Na początku XX wieku rosyjski naukowiec i wizjoner Aleksander Bogdanow poświęcił się badaniom nad transfuzją krwi, wierząc, że w tej dziedzinie medycyny odnajdzie sposób na autentyczne odmładzanie ludzkiego organizmu, a nawet na nieśmiertelność. Dziesiątki lat później tematem zainteresowali się biolodzy, którzy przeprowadzili setki transfuzji krwi u myszy i zaobserwowali obiecujące rezultaty. Pod ich wpływem w 2016 roku ruszył Projekt Ambrozja, komercyjna inicjatywa, która oferuje klientom usługę przetaczania krwi bardzo młodych ludzi...
Pierwszej transfuzji krwi u człowieka dokonano w 1667 roku. Posłużono się osoczem, które pochodziło od zwierzęcia, a dokładnie od owcy. Zabieg przeprowadził nadworny lekarz króla Ludwika XIV, Jean-Baptiste Denys. Pacjentem był 15-latek. Chłopiec przeżył. Niestety kilka kolejnych transfuzji krwi – m.in. cielęcej – zakończyło się śmiercią pacjentów. Dodatkowo fakt wprowadzania do ludzkiego krwiobiegu osocza od zwierząt budził kontrowersje i ostatecznie w 1668 roku zarówno we Francji, jak i w Wielkiej Brytanii zakazano tego typu praktyk.
Przez następne 150 lat niewiele działo się na tym polu, aż w 1829 roku angielski lekarz James Blundell specjalizujący się w położnictwie, przeprowadził u człowieka pierwszą transfuzję krwi ludzkiej. Pacjentką była kobieta cierpiąca na krwotok poporodowy, a dawcą krwi był jej mąż. Kolejni uczeni dokładali swoje cegiełki do nauki o transfuzjach krwi, aż wreszcie pojawił się rosyjski lekarz Aleksander Bogdanow, który wierzył, że przetaczanie osocza może być czymś więcej niż tylko ratowaniem zdrowia i życia pacjentów. Twierdził, że jest to sposób na cofanie procesów starzenia, a nawet na nieśmiertelność.
Dusza mieszka we krwi
Bogdanow urodził się w miejscowości Sokółka koło Białegostoku w 1873 roku. Wszechstronnie utalentowany, działał na wielu polach. Był lekarzem, ekonomistą, pisarzem i aktywistą politycznym. W 1925 roku założył w Moskwie instytut badań nad transfuzją krwi. Przekonanie o jej cudownych właściwościach zaczerpnął z Biblii, gdzie odnalazł odniesienia mówiące o tym, że dusza znajduje się we krwi (Kpł 17:14 lub Pwt 12:23). Z tego też względu Stary Testament zabraniał spożywania krwi wraz z mięsem. Niektóre wersje przekładów Biblii posługiwały się słowem „życie” zamiast „dusza”. Niemniej chodziło o hebrajski wyraz „nephesz”, który miał oznaczać duszę.
Bogdanow intensywnie testował dobroczynne skutki terapii transfuzją krwi. Badania prowadził głównie na sobie. Po jedenastu przetoczeniach krwi, a był wtedy już po pięćdziesiątce, zaobserwował u siebie znaczną poprawę wzroku, przestał łysieć i był pełen energii. Zmianę zauważyli również jego przyjaciele, którzy twierdzili, że Bogdanow odmłodniał o 10 lat. Naukowiec postanowił pójść o krok dalej i poddać się wymianie krwi z chorym człowiekiem. Uważał, że dzięki temu eksperymentowi cierpiący na malarię i gruźlicę student wyzdrowieje, a on sam uodporni się na te schorzenia. Niestety tym razem przecenił cudowne właściwości transfuzji krwi i w wyniku zabiegu zmarł w 1928 roku. Tymczasem chory student wyzdrowiał.
Tajemnicza parabioza
Ogromny potencjał w zabiegu przetaczania krwi widzi również współczesna nauka. Laboratoria na różnych szerokościach geograficznych prowadzą badania na myszach z wykorzystaniem tzw. parabiozy, czyli połączenia krwiobiegów badanych gryzoni. Dwie myszy są zszywane razem na styku żył, by ich krew zmieszała się razem i stworzyła jeden system obiegu. Myszy dobierane są parami – stara z młodą. Następnie naukowcy obserwują, czy doszło do jakichkolwiek zmian w organizmie któregokolwiek z gryzoni.
Wiodącym badaczem, który wykorzystuje metodę parabiozy, jest Saul Villeda z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco. Zauważył on, że po połączeniu układów krążenia myszy u starych osobników zaczynały cofać się procesy starzenia. Do podobnych konkluzji doszli inni naukowcy stosujący parabiozę. Za każdym razem krew młodych myszy miała dobroczynny wpływ na organizm starszych. Gryzonie odzyskiwały sprawność umysłową, polepszała się ich kondycja fizyczna, złamania kości szybciej się goiły, a nawet ich sierść stawała się bardziej błyszcząca. Zauważono jednak również, że u młodych osobników zachodził odwrotny proces. Myszy pod wpływem krwi starszych osobników zaczynały się starzeć.
