Weekend Dnia Pamięci (Memorial Day), gdy Ameryka czci ludzi, którzy oddali życie za Ojczyznę, łączy się w stanie Nowy Jork z ponownym otwarciem publicznych plaż. Z powodu epidemii koronawirusa nie będą z nich jednak korzystać w równej mierze wszyscy.
Decyzją gubernatora Andrew Cuomo w weekend zostaną otwarte dla publiczności plaże stanowe. Ze względu na wciąż wysokie ryzyko zakażenia koronawirusem korzystających z nich obowiązuje cały szereg ograniczeń, przed wszystkim - zasada dystansowania społecznego. Plaże będą mogły przyjmować jedynie połowę gości w porównaniu do sytuacji sprzed epidemii.
Niektóre miejscowości zastrzegły prawo do wejście na plażę tylko dla miejscowych. Motywują to koniecznością stosowania się do narzuconych zasad dystansowania społecznego oraz obawą, że "obcy" mogą przyczynić się do zwiększenia liczby zakażeń.
Plaże na Long Island przyjmują każdego roku tysiące gości z Manhattanu, Brooklynu i innych dzielnic Nowego Jorku. Ich otwarcie zapowiadane przez władze było oczekiwane z wielką niecierpliwością. Potencjalni plażowicze nie mają dziś jednak powodu do zadowolenia, przeciwnie - nawet kryją frustracji, bo władze zakazały kąpieli w oceanie. Na plażach nie będzie ratowników - argumentowano. Można za to wylegiwać się na piasku, spacerować i co najwyżej "zamoczyć nogi w wodzie".
Nad przestrzeganiem zasad dystansowania społecznego będzie czuwać specjalna służba porządkowa. W razie kłopotów będzie jej pomagać policja.
Władze Nowego Jorku obawiają się, że masowa wyprawa na świeżo otwarte plaże na Long Island może nieść ryzyko zakażeń. Burmistrz de Blasio starał się zniechęcić nowojorczyków do pomysłu weekendowego wyjazdu za miasto.
"Plaże w całym regionie będą podlegały wielu ograniczeniom. (…) Moja rada dla ludzi jest prosta: zostańcie tutaj" – powiedział w piątek.
Prawdopodobnie nie wszyscy postąpią tak, jak chciałby burmistrz. Nieco ponad dwadzieścia kilometrów publicznych plaż w mieście nie stanowi dla wielu nowojorczyków wystarczającej atrakcji. Wielu wybierze się na Long Island. Tamtejsi mieszkańcy i władze wzbraniają się jednak przed najazdem.
W Hampton ludzie ustawiają barykady na parkingach i wzywają na pomoc lokalną policję. Podobnie jest w Oyster Bay, Hempstead czy Brookhaven. Oburza to niektórych amatorów tamtejszych plaż z Nowego Jorku. "Mimo że rokrocznie zostawiamy na Long Island miliony dolarów, teraz nas tam nie chcą. Zapamiętam to sobie" – powiedziała PAP Elizabeth z Queensu.
Niejaką pociechą dla zawiedzionych weekendowych plażowiczów z Nowego Jorku może być fakt, że na sobotę zapowiadana jest deszczowa pogoda. Nie będzie upałów.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Reklama