Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 15:20
Reklama KD Market

Kranówka w butelce

Na zachodnich przedmieściach Detroit pracują pełną parą dwie fabryki – jedna należy do koncernu Coca-Cola, a druga do Pepsico. Jednak ani jedna, ani druga nie produkuje obecnie swoich najpopularniejszych napojów. „Wielkie pieniądze” drzemią dziś w wodzie butelkowanej. W obliczu pandemii Amerykanie kupują jej ogromne ilości, mimo że – jak twierdzą eksperci – nie jest to potrzebne... Intratny interes Coca-Cola produkuje w Detroit wodę Dasani, która w ubiegłym roku przyniosła firmie zysk przekraczający miliard dolarów. W tym roku wszystko wskazuje na to, iż zysk ten będzie znacznie większy, ponieważ notuje się wzrost sprzedaży o ok. 60 proc. Podobnie jest w przypadku wody Aquafina, którą produkuje Pepsico. Konsumenci płacą za te produkty w przekonaniu, iż są one w jakiś sposób lepsze od wody z kranu. Szkopuł w tym, że to jest woda z kranu, tyle że poddana nieznacznej obróbce i filtrowaniu. Dla obu koncernów jest to niezwykle intratny interes. Kupują od miasta ogromne ilości wody po bardzo niskich cenach. Kiedy woda ta trafia potem do butelek z atrakcyjnymi naklejkami, jej cena w sklepie bywa 130 razy wyższa od początkowych kosztów surowca. Innymi słowy, każdy zainwestowany w zakup wody cent przynosi zysk w wysokości dolara i 30 centów. Na domiar złego, firmy takie jak Coca-Cola i Pepsico nie są związane żadnymi istotnymi regulacjami prawnymi, a koszty produkcji są bardzo niskie. Jest jeszcze inny problem. Na początku obecnej pandemii władze miejskie Detroit ogłosiły, że będą odcinać dostawy wody do tych domostw, które zalegają z płaceniem rachunków na sumę większą niż 150 dolarów. W ten sposób w marcu w 2800 domach w Detroit nie było bieżącej wody. W tym samym czasie Coca-Cola i Pepsico miały długi wobec miasta rzędu wielu tysięcy dolarów, a mimo to dostaw wody dla nich nigdy nie zawieszono. Powstała w związku z tym kuriozalna sytuacja, w której mieszkańcy zmuszeni byli do kupowania drogiej wody w butelkach, pochodzącej dokładnie z tego samego źródła co zwykła woda w kranach. Jak wynika z danych uzyskanych przez lokalnych reporterów, na początku 2017 roku firma Coca-Cola miała wobec Detroit dług rzędu 78 tysięcy dolarów, który spłaciła dopiero w lipcu. W listopadzie tego samego roku dług osiągnął poziom 290 tysięcy dolarów, a spłacony został dopiero kilka miesięcy później. Koncern Pepsico w lutym 2019 zalegał z zapłatą 29 tysięcy dolarów za wodę. Mimo to dostawy wody nigdy w tych przypadkach nie zostały przerwane. Podobna sytuacja istnieje w kilku innych miastach, między innymi w Phoenix i Denver. W przypadku Detroit nie jest to problem nowy. W roku 2014 lokalne władze, zmagające się wtedy z bankructwem miasta, ogłosiły nowy program. W ramach programu dostawy wody zaczęły być odcinane do domostw, które zalegały z płaceniem rachunków. Sprawa ta nabrała sporego rozgłosu i dopiero pod koniec marca tego roku, w obliczu narastającego zagrożenia koronawirusem, postanowiono, że ludziom nienadążającym z płaceniem rachunków za wodę oferowana będzie kilkumiesięczna amnestia. Dyskryminacja Teoretycznie z tego nowego programu powinien skorzystać Ricky Reynolds, który przez kilka lat był bezdomny, a któremu udało się w końcu kupić od znajomego niezwykle skromny i mocno zdewastowany dom za 500 dolarów. Niestety wkrótce potem dowiedział się od miasta, że posesja ta obciążona jest 20 tysiącami dolarów długu za dostawy wody. Ricky nie był w stanie zapłacić tej sumy. Przez wiele miesięcy ratował się przywożeniem wody od znajomych oraz kupowaniem butelek Dasani, produkowanych – jak na ironię – w fabryce koncernu Coca-Cola, znajdującej się dosłownie za rogiem. Ostatecznie władze miejskie zaproponowały mu zapłacenie 10 proc. rachunku w zamian za wznowienie dostaw wody, ale Reynolds nie posiadał takiej sumy. Woda w jego domu popłynęła ponownie dopiero niedawno, a dalsze losy zaległości finansowych są niejasne. Z bardzo podobnymi problemami zmagają się tysiące mieszkańców miasta. Przedstawiciel wodociągów w Detroit, Bryan Peckinpaugh, oświadczył, że Pepsico i Coca-Cola „zawsze uiszczają swoje płatności w terminie do trzech miesięcy i mają doskonałą historię kredytową”. Jednak organizacja o nazwie Food & Water Watch jest innego zdania. Jej rzecznik stwierdził, że jeśli wszyscy odbiorcy wody w mieście mają obowiązek płacenia rachunków każdego miesiąca, wielkie koncerny powinny być traktowane dokładnie tak samo. W innym wypadku Detroit stosuje dyskryminację skierowaną przeciw ludziom żyjącym w trudnych warunkach finansowych, zwykle należących do mniejszości etnicznych i rasowych. Sytuacja, jaka wytworzyła się w Detroit, wywołuje szczególną konsternację. Tysiące ludzi w tym mieście mają problemy z dostawami bieżącej wody, podczas gdy dwa wielkie koncerny butelkują i sprzedają miliony litrów tej samej wody, czerpiąc z tego ogromne zyski. Problem ten zdaje się niezbyt obchodzić szefów tych firm, którzy twierdzą, że nie są odpowiedzialni za politykę władz miejskich, a konsumentom oferują „dobry produkt, o świetnych walorach smakowych”. Z tą ostatnią tezą można polemizować. W czasie procesu obróbki, który ma wodzie dostarczyć dodatkowe minerały, dodawane są między innymi takie chemikalia jak siarczan magnezu, który u niektórych ludzi może prowadzić do zaburzeń żołądkowych. Jeśli zaś chodzi o smak, Dasani w zasadzie niczym się nie różni od kranówki. Wniosek – ktoś jest tu nabijany w butelkę (oprócz wody). Andrzej Malak
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama