4 maja w sądzie federalnym w Chicago złożony został 93-stronicowy pozew przeciwko Marcinowi Ciborowskiemu i Mariuszowi Danilukowi, oskarżonym o prowadzenie siatki zajmującej się prostytucją w Chicago i na przedmieściach. Według śledczych, mężczyźni regularnie sprowadzali grupy kobiet z Polski, Rosji, Ukrainy i Czech. Po pewnym czasie odsyłali kobiety z powrotem do ich krajów i sprowadzali kolejne „do pracy”.
Obu mężczyznom postawiony został zarzut konspiracji w celu sprowadzania i zatrudniania cudzoziemców do Stanów Zjednoczonych w celu prostytucji.
W sutenerski biznes zaangażowanych było co najmniej czterech Polaków: wymienieni w pozwie Marcin Ciborowski (znany również jako Rafał Golaszewski) i Mariusz Daniluk (znany również jako Karol) oraz Rafał Surala, który w listopadzie 2019 r. został deportowany do Polski. Cała trójka była w Stanach Zjednoczonych nielegalnie. Osobna sprawa została wszczęta wobec czwartego mężczyzny, Mateusza Dzielskiego.
Śledczy ustalili, że szefem szajki był Marcin Ciborowski, który od dziesięciu lat podawał się za Rafała Golaszewskiego. Mężczyzna został aresztowany 14 lutego na chicagowskim lotnisku O’Hare, gdzie przyjechał odebrać kolejne kobiety. Tego samego dnia służby imigracyjne na lotnisku zatrzymały i zawróciły z kraju kobiety podejrzane o proceder prostytucji.
Ciborowski został przetransportowany do więzienia imigracyjnego w powiecie McHenry. Jego wydalenie do Polski zostało opóźnione w związku z odwołaniem lotów z powodu pandemii koronawirusa. Mężczyzna już wcześniej, w 2002 r. był deportowany do Polski, lecz został ponownie aresztowany w 2005 roku po nielegalnym przekroczeniu granicy. Ogółem mężczyzna ma na koncie co najmniej pięć aresztowań w czterech stanach, w tym dwa w Illinois – ostatni raz w 2016 roku za jazdę w stanie nietrzeźwym.
Według śledczych Ciborowski dostał się z powrotem do kraju około 2010 r. przez zieloną granicę z Meksykiem. Pomogła mu w tym polska grupa przemytnicza, której zapłacił siedem tysięcy dolarów. Następnie mężczyzna kupił nową, prawdziwą tożsamość, dzięki rzekomym kontaktom z osobą z biura sekretarza stanu i zdobył zawodowe prawo jazdy na nowe nazwisko – Rafał Golaszewski.
Według zawartego w pozwie oświadczenia Olega Sokolova, specjalnego agenta federalnych służb bezpieczeństwa narodowego, śledczy od pewnego czasu analizowali ogłoszenia zamieszczone na internetowych forach, gdzie reklamowane są usługi prostytucji. Ogłoszenia kojarzone z grupą Norridge Girls wyróżniały się podobnym stylem oraz zastrzeżeniem „żadnych Afroamerykanów”.
Śledczy przesłuchali kilkanaście kobiet, w tym Polki, Rosjanki, Czeszki i Ukrainki, niektóre zatrzymane przez służby celne i ochrony granic na chicagowskim O’Hare. Kilka z nich przyznało się do pracy w grupie zajmującej się prostytucją. Kobiety zeznały śledczym, że do Stanów Zjednoczonych sprowadzane były obietnicami pracy w luksusowej eskorcie, obejmującej „podróże, hotele i jachty”, tymczasem po przybyciu transportowane były do małych domów lub mieszkań w północno-zachodnim Chicago oraz na przedmieściach – w Arlington Heights, Elk Grove Village i Rosemont. Zamiast luksusów zmuszane były do „obsługi” nawet do dziesięciu klientów w ciągu 12-godzinnego dnia pracy, przez siedem dni w tygodniu. Stawki ustalone były na 170 dol. za pół godziny i 200 dol. za godzinę. Sutenerzy zatrzymywali połowę zarobków kobiet i tylko czasami podwozili je do sklepu po zakupy spożywcze lub do firmy wysyłkowej, by nadały pieniądze rodzinom w swoich krajach.
Jedna z kobiet zeznała śledczym, że wielokrotnie była pobita przez klientów, którzy żądali seksu bez prezerwatywy, i że sutenerzy nie zareagowali, lecz zagrozili kobiecie, jeśli pójdzie na policję.
Według innej kobiety, do haniebnego procederu dochodziło latami w lokalizacji przy 7512 W. Belmont Avenue, gdzie w ruchliwe dni porządku w okolicy pilnował mężczyzna po sześćdziesiątce nazywany „szeryfem”. Działalność, która mogła trwać przez ponad osiem lat, zdaniem świadka była możliwa dzięki przekupieniu lokalnej policji. Właściciele warsztatu krawieckiego mieszczącego się na parterze od strony ulicy również mieli być świadomi, co dzieje się w pozostałej części budynku.
Kolejna kobieta zeznała śledczym, że Ciborowski nie tylko był głową szajki sutenerskiej w Chicago, lecz był również zaangażowany w zorganizowaną przestępczość w Polsce, gdzie „robił złe rzeczy”, między innymi „odcinał palce”. Kobieta nie chciała zdradzić śledczym więcej szczegółów w obawie o bezpieczeństwo swojej rodziny.
Śledczy oszacowali, że przed wybuchem pandemii szajka prowadząca Norridge Girls zarabiała około 40 tys. dolarów miesięcznie. Gotówkę zamieniali na kryptowalutę, za którą kupowali między innymi luksusowe samochody.
Po aresztowaniu Ciborowskiego w lutym i wcześniejszej deportacji trzeciego wspólnika, sutenerski biznes został w rękach Mariusza Daniluka. Ciborowski zaczął z więzienia dzwonić do swojego partnera i dyskutować szczegóły biznesu. Mężczyźni rozmawiali po polsku, a rozmowy były nagrywane przez władze i tłumaczone. Spory ich zapis jest zawarty w federalnym pozwie. Większość rozmów w marcu dotyczyła tego, jak nowy wirus powoduje przestój w biznesie. Ciborowski i Daniluk dyskutowali nawet o tym, że jedna z kobiet, Czeszka, mogła być zakażona koronawirusem, gdyż miała gorączkę i kaszlała.
Prostytucja i handel ludźmi to dość częste zjawiska w powiecie Cook. W ostatnich latach śledczy rozprawiali się z prostytucją w domach publicznych na ulicach Lawrence i na Archer w Chicago, w salonach masażu w Buffalo Grove i procederem handlu ludźmi, który odbywał się w hotelach w Schaumburgu. Podczas walki z nierządem bardzo często dochodzi do aresztowań przez służby imigracyjne.
Joanna Marszałek [email protected]