Sejmowa Komisja do Spraw Energii i Skarbu Państwa negatywnie zaopiniowała we wtorek wieczorem wniosek opozycji o wotum nieufności dla wicepremiera, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. Głosowanie nad wnioskiem ma się odbyć w czwartek.
Za pozytywną opinią dla wniosku zgłoszonego przez KO zagłosowało 12 członków komisji, przeciwko było 17, jeden się wstrzymał. Zgodnie z harmonogram obrad, Sejm ma się zająć wnioskiem o wyrażenie wotum nieufności wobec Ministra Aktywów Państwowych w czwartek, wtedy też planowane jest głosowanie.
Wniosek posłowie KO złożyli 14 maja. Ma on związek z przygotowywanymi na 10 maja wyborami korespondencyjnymi prezydenta RP. Wybory ostatecznie się nie odbyły, jednak wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze. Za organizację głosowania - zgodnie z ustawą z 6 kwietnia o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. - odpowiadał minister aktywów państwowych. Ustawa weszła w życie 9 maja.
"Bezpośrednim powodem naszego wniosku jest próba zorganizowania w sposób bezprawny - w oparciu o przepisy, które nie weszły w życie, w chwili, kiedy pan minister Jacek Sasin podejmował określone czynności - tzw. wyborów korespondencyjnych. Działanie pana ministra Jacka Sasina było bezprawne. Naszym zdaniem wyczerpują one również znamiona przestępstwa" - mówił na komisji, uzasadniając wniosek, lider PO, szef klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka.
Jak mówił, Sasin, "podejmując działania zmierzające do przygotowania i organizacji wyborów, wkroczył w kompetencje PKW i tym samym przekroczył swe uprawnienia".
"Wydawane polecenia podległym spółkom Skarbu Państwa nie miały swojej podstawy prawnej. Sasin powoływał się bezpośrednio na polecenia premiera Mateusza Morawieckiego. Z doniesień medialnych wiemy, że niektóre decyzje Sasina noszą datę dwa dni wcześniejszą, aniżeli wejście w życie odpowiednich przepisów" - powiedział lider PO. W ocenie Budki, "w sposób bezprawny wydrukowano karty wyborcze, wydatkowano dziesiątki milionów złotych pieniędzy polskich podatników".
Sam wicepremier Jacek Sasin oświadczył, że wnioskodawcy powinni się zdecydować, czy zarzucają mu przygotowywanie wyborów czy też ich nieprzeprowadzenie, bo - jak zauważył - w końcu się nie odbyły.
Odnosząc się do uzasadnienia wniosku, Sasin oświadczył, że wszystkie działania organów państwa w kwestii organizacji planowanych na 10 maja wyborów prezydenckich miały konstytucyjne oparcie, a temu, że wybory się nie odbyły winna jest obstrukcja Senatu i samorządów, utożsamiających się z opozycją.
Sasin oświadczył, że przy organizacji wyborów nie działał na podstawie własnych decyzji, tylko decyzji marszałek Sejmu i premiera. Jak podkreślał, nie zlecał drukowania kart wyborczych PWPW oraz nie zlecał Poczcie dostarczenia obywatelom pakietów wyborczych, ponieważ z powodu obstrukcji opozycji wybory nie mogły się odbyć.
Jak dodał, premier Mateusz Morawiecki zdecydował o wcześniejszym przystąpieniu do działań ws. wyborów, ponieważ terminy wskazywały, że przed 10 maja będzie już ustawa o głosowaniu korespondencyjnym. Sasin zaznaczył, że to premier nakazał PWPW druk kart, a Poczcie Polskiej - wszelkie działania w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów.
Sasin stwierdził, że „być może” powodem próby jego odwołania jest pokazanie, że polityka gospodarcza może być inna, a kapitał państwowy może działać w polskim interesie. „Spółki Skarbu Państwa i państwowa własność w gospodarce nie są wstydliwym przeżytkiem. (…) „Pokazujemy, że to jest atut, że poprzez spółki Skarbu Państwa możemy budować wizerunek Polski i realizować polskie interesy” - oświadczył minister aktywów. (PAP)
autor: Aneta Oksiuta
Reklama