076075354_9210085615654141952_o

101001386_1707315076075354_9210085615654141952_o

100989280_1707344356072426_7898204639823134720_o

100989280_1707344356072426_7898204639823134720_o

100982351_1707314739408721_6173302523428864000_o

100982351_1707314739408721_6173302523428864000_o

100976502_1707314839408711_6282561144204820480_n

100976502_1707314839408711_6282561144204820480_n

100934453_1707314946075367_663266387862487040_o

100934453_1707314946075367_663266387862487040_o

100888367_1707314802742048_975463471799861248_o

100888367_1707314802742048_975463471799861248_o

100822105_1707314879408707_8903531233980448768_o

100822105_1707314879408707_8903531233980448768_o

100778274_1707344306072431_6704294106236977152_o

100778274_1707344306072431_6704294106236977152_o

100776391_1707314706075391_5130579451456782336_n

100776391_1707314706075391_5130579451456782336_n

100647602_1707344362739092_2059654843856846848_o

100647602_1707344362739092_2059654843856846848_o


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama