Polka z Prospect Heights zdobyła nagrodę Nieznanej Bohaterki powiatu Cook
Na co dzień porusza się korytarzami szpitala Swedish Covenant w Chicago i przyjmuje pacjentów w swoim gabinecie medycyny rodzinnej. Często zaleca im spacery po lesie i aktywność na świeżym powietrzu. Lecz oprócz zabiegów przywracających ludzkie zdrowie, doktor Agnieszka zajmuje się również przywracaniem naturalnej roślinności rodzimej dla powiatu Cook. Potrafi zamienić stetoskop na piłę łańcuchową, a szary lekarski fartuch na uniform strażacki, w którym wypala prerię.
W ramach przypadającego w marcu Miesiąca Historii Kobiet, powiat Cook co roku przyznaje Peggy A. Montes Unsung Heroine Award – nagrodę nieznanej bohaterki – osiemnastu kobietom, których działalność, choć ważna i nieraz kluczowa, rzadko kiedy jest doceniana. W tym roku wśród wyróżnionych kobiet jest Polka, doktor Agnieszka Wojnarski z północno-zachodnich przedmieść Chicago.
Nagroda ma rzucić światło na cichą działalność tych kobiet, rozsławić ich zasługi, świętować sukcesy i jednocześnie podkreślić rolę, jaką kobiety jako całość wywierają w historii i rozwoju powiatu Cook.
Agnieszka Wojnarski odebrała nagrodę z rąk szefowej powiatu Cook Toni Preckwinkle w czwartek, 5 marca, podczas uroczystego śniadania w Chicagowskim Centrum Kulturalnym. 43-letnia lekarka i matka trojga dzieci od lat bezinteresownie działa na rzecz odbudowy i ochrony środowiska naturalnego w rodzinnym Prospect Heights.
Stan prerii
Mimo że Illinois nosi oficjalny przydomek „prairie state”, w rzeczywistości w naszym stanie pozostało zaledwie 1/10 z jednego procenta pierwotnej prerii – tłumaczy Agnieszka. W rejonie aglomeracji chicagowskiej większość prerii na przestrzeni dziesięcioleci przekształcona została na pola uprawne. Praca Polki jest jednak dowodem na to, że tam, gdzie jest to możliwe, można w miejsce nieatrakcyjnych terenów przywrócić bogatą i kolorową prerię pełną dzikich kwiatów, pięknych motyli i rzadkich owadów.
Preria to – najprościej mówiąc – dzika łąka charakterystyczna m.in. dla regionu Midwestu. Składa się z wysokich traw i dzikich kwiatów, które przyciągają specyficzne dla tych terenów owady i zwierzęta. Typową prerię porasta od 80 do 250 gatunków rodzimych roślin. Po latach nauki, Agnieszka jest w stanie wymienić je wszystkie z łacińskich nazw.
W 2014 r. w rodzimym Prospect Heights Agnieszka założyła specjalną komisję ds. zasobów naturalnych, Prospect Heights Natural Resources Commission. Jej celem jest odbudowa i ochrona środowiska naturalnego tej miejscowości. Część terenów, na których pracuje, znajduje się również w przylegającym Wheeling. Polka ma do dyspozycji sześciu członków komisji oraz dziesiątki wolontariuszy (łącznie 50), których sama pozyskuje, a następnie szkoli.
Dzięki grantom otrzymanym od przedsiębiorstwa elektrycznego ComEd w 2014 i 2016 r., Agnieszka odbudowała prerię pod drutami wysokiego napięcia w Prospect Heights. Przy projekcie współpracowała z ekologami z ComEd.
W odnawianiu prerii uczestniczą dziesiątki wolontariuszy, pomagają miejscowi uczniowie i studenci, a wszystko odbywa się pod wodzą Agnieszki. – Odbudowa prerii zajmuje dużo czasu. Nie na wszystkich terenach dobrze się przyjmuje, a czasami jej rozkwit zakłóca człowiek, np. niekontrolowanym koszeniem. Rekonstrukcja to więc jedno, a stałe monitorowanie prerii i kontrolowanie inwazyjnych roślin to drugie – tłumaczy Agnieszka.
Na początkowym etapie preria nie wygląda zbyt atrakcyjnie, co może niecierpliwić niektórych mieszkańców, ale już po paru latach można z zachwytem podziwiać wiele gatunków dzikich kwiatów, kolorowe motyle, cudaczne gąsienice i brzęczące owady. Mieszkańcy Prospect Heights teraz z upodobaniem przechadzają się ścieżkami utworzonymi pośrodku prerii. Co więcej, szefowa komisji przekonuje, że obecność prerii podnosi wartość nieruchomości o 5 proc.
Żółwie i żaby
Grupa zajmuje się również 9-akrowym mokradłem w Prospect Hts. Agnieszka pokazuje mi je na mapie z 1830 roku. To ważne, żeby wiedzieć, że jest ono częścią pierwotnego ekosystemu, bo natura współpracuje przy rehabilitacji terenów, jeśli człowiek ją nieco wspomoże. Teren wokół bajora do niedawna niemal w całości był porośnięty inwazyjnym krzakiem, który nie tylko zapobiegał obecności innej roślinności, ale również zabijał zwierzęta.
Przyroda odpowiedziała – przy mokradle znów pojawiają się żaby i żółwie, na prerii wschodzą dzikie lilie, przylatują modliszki i barwne motyle, pojawiają się rzadkie owady i ptaki. – Teraz w Prospect Heights wszyscy chcą mieszkać koło mokradła – śmieje się Agnieszka. Żeby być blisko natury, nie trzeba daleko jechać. Bajorko znajduje się w pieszym dystansie od dzielnicy rezydencyjnej.
Aby pomóc utrzymać to piękno, Agnieszka przekonuje, że konieczne jest regularne palenie prerii. Ma przygotowanie również w tym zakresie. Zrobiła wszystkie niezbędne kursy i ma zezwolenia do wypalania traw i łąk. Przekonuje, że rdzenni Amerykanie regularnie palili prerię, co pozwalało na zachowanie jej otwartości i piękna.
Wolontariusze mają pracę przez cały rok. Spotykają się w co drugą niedzielę na różne akcje. Zimą wycinają inwazyjne krzaki, wiosną przesadzają tysiące kwiatków ze szklarni na prerię. Szklarnia jest oczywiście położona na działce za domem Agnieszki. Dodatkowo Agnieszka organizuje prezentacje dla szkół. Angażuje uczniów w zbieranie nasionek lub sadzenie. Organizuje wycieczki na prerię, ogólnomiejskie imprezy typu „block party”, a latem płatne praktyki dla studentów ekologii. Śmieje się, że jeśli nie jest w gabinecie lekarskim, to z pewnością można ją znaleźć gdzieś na prerii.
Sens i cel
Agnieszka Wojnarski, która do Stanów przyleciała w wieku pięciu lat, od dziecka kochała naturę, zwierzęta i przebywanie na zewnątrz. Przygodę z wolontariatem zaczęła jako dwudziestoparolatka, udzielając się w Cook County Forest Preserve. Jednak dopiero dzięki kursom w Morton Arboretum, przygoda z naturą zaczęła się na poważnie. Im więcej się uczyła, tym bardziej rosła w niej miłość do przyrody. Ukończyła wszystkie możliwe kursy w zakresie identyfikacji dzikich roślin. Podkreśla, że jej największą pasją są dzikie kwiatki.
– Potrafię stać w miejscu przez pół godziny i analizować owady i kwiatki. Gdy wiesz na przykład, że motyle monarchy potrzebują mleczy, to mlecz nie będzie już nigdy zwykłym chwastem. Bez mleczy nie byłoby motyli. Bez gąsienic nie byłoby ptaków. Bez kwiatków nie byłoby gąsienic. Wszystko jest ze sobą w cudowny sposób połączone – wzdycha Agnieszka.
Zapytana, co znaczy dla niej przyznana nagroda, odpowiada: – Cieszę się, że jestem wśród innych kobiet, które robią coś ciekawego. Ta praca, choć nieraz ciężka fizycznie, daje mi jakiś sens i cel. A nagroda? Największą nagrodą jest, gdy widzę te ptaki, motyle, tyle życia! Wtedy czuję, że zmieniam świat na lepsze. A to wszystko dzieje się na moich oczach.
Joanna Marszałek
j.marszał[email protected]
Reklama