Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 04:22
Reklama KD Market

Tajemniczy zespół chorobowy dzieci

Tajemniczy zespół chorobowy dzieci
Do niedawna mówiono, że dzieci nie chorują na koronawirusa i z jakiejś nieznanej przyczyny epidemia je oszczędza. Ale tak jak w przypadku wielu innych stwierdzeń na temat koronawirusa, i to uległo weryfikacji. Kilkanaście dni temu opublikowano informacje o tajemniczym zespole chorobowym, który jest prawdopodobnie wywoływany przez koronawirus. Każdy kolejny dzień przynosi nowe informacje, dzisiaj choroba ma już swoją nazwę (pediatryczny wieloukładowy zespół zapalny – PMIS) i na razie można powiedzieć, że jego objawy i przebieg przypominają chorobę Kawasakiego. W Stanach Zjednoczonych przypadki zachorowań na zespół pediatryczny przypominający chorobę Kawasakiego oraz zespół wstrząsu toksycznego, a prawdopodobnie związany z koronawirusem, zgłosiło już 11 stanów. W samym tylko Nowym Jorku bada się obecnie prawie 100 przypadków, troje dzieci w wyniku choroby zmarło. Lekarze w rejonie Chicago również potwierdzają zwiększoną liczbę przypadków dzieci, u których obserwuje się i diagnozuje chorobę – dzieci z symptomami leczone są między innymi w Advocate Children’s Hospital oraz Lurie’s Children Hospital. Swoje obserwacje poczynili wcześniej lekarze w Europie. W ubiegłym tygodniu Brytyjskie Towarzystwo Pediatrycznej Intensywnej Terapii zaalarmowało lekarzy, że w ciągu ostatnich trzech tygodni wzrosła liczba dzieci z „wielosystemowym stanem zapalnym wymagającym intensywnej terapii”. Towarzystwo wyraziło „rosnącą obawę”, że zespół może być związany z COVID-19. Podobne ostrzeżenie wydało Hiszpańskie Stowarzyszenie Pediatrii. W jego oświadczeniu czytamy, że w ostatnich tygodniach obserwowano pewną grupę dzieci w wieku szkolnym cierpiących na „niezwykły ból brzucha, któremu towarzyszą objawy żołądkowo-jelitowe” i który może prowadzić w ciągu kilku godzin do wstrząsu, niskiego ciśnienia krwi i problemów z sercem. Również we Włoszech zgłoszono wzrost liczby pacjentów „z chorobą Kawasaki” w regionach Włoch poważnie dotkniętych pandemią, zauważając, że niektóre dzieci miały COVID-19 lub miały kontakt z osobami z potwierdzoną chorobą. O swoich obserwacjach napisała w ubiegłym tygodniu również polska lekarka z Krakowa, a także lekarze z Francji i Holandii. Kawasaki Kryteria diagnostyczne choroby zdefiniował japoński pediatra Tomisaku Kawasaki 50 lat temu i obowiązują one do tej pory. Chorobę określa się mianem „zespołu skórno–śluzówkowo–węzłowego”. Jest to ostra choroba zakaźna, w trakcie której dochodzi do zapalenia tętnic z towarzyszącymi zmianami błon śluzowych i powiększeniem węzłów chłonnych. Choroba dotyka najczęściej dzieci małe – 80 proc. przypadków występuje poniżej 5. roku życia. Najwięcej zachorowań występuje u dzieci pomiędzy 1. a 2. rokiem życia. Rzadko chorują dzieci powyżej 8. roku życia i dorośli. Dane liczbowe dotyczące choroby Kawasakiego nie są najbardziej alarmującymi statystykami chorób wieku dziecięcego, ale niepokoi to, że 2 na 100 chorujących dzieci umiera, najczęściej z powodu zawału serca. Nie wiadomo, co jest przyczyną choroby – mówi się o infekcji, która powoduje, że układ odpornościowy nadmiernie się aktywuje, ale jej występowanie może być również uwarunkowane genetycznie. Główne objawy kliniczne choroby Kawasakiego to gorączka trwająca powyżej 5 dni, wielopostaciowa rumieniowa wysypka, niewysiękowe zapalenie spojówek (tzw. „królicze oczy”), zapalenie jamy ustnej, obrzęk i zaczerwienienie warg, rumień na dłoniach i stopach oraz jednostronne powiększenie węzłów chłonnych szyi. Choroba podobna do Kawasakiego Choroba obserwowana w Chicago, Nowym Jorku, Włoszech, Wielkiej Brytanii i wielu innych miejscach ma podobne objawy, dlatego pierwsze doniesienia mówiły o tym, że jest to choroba Kawasakiego. Nowojorskie badania statystyczne, prowadzone w ostatnich dwóch miesiącach, prowadzą do wniosków, że choroba występuje w następstwie zachorowania na koronawirusa; większość dzieci ujętych w statystykach, które zapadły na tajemniczą chorobę – aż 83 proc. – miała choroby współistniejące: niedobory odporności, otyłość (u ponad 20 proc. badanej grupy), cukrzycę, przewlekłą chorobę płuc, u 19 proc. dzieci z obserwowanej grupy występowały co najmniej trzy choroby dodatkowe, przeważnie były to jednak choroby wrodzone – 40 proc. pacjentów musiało korzystać z różnych urządzeń w związku z opóźnieniami rozwojowymi lub wadami genetycznymi. Statystyka pokazuje jednak, że zachorowały również dzieci zdrowe, bez obciążeń organizmu związanymi z chorobami przewlekłymi. Przebieg choroby u dzieci jest na tyle gwałtowny, że były one przyjmowane do szpitala w Nowym Jorku w stanie ciężkim lub krytycznym (prawie 70 proc. z nich). Objawy oddechowe stwierdzono u 73 proc. chorych z badanej grupy, 81 proc. z nich wymagało wsparcia oddechowego, przy czym 38 proc. wymagało wentylacji inwazyjnej. U blisko jednej czwartej chorych (23 proc.) doszło do niewydolności co najmniej dwóch narządów. Jeden pacjent wymagał zastosowania pozaustrojowego utlenowania krwi. Pierwsze symptomy choroby to zwykle kaszel i dolegliwości ze strony układu oddechowego. Pojawiają się jednak doniesienia o symptomach ze strony układu pokarmowego, np. biegunce. Choroba powoduje niskie ciśnienie krwi i szybkie bicie serca u dzieci, przy czym u niektórych pacjentów rozwija się stan zapalny serca, a także niewydolność wątroby i nerek. Dotyczy to zarówno starszych dzieci, jak i młodszych pacjentów. Różnice i cechy wspólne Podstawową różnicą pomiędzy chorobą Kawasaki a zespołem chorobowym obserwowanym u dzieci w ostatnich tygodniach jest to, że na chorobę Kawasakiego chorują małe dzieci do 5. roku życia, a zespół chorobowy występuje również u nastolatków. Kawasaki jest chorobą bardzo rzadką – zdarzy się jednemu na 10 tys. amerykańskich dzieci poniżej 5. roku życia. Przypadkowym podobieństwem między chorobami jest to, że lekarze potrafią je leczyć – zwykle poprzez dożylne podanie immunoglobuliny, czasem sterydów oraz aspiryny. COVID-19 i dzieci Nawet teraz, kiedy obserwuje się tajemnicze schorzenie u dzieci, specjaliści podkreślają, że ze wszystkich badań i obserwacji prowadzonych dotychczas wynika, że dzieci i młodzież rzadko chorują na COVID-19. Pierwszy raport chińskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób donosił, że jest to zaledwie 1,3 proc. spośród 72 314 pacjentów ze zdiagnozowanym COVID-19. Raport CDC z 6 kwietnia wskazywał, że na 150 tys. ówczesnych przypadków COVID-19 w USA jedynie 1,7 proc. stanowiły dzieci, a i objawy w grupie pediatrycznej są znacznie łagodniejsze. Również śmiertelność dzieci z COVID-19 jest niska. Nadal jednak nie wiemy o chorobie tyle, ile powinniśmy. Eksperci twierdzą, że jest jeszcze za wcześnie, aby stwierdzić, czy choroba ta może być związana z COVID-19. Nie wiedzą również, czy tajemnicza choroba pojawiająca się w niektórych częściach Europy i USA może być zidentyfikowana jako choroba Kawasaki. Wszystko, co wiemy o chorobie, spisano na podstawie krótkotrwałych obserwacji i dlatego prowadzący je specjaliści nie potrafią powiedzieć np. nic o długofalowych konsekwencjach zachorowania albo sposobu leczenia. Do rodziców Związek przyczynowy pomiędzy koronawirusem a tajemniczym zespołem chorobowym u dzieci nie jest jeszcze udowodniony, ale wydaje się silny. To, że nie ma jeszcze dowodów, nie oznacza jednak, że nie są podejmowane żadne działania. Gubernator Andrew Cuomo poinformował, że na wniosek Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), Nowy Jork pomaga opracować krajowe kryteria identyfikowania i reagowania na atakującą dzieci chorobę. Departament zdrowia Nowego Jorku współpracuje również w badaniach genomu w celu ustalenia źródła tego syndromu. Również Światowa Organizacja Zdrowia zaapelowała do lekarzy na całym świecie o zwiększoną czujność i zgłaszanie wszystkich przypadków choroby. Dopóki zależności pomiędzy COVID-19 a chorobą Kawasakiego i zespołem zapalnym nie zostaną dokładnie zbadane i opisane, rodzicom i lekarzom pozostaje stosować się do rad lekarzy, którzy apelują, żeby rodzice i pediatrzy zwracali uwagę na gorączkę, jak również na połączenie któregokolwiek tych objawów: kaszel, ból brzucha, biegunka, zaczerwienione oczy, wysypka, opuchnięte ręce i stopy, trudności z oddychaniem i omdlenia. W przypadku wystąpienia któregoś z objawów lub współistnienia wielu, konieczna jest wizyta w szpitalu. W podobnym duchu wypowiadał się burmistrz Nowego Jorku, Bill de Blasio, który mówiąc o obserwacjach lekarzy, zaapelował również: „Do każdego rodzica: ‘Wczesne wykrycie jest kluczem do walki z chorobą’. Chorobę można leczyć. Jeśli zobaczysz te objawy, potraktuj je poważnie i działaj natychmiast” –  powiedział de Blasio. Sami lekarze mówią, że choroba jest bardzo rzadka, ale prawdziwa. Świadomość i wiedza mogą uratować nasze dzieci. Katarzyna Korza [email protected]

Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama