Gorszego zbiegu okoliczności nie można było sobie wyobrazić. W miniony piątek na przedmieściach Chicago Janay Mcfarlane zginęła od pojedynczego strzału w głowę, podczas gdy jej siostra w tym samy czasie siedziała za plecami prezydenta w czasie jego przemówienia dotyczącego m.in. zaostrzenia przepisów dotyczących posiadania broni palnej.
18-letnia Janay Mcfarlane, matka trzymiesięcznego chłopca, odwiedzała przyjaciół na północnych przedmieściach metropolii. Około godz. 23.30 padł pojednczy strzał. Janaya zginęła na miejscu. Według matki ofiary, jej córka nie była celem ataku. Kula była przeznaczona dla jednego z jej przyjaciół.
W tym samym czasie 14-letnia siostra kobiety wracała ze spotkania z Barackiem Obamą, który w Chicago w Hyde Park Career Academy mówił m.in o fali przemocy, której symbolem w Wietrznym Mieście stała się Hadiya Pendleton. Piętnastolatka zginęła pod koniec ubiegłego miesiąca w przypadkowej strzelaninie. Prezydent w swoim przemówieniu nawiązał do tej tragicznej śmierci, która wstrząsnęła nim i jego rodziną. W pogrzebie dziewczynki wzięła udział Pierwsza Dama.
Czytaj także: Dwóch oskarżonych o zabójstwo nastolatki z Chicago
15-latka z Chicago, która wraz ze szkolną orkiestrą zagrała w Waszyngtonie na inauguracji prezydenckiej, stała się jedną z ponad 40-tu śmiertelnych ofiar przemocy w mieście; od ponad dziesięciu lat statystyki zabójstw w Wietrznym Mieście w czasie jednego miesiąca nie były tak wysokie.
tz
Reklama