Ohio i Luizjana wprowadziły w niedzielę nakaz pozostania w domach. Wcześniej na taki krok zdecydowały się władze Nowego Jorku, Kalifornii, Illinois, Connecticut i New Jersey. Łącznie takie obostrzenia obowiązują już blisko 100 milionów Amerykanów.
Zdaniem gubernatora Ohio Mike'a DeWine'a "wszystkie dowody" wskazują na to, że "znajdujemy się w absolutnie kluczowym momencie tej wojny". Wyjaśniając decyzję o nakazie pozostania w domach podkreślił, że pozwoli ona "zatrzymać najeźdźcę" i umożliwi szpitalom zajęcie się pacjentami.
Łącznie w USA nakaz pozostania w domach wprowadziło siedem stanów, zamieszkanych łącznie przez blisko 100 mln Amerykanów.
Jak tłumaczył gubernator Kalifornii Gavin Newsom, nakaz przewiduje kilka wyjątków. Dotyczą one bezpieczeństwa oraz zdrowia publicznego, a także usług nieodzownych dla ludności, jak w przypadku sklepów, pralni czy restauracji oferujących jedzenie na wynos.
Stojący na czele resortu bezpieczeństwa narodowego USA Chad Wolf zaprzeczył w niedzielę, jakoby planowane było wprowadzenie ograniczeń w podróżowaniu w granicach Stanów Zjednoczonych. "To część kampanii dezinformacyjnej" - powiedział. Ostrzegł, że "Rosja oraz inni w cyberprzestrzeni" używają mediów społecznościowych, by "siać niezgodę w każdej kontrowersyjnej sprawie".
W USA w szybkim tempie przybywa osób zakażonych; testy przeprowadzane są masowo. W niedzielę ogólna liczba chorych na Covid-19, chorobę wywoływaną przez koronawirusa SARS-CoV-2, przekroczyła 31 tys. Zmarło co najmniej 385 osób. Najgorsza sytuacja panuje w stanie Nowy Jork; co 20. wykryty na świecie przypadek SARS-CoV-2 pochodzi właśnie stamtąd.
W niedzielę po raz pierwszy koronawirusa wykryto u senatora USA - to Republikanin z Kentucky Rand Paul. W weekend testom poddano również wiceprezydenta USA Mike'a Pena i jego żonę. W ich przypadku wynik badania negatywny. Kilka dni temu lekarz prezydenta Donalda Trumpa Sean P. Conley. przekazał, że prezydent nie jest zakażony.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Reklama