Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 21:47
Reklama KD Market

Trump: w schronie byłem przez chwilę, dokonałem jego inspekcji

Prezydent USA Donald Trump określił w środę jako fałszywe doniesienia mediów, że w trakcie protestów po zabiciu przez policjanta w Minneapolis czarnoskórego George'a Floyda, schował się w podziemnym schronie pod Białym Domem. Wyjaśnił, że jedynie dokonał jego inspekcji.
"Zszedłem na dół w ciągu dnia i byłem tam przez krótką chwilę, to była bardziej inspekcja" - oświadczył Trump w wywiadzie dla stacji telewizyjnej Fox. Pytany, czy poprosiły go o to służby bezpieczeństwa, zaprzeczył. Opisywaną przez media w USA sytuację nazywał "fałszywymi doniesieniami". W piątek podczas demonstracji przed Białym Domem prezydent został zaprowadzony przez służby bezpieczeństwa do podziemnego schronu - podała w poniedziałek agencja AP, powołując się na źródła w administracji. Wcześniej napisał o tym "New York Times". Według Associated Press, Trump był w schronie przez około godzinę. Źródła AP utrzymywały, że prezydent był wstrząśnięty i poważnie obawiał się o swoje bezpieczeństwo. W sobotę Trump wielokrotnie na Twitterze chwalił postawę Secret Service oraz groził, że na tych, którzy przełamią kordon przed Białym Domem, czekają "najwścieklejsze psy i najbardziej złowieszcza broń", jaką kiedykolwiek widział. W poniedziałek Trump przeszedł z Białego Domu pod episkopalny kościół św. Jana. W środę zaprzeczył, jakoby służby "użyły gazu łzawiącego" do rozproszenia demonstrantów i utorowania mu drogi. Policja również temu zaprzeczyła. Przyznała jednak, że użyła "kulek z gazem pieprzowym". Gaz łzawiący to określenie używane na różne środki drażniące, w tym na gaz pieprzowy - zauważył portal Bloomberg. W piątek przed Białym Domem nie było jeszcze gwałtownych protestów. Wznoszono hasła krytykujące prezydenta USA, ale nie odnotowano poważniejszych incydentów. W weekend pokojowe początkowo manifestacje przeradzały się po zmroku w rozruchy, podczas których dochodziło do plądrowania sklepów i niszczenia mienia. Zdecydowana większość demonstrantów w Waszyngtonie odcina się od tych aktów wandalizmu. Na ulicach amerykańskiej stolicy rozlokowano oddziały Gwardii Narodowej, ściągnięto je m.in. z Ohio i Utah. Część służb bezpieczeństwa, strzegących porządku w Waszyngtonie, na mundurach nie ma żadnych widocznych znaków rozpoznawczych. W środę dostępu do Białego Domu od północy blokują m.in. oddziały z flagami Teksasu na mundurach. Funkcjonariusze ci nie odpowiadają na pytania mediów, do jakich służb przynależą i kto jest ich dowódcą. Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama