Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 4 października 2024 04:28
Reklama KD Market

Kolejna noc zamieszek mimo interwencji Gwardii Narodowej

Niedzielna noc protestów w wielu miastach była kolejną, która upłynęła pod znakiem przemocy, wandalizmu i interwencji policji. W 15 stanach interweniowała Gwardia Narodowa, a w dziesiątkach miast wprowadzono godzinę policyjną Do protestów doszło w niedzielę w niemal wszystkich amerykańskich metropoliach, od Los Angeles po Boston. W wielu przypadkach pokojowe początkowo marsze przerodziły się po zmroku w zamieszki, podczas których grupy osób podpalały budynki, niszczyły radiowozy i plądrowały sklepy. Tym razem noc przebiegła relatywnie spokojnie w aglomeracji Minneapolis-St. Paul, gdzie zaczęła się fala protestów po śmierci Afroamerykanina George'a Floyda w trakcie brutalnej interwencji policji w miniony poniedziałek. Jak podaje portal radia publicznego Minnesoty (MPR), tłumy protestujące przeciwko policyjnej brutalności były mniejsze i mniej zorganizowane. Według władz to efekt ściągnięcia do miasta wojsk Gwardii Narodowej oraz wprowadzenia obowiązującej od 8 p.m. czasu lokalnego godziny policyjnej. Wieczorem w grupę demonstrantów próbowała wjechać cysterna; jej kierowca został wywleczony z pojazdu i pobity, a następnie aresztowany przez policję. "W niedzielę było spokojniej, ale nastroje nadal są napięte, zwłaszcza, że policja w tym mieście jest bezużyteczna i brutalna. W sobotę policjanci na moim spokojnym zwykle osiedlu strzelali pociskami z farbą do ludzi stojących na gankach swoich domów" - opowiada PAP Trenton, mieszkaniec St. Paul. Do starć z policją doszło m.in. w Bostonie, Nowym Jorku, Waszyngtonie, Chicago, Seattle, Salt Lake City i Filadelfii. W amerykańskiej stolicy podpalony został kościół nieopodal Białego Domu oraz zdewastowane zostały pomniki, w tym upamiętniający Tadeusza Kościuszkę w Parku Lafayette'a. W Chicago pokojowi demonstranci protestowali w dzielnicy Old Town już po godzinie policyjnej, ale w innych miejscach przez cały dzień dochodziło do aktów plądrowania sklepów i starć z policją. W nocy dokonano podpaleń w co najmniej pięciu miejscach. Ja podał dziennik "Chicago Sun-Times", dokonano 240 zatrzymań, a 20 funkcjonariuszy policji odniosło obrażenia. W Nowym Jorku, gdzie w przeciwieństwie do większości miast nie wprowadzono godziny policyjnej, plądrowanie sklepów trwało aż do poniedziałkowego poranka. Wśród ok. 350 zatrzymanych uczestników protestów była córka burmistrza metropolii Chiara De Blasio. W trakcie niedzielnych protestów z rąk policji nacierających na demonstrantów z tarczami i pałkami ucierpiało kilku dziennikarzy, w tym reporter "Wall Street Journal". Łącznie od wybuchu rozruchów zanotowano ponad 60 przypadków użycia przemocy funkcjonariuszy wobec przedstawicieli mediów. Fotograf Linda Tirado z straciła wzrok w jednym oku po uderzeniu gumową kulą. Policja w Minneapolis strzelała m.in. do ekip Deutsche Welle oraz agencji Reutera mimo ich wyraźnej identyfikacji. W Los Angeles miejscowa policja podała, że w ogarniętym protestami centrum miasta trakcie jedna osoba została zastrzelona przez mężczyznę, który uciekł z miejsca zbrodni samochodem. Nie jest jasne, czy zabójstwo miało związek z protestami. Jak podaje "Los Angeles Times", protesty w tym mieście przebiegły jednak spokojniej niż dzień wcześniej, choć grupy osób plądrowały sklepy i wybijały witryny m.in. w Santa Monica należącym do metropolii Los Angeles. W 15 stanach oraz w Dystrykcie Kolumbii policję wspomogła Gwardia Narodowa. W niedzielę prezydent Donald Trump zapowiedział na Twitterze, że zamierza uznać Antifę - wywodzący się z Niemiec nieformalny ruch antyfaszystowski - za organizację terrorystyczną. Choć prawne szczegóły takiego posunięcia nie są jasne, to prezydent oraz członkowie jego administracji oskarżają członków Antify oraz "skrajnie lewicowych anarchistów" o akty przemocy podczas demonstracji. O działalności podmiotów z zewnątrz mówili również przedstawiciele władz m.in. w Atlancie, Minneapolis czy Chicago. Burmistrz Chicago Lori Lightfoot stwierdziła, że zamieszki w jej mieście były "absolutnie zaplanowane". Poza uczestnictwem grup anarchistycznych doniesienia mediów piszą też o mobilizacji grup skrajnie prawicowych, pragnących wykorzystać chaos do wywołania wojny domowej w kraju. (PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama