U dwóch kotów w różnych częściach miasta Nowy Jork wykryto obecność koronawirusa. Powiadomili o tym w środę przedstawiciele departamentu rolnictwa oraz Centrum ds. Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC).
„Są to pierwsze zwierzęta domowe w Stanach Zjednoczonych, które uzyskały pozytywny wynik testu” – głosi wspólnie oświadczenie federalnych agencji. Zdaniem ich przedstawicieli koty miały łagodne objawy, typowe dla zaburzeń układu oddechowego i oczekuje się, że powrócą do zdrowia.
Według rządowych specjalistów nie ma dowodów na to, że zwierzęta domowe mają udział w rozprzestrzenianiu się koronawirusa w Stanach Zjednoczonych. „Nie ma uzasadnienia, aby podejmować takie działania przeciwko zwierzętom towarzyszącym, które mogłyby zagrozić ich dobrostanowi” – przestrzega komunikat.
W Nowym Jorku weterynarz przetestował pierwszego kota, ponieważ wykazywał on łagodne objawy typowe dla choroby układu oddechowego. Potwierdzono, że żaden z domowników nie cierpiał z powodu SARS-Cov-2.
Kota mógł zainfekować ktoś spoza domu. Mógł to być jednak także przenoszący wirusa domownik, z łagodnymi objawami lub bez objawów Covid-19 – przypuszczają urzędnicy.
Także drugi kot, w innym rejonie Nowego Jorku, został przetestowany po tym, kiedy wykazywał objawy choroby układu oddechowego. Nie zaobserwowano ich u innego kota w tym samym domu.
W pierwszym tygodniu kwietnia w nowojorskim zoo w dzielnicy Bronkx zachorowała z powodu Covid-19 czteroletnia tygrysica Nadia. Zakaził się tam też wirusem lew.
Przedstawiciele agencji federalnych podkreślają, że badania dostarczają wciąż nowych danych na temat koronawirusa u zwierząt domowych. CDC doradza, aby ludzie ograniczali interakcje między swoimi zwierzętami domowymi a innymi ludźmi i zwierzętami.
Zgodnie z rekomendacją CDC, koty powinny być trzymane w domu, a psy wyprowadzane na smyczy z zachowaniem odstępu co najmniej 1,85 m od innych ludzi i zwierząt. Psów nie powinno się zabierać do miejsc publicznych, gdzie gromadzi się dużo ludzi i zwierząt. Zwierzętami domowymi nie powinni się opiekować chorzy z powodu Covid-19.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Reklama