Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 23:33
Reklama KD Market

Niezwykła metamorfoza Taylor Swift

Wydawało jej się, że wystarczy być zdolną, by osiągnąć sukces, i grzeczną, by cię wszyscy lubili. 31-letnia dziś Taylor Swift, która od kilkunastu lat funkcjonuje w show-biznesie na własnej skórze doświadczyła jednak, że droga na szczyt okupiona jest głównie łzami i samotnością. Dopiero kiedy się zatrzymała, znalazła nie tylko miłość, ale i odwagę, by być sobą... Talent odziedziczyła po swojej babce, Marjorie Finlay, która była śpiewaczką operową, a imię otrzymała na cześć piosenkarza Jamesa Taylora. Jej rodzice mieszkali w Pensylwanii. Ojciec, Scott Kingsley Swift, pracował jako doradca finansowy, a matka, Andrea, była gospodynią domową, która całe swoje życie poświęciła Taylor i jej młodszemu o 3 lata bratu Austinowi. Rodzice Taylor dbali o edukację swoich dzieci, inwestowali w ich talenty, ale jednocześnie chcieli, by miały szczęśliwe dzieciństwo. Zawsze byli przy nich – w dobrych i złych chwilach. Może dzięki temu Taylor uniknęła błędów, które popełniły jej koleżanki z branży, jak Miley Cyrus czy Demi Lovato? „Monster in my closet” Jako dziecko Taylor padała często ofiarą prześladowania w szkole przez rówieśników, ponieważ z natury była cicha i lękliwa. Sztuka okazała się dla niej najlepszą terapią. Pisząc znajdowała ujście dla swoich emocji. W wieku 9 lat napisała pierwszy poemat Monster in my closet, dzięki któremu wygrała szkolny konkurs poetycki. Rok później znajomy rodziców pokazał jej kilka akordów na gitarze. A kiedy dostała w prezencie gwiazdkowym wymarzony instrument – zaczęło się! Codziennie przez kilka godzin uczyła się gry na gitarze. Po latach wspominała to tak: – Ćwiczyłam po 4 godziny dziennie, aż mi palce krwawiły i dopóki mama nie zawołała mnie na obiad. Dziś ta utalentowana artystka gra też na fortepianie, bębnach, ukulele i banjo. Taylor natychmiast połączyła słowo i muzykę. Odkąd zaczęła śpiewać, sama pisze i komponuje swoje piosenki. Zawsze podkreślała w wywiadach: – Kiedy czytacie moje teksty, to tak jakbyście czytali mój pamiętnik. Matka czuła, że nadwrażliwość Taylor może znaleźć swoje ujście tylko w sztuce. Regularnie co tydzień jeździła z nią do Nowego Jorku na lekcje śpiewu i aktorstwa, chodziła na przesłuchania. Niestety, eteryczna i cicha blondyneczka nie zwróciła wówczas niczyjej uwagi. „Taylor Swift” Wtedy w życiu przyszłej gwiazdy pojawiła się muzyka country. Miała 12 lat, kiedy ojciec zabrał ją na wycieczkę do Nashville. Oprowadzał po wszystkich dużych wytwórniach płytowych, gdzie zostawiali demo z nagraniami Taylor. Okazało się to na tyle trafnym posunięciem, że rodzina Swift podjęła decyzję o przeprowadzce do Nashville na stałe. Jako pierwszy talent dziewczynki dostrzegł Scott Borchetta, były pracownik Dream Works Records. Właśnie założył swoją wytwórnię muzyczną Big Machine Records i Taylor była pierwszą artystką, z którą podpisał kontrakt. Dziewczynka miała wtedy tylko 14 lat! Oboje byli zdeterminowani, by osiągnąć sukces i ten wkrótce nadszedł. W 2006 roku ukazał się pierwszy singiel Swift Tim McGraw, dedykowany gwiazdorowi muzyki country, a wkrótce potem, 24 października, debiutancka płyta zatytułowana po prostu Taylor Swift. Album już w pierwszym tygodniu sprzedał się w liczbie prawie 40 tys. egzemplarzy, znalazł się na pierwszym miejscu Top Country Album i piątym miejscu listy Billboardu. Ameryka oszalała na punkcie nastolatki, która świetnie łączyła elementy pop i country, a przy tym emanowała radością, śpiewała i grała od serca. Płyta sprzedała się w łącznym nakładzie 4 milionów sztuk i przyniosła jej pierwszą nominację do Grammy – za debiut (statuetkę wygrała wówczas Amy Winehouse). „Teardrops on my guitar” Druga płyta Fearless tylko potwierdziła, że ta dziewczyna ma talent: od razu wskoczyła na pierwsze miejsce Billboardu, sprzedała się w podobnym nakładzie co debiutancki album, a pod koniec 2008 roku Taylor była najlepiej zarabiającą artystką w USA. Bilety na jej koncert w prestiżowym Madison Square Garden sprzedały się w ciągu minuty. Sukces komercyjny przełożył się też na sukces artystyczny. Wyróżnieniom i nagrodom nie było końca: ACM Awards, AMA Awards, CMA Awards a także nagroda MTV za najlepszy teledysk do „You Belong with Me”. Przy tej właśnie okazji wybuchł głośny skandal. Kiedy wzruszona 19-latka dziękowała za tak prestiżowe wyróżnienie, niespodziewanie na scenę wkroczył Kanye West. Początkowo Taylor myślała, że chce jej pogratulować, ale ten wyrwał jej mikrofon i oświadczył, że jego zdaniem nagrodę powinna dostać Beyoncé. Rozpętała się burza. Kanye został wykluczony z dalszego udziału w ceremonii. Taylor nie dokończyła swojego przemówienia, ale jej pełne łez oczy mówiły wszystko. Co prawda Kanye opublikował potem przeprosiny na swoim blogu, przeprosił też w programie Jaya Leno, na końcu zaś – bezpośrednio samą zainteresowaną. Trudno jednak wierzyć, że były to szczere przeprosiny, skoro kilka lat później ponownie odegrał się na Taylor. Jeszcze do tego wrócimy. Nie można jednak nie wspomnieć, że na otarcie łez przyszły kolejne nagrody – magazyn Billboard uznał Taylor za Artystkę Roku, piosenkarka dostała też dwie statuetki Grammy, w tym za Album Roku. A kolejnymi albumami Speak now (2010), Red (2012) i 1989 (2014) umocniła tylko swoją pozycję na rynku muzycznym. „Speak now!” Taylor zawsze miała wizerunek grzecznej dziewczynki z dobrego domu. Nawet jeśli na scenie pokazywała swoją bardziej drapieżną wersję, to w wywiadach wypowiadała się okrągłymi zdaniami. Ale nie znaczy to, że w jej biografii nie ma skandali, nawet jeśli nie zawsze to ona jej wywoływała. Swego czasu głośno mówiono o konflikcie z inną piosenkarką, Katy Perry, która rzekomo miała jej „podkraść” tancerzy. Potem Pery zaczęła spotykać się z Johnem Meyerem, byłym chłopakiem Swift. W ramach rewanżu Taylor wypuściła na Spotify całą swoją dyskografię dokładnie w dniu premiery albumu Perry. Fani tej ostatniej nie uwierzyli, że to przypadek. Tu jako pierwsza rękę na zgodę wyciągnęła Katy. Przed rozpoczęciem trasy koncertowej do płyty Taylor Reputation wysłała jej gałązkę oliwną – symbol pokoju. Potem okazało się, że wokalistki już od jakiegoś czasu były w dobrych relacjach, tylko jak wyjaśniła Swift w wywiadzie: – Chciałyśmy mieć pewność, że będzie między nami solidna więź, zanim uświadomimy opinię publiczną. Najbardziej dopiekł jej wspomniany już Kanye West. Incydent z 2009 roku był dopiero początkiem ich trudnej relacji. Po publicznych przeprosinach wydawało się, że emocje opadły. Niestety, w 2015 roku West ponownie ją ośmieszył na gali MTV. Najpierw sam wskazał Taylor jako osobę, która ma mu wręczyć nagrodę specjalną VMA Vanguard, a potem w przemowie oświadczył, że zrobiło to MTV, by zwiększyć oglądalność gali, nawiązując do skandalu sprzed sześciu lat. Na tym nie koniec. Kumulacją konfliktu był utwór „Famous”, w którym West rapuje, że to „on uczynił tę dzi*kę sławną”. Co więcej, oświadczył, że Taylor się na te słowa zgodziła. Kiedy piosenkarka temu zaprzeczyła, w sukurs mężowi przyszła żona rapera, Kim Kardashian, publikując nagranie rozmowy telefonicznej, w której faktycznie Taylor nie tylko się zgadza, ale jest wręcz zachwycona. Swift oświadczyła, że to nieprawda, że słowa zostały wyrwane z kontekstu, a nagranie zmontowane. Niestety, opinia publiczna stanęła po stronie… rapera! Na Twitterze królował hasztag #TaylorSwiftIsOverParty! „Lover” Po tym skandalu Taylor wycofała się na rok z show-biznesu. Był to czas, kiedy musiała sobie wszystko poukładać na nowo, odpowiedzieć na pytanie, czy ma siłę wrócić. Nieoczekiwanie właśnie wtedy przyszła do niej prawdziwa miłość. Wcześniej wokalistkę łączono z wieloma sławami. Dziennikarze na oficjalnej liście facetów Taylor umieścili: Joe Jonasa, Taylora Lautnera, Johna Mayera, Jake’a Gyllenhaala, Connora Kennedy’ego, Harry’ego Stylesa, Calvina Harrisa oraz Toma Hiddlestona. Dość imponująca liczba, nawet jak na tę branżę. W trakcie tej przerwy, trzy lata temu Taylor zaczęła spotykać się z brytyjskim aktorem Joe Alwynem. Bardzo długo udawało im się ukryć związek. Aktor mieszka cały czas w Londynie, ze swoimi rodzicami. Taylor latała do Wielkiej Brytanii swoim prywatnym odrzutowcem. Na potrzeby potajemnych schadzek wynajęła domek na obrzeżach Londynu. Na spotkania przychodziła przebrana, w perukach. Nawet sąsiedzi nie wiedzieli, że obok nich mieszka światowa gwiazda. Kiedy media dowiedziały się o romansie, Taylor była wściekła. Na szczęście albo ich związek był już na tyle silny, by to przetrwać, albo Joe ma na wokalistkę dobry wpływ. Są już razem prawie trzy lata. Ostatnia płyta artystki nosi tytuł Lover, a podczas uroczystej premiery dokumentu o wokalistce Miss Americana, na serdecznym palcu Taylor błyszczał zaręczynowy pierścionek. „Reputation” Po rocznej przerwie od muzyki Taylor wróciła i swoją porażkę przekuła w sukces. Tytuł albumu Reputation ewidentnie nawiązywał do tego, co wydarzyło się rok wcześniej, ale nie tylko. W czasie rocznych wakacji Taylor zrozumiała kilka ważnych rzeczy – po pierwsze, że musi zawalczyć nie tylko o siebie. Zrozumiała, że siły jej doda upominanie się o prawa słabszych. Już wcześniej angażowała się w pomoc charytatywną. Walczyła m.in. z internetową pedofilią, przekazała 250 tys. dolarów szkołom, w których gościła, i pół miliona dolarów dla ofiar powodzi w Tennessee. Po latach odważyła się wytoczyć DJ-owi z Kolorado, Davidowi Muellerowi, proces o molestowanie seksualne, którego miał dopuścić się w 2013 roku podczas trasy koncertowej artystki. W pozwie napisano m.in.: „Mueller celowo sięgnął pod jej spódnicę i dotykał ręką intymnych części jej ciała, w niestosowny sposób, wbrew jej woli i bez jej pozwolenia”. Taylor miała siedmiu świadków tego zdarzenia. Dodatkowo znalazło się zdjęcie, na którym DJ pozuje z uśmiechem na ściance i ewidentnie trzyma rękę pod spódnicą Taylor. Sąd przyznał jej rację i Mueller wypłacił wokalistce odszkodowanie w wysokości… 1 dolara. Taylor nie zrobiła tego bowiem dla pieniędzy, tylko po to, by nagłośnić takie skandaliczne zachowanie i pokazać innym kobietom, że mogą się bronić. Wokalistka mając świadomość swojego wpływu na fanów dojrzała też do tego, by swój głos wykorzystywać w ważnych sprawach. Wspiera aktywnie wszystkich, którzy doświadczają nierówności, a więc zarówno kobiety, jak i osoby LGBT. Co więcej, ma wreszcie odwagę mówić o swoich poglądach politycznych. W ostatnich wyborach głośno krytykowała Donalda Trumpa i sprzyjających mu polityków, którzy jej zdaniem szkodzą demokracji i wolności. „Ready for it?” Teraz przed nią najcięższa i najbardziej absurdalna wojna – o prawa do jej własnej twórczości. Pod koniec czerwca ubiegłego roku wokalistka oświadczyła, że straciła prawa do wykonywania wszystkich albumów, które nagrywała dla wytwórni Big Machine. Prawa te wykupił Scooter Braun, będący menadżerem m.in. Justina Bibera i… Kanye Westa. Wówczas skończyło się na wymianie oświadczeń obydwu stron. Jesienią konflikt rozpalił się ponownie, gdy okazało się, że Braun i Borchetta usiłowali zablokować wokalistce możliwość wykonania starych piosenek podczas American Music Awards. Taylor otrzymała tytuł Artystki Dekady i chciała mieć szansę zaśpiewania utworów z tego okresu. Fani Swift natychmiast ruszyli do boju. Przygotowali internetową petycję „Pozwólcie Taylor Swift wykonywać jej własną sztukę”. Do tej pory podpisało ją ponad 150 tys. osób, a wokalistkę wsparły inne gwiazdy, m.in.: Todrick Hall, Halsey, Lilly Allen i Gigi Hadid. Braun i Borchetta zaprzeczyli, jakoby blokowali Taylor możliwość wykonywania jej własnych utworów. Twierdzili też, że piosenkarka jest winna ich firmie 7 milionów dolarów. W odpowiedzi przedstawicielka wokalistki udostępniła korespondencję między stronami, z której wynika, że Big Machine nie dawało jednak zgody na publiczne wykonanie wcześniejszych utworów piosenkarki. Wojna trwa. Nie wiadomo, kto wygra, ale Taylor ma już siłę i odwagę, by walczyć o siebie. Siedem płyt, kilkadziesiąt nagród i wyróżnień, ponad 50 milionów sprzedanych albumów i ponad 150 milionów singli. Udało się! Przeżyła wielką metamorfozę i przetrwała silniejsza. Kiedyś chciała być tylko dziewczyną z dobrego domu, którą wszyscy lubią. Ale czy w show-biznesie, w czasach Internetu, paparazzich i wszechobecnego hejtu jest to w ogóle możliwe? Taylor Swift mogła się zgubić na tych pokręconych ścieżkach. Szczęśliwie dla jej fanów i dla niej samej zawróciła, zatrzymała się, szczerze zadała sobie pytanie, którą drogą chce iść i konsekwentnie nią kroczy. Małgorzata Matuszewska
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama