Na sile przybierają w wielu miastach protesty wzburzonych śmiercią w Minneapolis George'a Floyda z rąk policji. Rozszerzyły się na inne miasta, w tym na Chicago, Nowy Jork i Waszyngton. Tłum wznosi antyrasistowskie i antypolicyjne hasła; dochodzi do starć z funkcjonariuszami.
Mimo ogłoszonej godziny policyjnej w Minneapolis trwała czwarta noc demonstracji. By uspokoić tłum policja używa gazu łzawiącego. Lokalne media donoszą, że splądrowano budynek poczty. Podczas poprzednich nocy zrabowano wiele sklepów.
Burzliwa sytuacja panowała w nocy z piątku na sobotę w centrum Chicago. Doszło do konfrontacji protestujących z policją i splądrowania sklepów na State Street. Policja aresztowała co najmniej 108 osób. Komendant CPD David Brown poinformował w sobotę, że rannych zostało kilkunastu funkcjonariuszy. Protestujący zniszyczyli kilkanaście radiowozów. Jedna osoba zginęła w piątek wieczorem w centrum Detroit w trakcie antypolicyjnych demonstracji, związanych ze śmiercią George'a Floyda w Minneapolis - poinformowała agencja AP.Jak pisze AP podczas protestów w Detroit z jednego z samochodów oddano strzały w kierunku manifestantów. Jedną z kul trafiony został 19-letni mężczyzna, który zmarł w szpitalu. Zatrzymany został dodge durango, z którego, według policji, strzelano do ludz
W Atlancie tłum wtargnął do siedziby stacji telewizyjnej CNN. Pojawiają się doniesienia o zniszczeniu kilku budynków oraz spaleniu policyjnego samochodu. "Jeśli dbacie o nasze miasto, to pójdzie do domu" - zaapelowała do demonstrantów burmistrz miasta Keisha Lance Bottoms. W późnych godzinach wieczornych manifestacje w największym mieście Georgii słabły.
W piątkowy wieczór protest odbył się też w Nowym Jorku. Na Brooklynie policja wzywała do jego rozwiązania. Doszło do starć z funkcjonariuszami, w ruch poszły policyjne pałki, niektórzy manifestujący zostali aresztowani.
Niespokojnie było też przed Białym Domem, gdzie protestowało kilkaset osób. W rezydencji prezydenta USA podwyższono środki bezpieczeństwa. "Bez sprawiedliwości nie ma pokoju", "Nie zabijajcie nas" - wznoszono okrzyki. Stołeczni policjanci byli wyzywani; dochodziło do przepychanek. Niektórzy z czarnoskórych demonstrantów wznosili w górę zaciśniętą prawą pieść.
"Widzieliście co stało się w Minneapolis, to przyjdzie do Waszyngtonu. Nas jest więcej niż was" - zapowiadał jeden z demonstrujących. Na sobotę w stolicy USA zaplanowano kilka demonstracji.
Zarzewiem protestów stała się sprawa 46-letniego czarnoskórego George'a Floyda, który zmarł w trakcie zatrzymania przez policję w Minneapolis. W poniedziałek do internetu trafiło nagranie z incydentu, na którym widać, jak jeden z policjantów brutalnie przyciska mężczyźnie kolanem szyję do ziemi, nie reagując na jego krzyki, że nie może oddychać. Wkrótce mężczyzna zmarł.
Słowa przyciskanego do ziemi Floyda "Nie mogę oddychać" stały się głównym hasłem protestów.
Policjanci biorący udział w zatrzymaniu Floyda zostali zwolnieni ze służby, a FBI wszczęło w ich sprawie dochodzenie. W piątek jednego z nich aresztowano i postawiono zarzut morderstwa. W trakcie 19-letniej służby na funkcjonariusza złożono 17 skarg. Po śmierci Floyda papiery rozwodowe złożyła jego żona.
Niemal pewny nominacji demokratów w wyborach prezydenckich Joe Biden ocenił, że zabicie Floyda to nie odosobniony incydent, ale rezultat nierówności społecznych. Prezydent Donald Trump, zapewniając o swoim szacunku dla zmarłego, zastrzega, że nie toleruje podpaleń i rozbojów.
(PAP,tos)
Reklama