Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 05:27
Reklama KD Market

Kalifornia dotknięta koronawirusem, Hollywood traci miliardy

W Kalifornii na zachodzie USA odnotowano we wtorek ponad 580 potwierdzonych przypadków koronawirusa. Pandemia odbija się na przemyśle filmowym. Hollywood traci miliardy dolarów. Według ostatnich dostępnych danych w Kalifornii potwierdzono ponad 580 przypadków zakażenia koronawirusem i 18 zgonów. Odwoływanie zapowiedzianych premier oraz wstrzymywanie produkcji kosztuje przemysł filmowy miliardy dolarów. Ocenia się, że Hollywood może z tego powodu stracić 20 miliardów dolarów. Ogłoszony przez prezydenta Donalda Trumpa zakaz podróży do Europy storpedował m.in. plany promocji na tamtejszym rynku, a także w Chinach, filmu Disneya pt. "Mulan" w reżyserii Nowozelandki Niki Caro. Kosztowne będzie opóźnienie kwietniowej premiery najnowszego filmu MGM z Jamesem Bondem "Nie czas umierać"; ma on wejść do szerokiej dystrybucji dopiero w listopadzie. Z powodu odłożenia premiery "Cichego miejsca 2" Paramount straci ok. 30 mln USD. Warner Bros. wstrzymał produkcję filmu biograficznego o Elvisie Presleyu; powodem było zakażenie koronawirusem mającego tam wystąpić gwiazdora Toma Hanksa. W całej Ameryce swe podwoje zamykają kina wielkich dystrybutorów jak AMC Theatres, Regal Cinemas czy National Amusements. Podobny los dzielą niezależne sieci, w tym Landmark Theatres oraz Alamo Drafthouse Cinema. Zrodziło to straty z wpływów oszacowane już na 7 mld USD. Covid-19 nie oszczędził aktorów. Niezależnie od Hanksa, znanego m.in. z filmów "Szeregowiec Ryan" i "Forrest Gump" oraz jego żony aktorki Rity Wilson, koronawirusem zakaziła się "dziewczyna Bonda" - Olga Kurylenko, a także aktor ekranowej wersji musicalu "Koty" Idris Elba i Kristofer Hivju, grający w serialu "Gra o tron". W Kalifornii ponad 500 okręgów szkolnych ogłosiło zamknięcie w tym tygodniu swych placówek. Obejmuje to ponad 4 milionów uczniów. Nieczynnych jest wiele restauracji, barów i klubów nocnych. Największe w USA restrykcje wprowadziło w tym stanie sześć hrabstw w rejonie Zatoki San Francisco. Od wtorku do co najmniej 7 kwietnia 6,7-milionową populację obowiązuje zakaz opuszczania domów z wyjątkiem zaspokojenia ważnych potrzeb, jak zakup żywności czy wizyt u lekarza itp. Podobne przepisy, jak w hrabstwach San Francisco, Santa Clara, San Mateo, Marin, Contra Costa i Alameda, ustanowiło też hrabstwo Santa Cruz z 75 tysiącami ludzi. Większość załóg przedsiębiorstw ma obowiązek pozostania w domu. Nie obowiązuje to m.in. służby zdrowia, policji, straży pożarnej i innych ratowników oraz elektryków, hydraulików i pracowników sanitarnych. "To nie jest czas na półśrodki, a historia nie wybaczy nam czekania choćby godzinę dłużej" - uzasadniał burmistrz San Jose, Sam Liccardo. Otwarte pozostają sklepy spożywcze, apteki, restauracje z dostawą do domów, a także placówki ze sprzętem komputerowym. Naruszenie nowych zasad, nie licząc uzasadnionych przypadków, uznawane jest za wykroczenie. Grozi za to grzywna lub kara więzienia. W miniony czwartek gubernator Kalifornii Gavin Newsom odwołał do końca marca zgromadzenia z udziałem powyżej 250 osób. Mniejsze w miejscach, które nie pozwalają uczestnikom na zachowanie odległości 1,8 m, są również zakazane. Burmistrz Los Angeles Eric Garcetti posunął się o krok dalej. Nakazał także zamknięcie restauracji, z wyjątkiem zamówień na wynos. Nieczynne są kina i siłownie. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama