Tabliczki z napisem „No cash” to coraz częstszy widok w sklepach i restauracjach na całym świecie. W Szwecji płatności drogą elektroniczną dokonuje się nawet w toaletach publicznych. Prawdopodobnie będzie to pierwszy kraj, który całkowicie zrezygnuje z żywej gotówki. Wszystko wskazuje na to, że w jego ślady pójdą również inne państwa...
Szwedzki trend
Na początku lat dwutysięcznych Szwecja wypowiedziała wojnę gotówce. Niektóre źródła spekulują, że do 2030 roku kraj ten zupełnie wyeliminuje gotówkę jako środek płatniczy i będzie można ją oglądać jedynie w muzeach. Są też tacy, którzy twierdzą, że może się to stać jeszcze przed 2023 rokiem. Już teraz ponad 80 procent transakcji detalicznych odbywa się tam w systemie płatności elektronicznych. Swój wkład mają w tym nawet dzieci, które w Szwecji od szóstego roku życia za zgodą rodziców posługują się własną kartą debetową.
Państwo wkłada wiele wysiłku w kreowanie bezgotówkowej rzeczywistości. Sztokholmski transport publiczny przyjmuje wyłącznie płatności elektroniczne. Na pchlim targu płaci się za pomocą aplikacji w telefonach o nazwie Swish. Ta ogólnokrajowa platforma płatnicza obsługuje konta aż sześciu banków w Szwecji i powstała z myślą o drobnych, sporadycznych transakcjach, dla których posiadanie terminala płatniczego byłoby nieopłacalne.
Bezgotówkowy trend jest coraz silniejszy. Już w 2016 roku płatności dokonywane fizycznymi pieniędzmi stanowiły jedynie 2 procent wartości wszystkich transakcji płatniczych w Szwecji. Aż 36 procent Szwedów w ogóle nie używa gotówki. Dla tych, którzy nadal ją preferują, życie staje się coraz trudniejsze, ponieważ ponad połowa placówek bankowych, których jest w państwie 1600, nie realizuje wpłat ani wypłat gotówki. Te, które to robią, naliczają wysokie prowizje od usługi. Poza tym szwedzki bank centralny przymierza się do wprowadzenia cyfrowej waluty e-krona, co jeszcze przyspieszy proces przekształcania Szwecji w bezgotówkowe społeczeństwo. Pilotażowy program ma ruszyć już w 2020 roku.
Śmierć bankomatów
Podobne zmiany w równie ekspresowym tempie zachodzą w innych krajach skandynawskich – Finlandii, Norwegii, Islandii i Danii. Ta ostatnia jest liderem wśród państw nordyckich w rozliczeniach elektronicznych. Społeczeństwo bezgotówkowe to nie złudzenie, ale wizja możliwa do spełnienia w rozsądnym czasie – twierdzi Michael Busk-Jepsen, dyrektor wykonawczy Stowarzyszenia Duńskich Bankierów.
Inaczej jest na południu Europy. Tam przywiązanie do fizycznie namacalnego pieniądza jest nadal bardzo silne. Również Niemcy lubią posługiwać się gotówką, ale w tym kraju ekspansja systemów elektronicznych transakcji jest coraz bardziej odczuwalna. W rejonie południowo-zachodnich Niemiec, w wielu małych miejscowościach nie działają już oddziały banków, nie ma nawet bankomatów. Mieszkańcy polegają głównie na bankowości elektronicznej. Dla tych, którzy chcą mieć nadal dostęp do żywej gotówki, uruchomiono specjalny bankovan, który objeżdża miasteczka.
Branża sklepowa idzie jeszcze dalej. Powstają sklepy, w których nie dość, że nie można już płacić gotówką, to nawet nie ma kas. W ten sposób działają sklepy sieci Amazon Go. Lokale naszpikowane są kamerami, które śledzą każdy ruch klientów rejestrując towary wkładane do koszyków. Po wybraniu produktów klient opuszcza sklep, a należność za zakupy zostaje ściągnięta z jego konta.
Gotówka jest droga
Dlaczego instytucje finansowe chcą, by systemy płatności na świecie opierały się wyłącznie na elektronice, tego nie trzeba tłumaczyć. W 2019 roku wartość transakcji dokonanych za pomocą kart kredytowych i debetowych wyniosła w Stanach Zjednoczonych ponad 6,6 biliona dolarów. Każda płatność kartą to dla nich zarobek. Ale również państwa podejmują wiele działań, by przeforsować bezgotówkowe systemy płatności. Tworzą ogólnokrajowe platformy płatnicze dla telefonów komórkowych, takie jak Swiss w Szwecji czy Alipay w Chinach. Wprowadzają limity dla transakcji gotówkowych.
Czy te wysiłki są warte zachodu? Odpowiedź brzmi: tak. Okazuje się, że gotówka jest niezwykle kosztowna. Jej obsługa kosztuje państwa krocie. Wysokie koszta generuje jej produkcja, transport, przechowywanie, środki bezpieczeństwa. Rocznie na gotówkę państwa wydają średnio 0,5 procenta swojego PKB, co w przypadku Polski sięga kwoty ok. 17 miliardów złotych. Centralny bank norweski podaje, że każda transakcja gotówkowa kosztuje Norwegię 7,1 korony norweskiej (0,92 dolara). Ta sama transakcja w formie elektronicznej to koszt jedynie 4,1 korony (0,53 dolara).
Bezgotówkowy system płatności jest lepszy również dla firm z sektora handlowego. W sklepach czy restauracjach eliminuje ryzyko kradzieży pieniędzy przez pracowników oraz napadów rabunkowych. Poza tym redukuje szarą strefę i zwiększa wpływy do kasy państwa z tytułu podatków. Co więcej, jest również dobrym sposobem na zwalczanie handlu narkotykami i nielegalną bronią. Przeciwko gotówce przemawiają ponadto względy higieniczne i zdrowotne. Badania przeprowadzone przez Uniwersytet w Massachusetts wykazały, że 9 na 10 banknotów zawiera ślady kokainy.
Pod lupę wzięto pieniądze z 30 miast w USA, Kanadzie, Chinach i Brazylii. Najgorzej wypadła amerykańska stolica. Aż 95 procent banknotów w Waszyngtonie było zanieczyszczonych narkotykiem. Z kolei badania zlecone w 2013 roku przez firmę Mastercard udowodniły, że pieniądze są siedliskiem bakterii. Jeden tylko banknot może zamieszkiwać 26 tysięcy mikroorganizmów. Niektóre z nich są bardzo groźne, jak pałeczka okrężnicy, występująca również pod nazwą bakterii E. coli, czy paciorkowce. Lekarze radzą, by po fizycznym kontakcie z pieniędzmi myć dokładnie ręce, tak samo jak po skorzystaniu z publicznych toalet.
Utrata wolności
Wiele przemawia na niekorzyść gotówki, ale kiedy świat zostanie jej zupełnie pozbawiony, będzie miało to również swoje minusy. Pytanie, jakie i jak duże. Odpowiedź na nie zna Brett Scott, ekspert finansowy i publicysta, zagorzały przeciwnik likwidacji żywej gotówki. Scott ostrzega, że płacąc kartą lub aplikacją w telefonie pozwalamy na to, aby nasze życie było śledzone. Po każdej elektronicznej transakcji zostaje trwały ślad. Wiadomo, gdzie byliśmy o danej porze i co robiliśmy. Tracąc możliwość posługiwania się gotówką, tracimy również część naszej wolności.
Poza tym, gdy cały system transakcji płatniczych zostanie ograniczony do elektroniki, zawsze będzie nad nim wisiała groźba totalnego paraliżu. Chociażby z powodu cyberataku. A te na pewno będą się zdarzały, jak pokazał przykład z 2019 roku, gdy doszło do włamania do bazy danych potężnej instytucji finansowej Capital One. Ucierpiało na tym 106 milionów klientów.
Równie prawdopodobny scenariusz dla świata bez gotówki to przestój w dostawie usług telekomunikacyjnych lub internetowych na skutek awarii lub również ataku hakerskiego. Jeśli przestój będzie długi, ludzie stracą całkowitą zdolność płacenia, ponieważ pieniądz będzie istniał tylko w formie cyfrowej. Do zagrożeń dochodzi jeszcze widmo kontroli całego systemu cyberpłatności przez rząd autorytarny. Ten może np. podjąć decyzję o jego zawieszeniu. Choć taki rozwój wydarzeń wydaje się mało prawdopodobny, w systemie bezgotówkowym wolność finansowa będzie zawsze pozostawała pod znakiem zapytania.
Obawy o to, czy likwidacja gotówki jest dobrym rozwiązaniem, podnoszą ponadto ci, którzy martwią się, że pewne grupy społeczne zostaną pozbawione możliwości płacenia w ogóle. Mowa o ludziach starszych, o mieszkańcach wiejskich rejonów ze słabym zasięgiem Internetu oraz o bezdomnych. Statystyki podają, że w Stanach Zjednoczonych 7,7 procenta ponad 300-milionowej populacji nie posiada konta bankowego. A co dopiero mówić o bankowości internetowej.
Krytycznie do wizji bezgotówkowej przyszłości zaczęli odnosić się w końcu sami Szwedzi. Otrzeźwiła ich prawdopodobnie wydana przez rząd w 2018 roku broszura pt. Jeśli nadejdzie wojna lub kryzys. Zawierała ona m.in. listę niezbędnych rzeczy, które należy mieć w domu na wypadek niespokojnych czasów. Znalazły się na niej również pieniądze, które powinny być w niskich nominałach. W Szwecji powstała nawet organizacja, która walczy o utrzymanie gotówki „przy życiu”. Na jej czele stanął Björn Eriksson, były szef Interpolu.
Niektórzy jednak twierdzą, że galopującego tempa zmian nie da się powstrzymać. W 2010 roku Szwedzi płacili fizycznymi pieniędzmi za 40 procent zakupów, w 2016 roku odsetek opłacanych tą metodą zakupów zmalał do 15 procent. Możliwe, że losy świata bez gotówki zostały już przesądzone. Przyjmuje się, że banknoty w Europie pierwsza wprowadziła Szwecja w XVII wieku. Teraz ma szansę stać się pierwszym krajem, który z nich zrezygnuje.
Emilia Sadaj
Reklama