Odmładzające osocze
Obiecujące rezultaty badań nad parabiozą zachwyciły pewnego studenta medycyny Uniwersytetu Stanforda w Dolinie Krzemowej, Jesse Karmazina. Ponadto, podczas praktyk w szpitalach miał on okazję przyglądać się wielu przypadkom pacjentów, którym przetaczano krew. Zaobserwował, że organizmy chorych reagowały różnie w zależności od tego, czy dostawali krew od młodszych czy starszych dawców i zaczął robić statystyki. Wyniki wydały mu się tak interesujące, że postanowił powołać do życia projekt Ambrozja.
I tak w 2016 roku ogłoszono nabór chętnych na testowy program kliniczny, który oferował odmładzające transfuzje krwi od bardzo młodych dawców. Usługa nie była tania. Za litr krwi trzeba było zapłacić 8 tysięcy dolarów, za 2 litry 12 tysięcy. W dodatku usługa nie gwarantowała żadnych pozytywnych efektów, ponieważ organizowana była w ramach eksperymentu klinicznego. Wiek dawców wahał się między 16 a 25 lat. Zgłaszający się klienci musieli mieć przynajmniej 30 lat. Nazwa projektu pochodzi od pokarmu bogów w mitologii greckiej. Tak jak ambrozja miała zapewniać im nieśmiertelność i wieczną młodość, tak transfuzje młodej krwi miały odwracać u ludzi proces starzenia się i leczyć z różnych chorób.
Do projektu przystąpiło przynajmniej 600 osób. Wszystkich uczestników badano przed i po transfuzji. Jak utrzymuje inicjator przedsięwzięcia, po miesiącu od przetoczenia krwi u klientów obserwowano redukcję nawet o 20 procent przedrakowych komórek oraz amyloidów, które wywołują chorobę Alzheimera. Pacjenci cierpiący na ostrą niewydolność serca po transfuzji mogli biegać po schodach. Poprawić miał się również ich wygląd, pamięć i napięcie mięśni. Niestety Jesse Karmazin ciągle zwlekał z przedstawieniem dowodów na poparcie swoich deklaracji.
Interwencja FDA
Projekt Ambrozja zalała fala krytyki ze strony naukowców, którzy prowadzą doświadczenia z zastosowaniem parabiozy. Ich zdaniem jest za wcześnie, by móc stwierdzić, że przetaczanie krwi od młodych dawców może przynieść jakiekolwiek pozytywne skutki u ludzi. „Nie ma żadnych dowodów klinicznych i Pan po prostu wykorzystuje zaufanie ludzi oraz publiczną ekscytację wokół tematu” – w tak ostrych słowach zwrócił się do Karmazina w jednym z wywiadów prasowych Tony Wyss-Coray, neurolog z Uniwersytetu Stanforda, który również stosuje parabiozę.
Z kolei Saul Villeda tłumaczył, że myszom, u których zaobserwowano cofnięcie procesów starzenia się, nie przetaczano krwi, lecz korzystały one ze wspólnego krwiobiegu w wyniku połączenia żył starego z młodym gryzoniem. Nie wiadomo więc do końca, czy dobroczynne zmiany wywołała krew młodej myszy czy inny czynnik, powstały na skutek połączenia dwóch organizmów. Villeda przekonywał, że nawet jeśli młodsze osocze ma właściwości regeneracyjne, nie można podejmować żadnych działań, dopóki nie ustali się dokładnie, która jego część składowa wywołuje korzystne zmiany. Nie wystarczy, iż badacz wykaże, że coś działa, musi też udowodnić, jak to działa, by mieć świadomość potencjalnych skutków ubocznych.
Środowisko naukowe wysunęło cały szereg jeszcze innych argumentów, jak choćby to, że być może to nie krew młodszego osobnika, lecz jej rozrzedzenie doprowadziło do pozytywnych zmian w organizmie starej myszy. Naukowcy wyrażali też swoje obawy o skutki dla zdrowia u osób, które wzięły udział w przedsięwzięciu. Koniec końców efekt był taki, że zaniepokojona rozgłosem ryzykownego projektu Ambrozja amerykańska agencja rządowa Food and Drug Administration wydała w lutym 2019 roku ostrzeżenie przed korzystaniem z usług firm, które oferują przetaczanie krwi od młodych dawców. Atakowany z wszystkich stron Jesse Karmazin uległ presji i jeszcze w tym samym miesiącu wstrzymał działalność.
Światełko w tunelu
Tymczasem po wielu dekadach badań nad parabiozą naukowcom udało się dokonać przełomowego odkrycia. Grupa badaczy z Buck Institute for Research on Aging w Kalifornii wyodrębniła wreszcie czynnik, który wywołuje efekt odmłodzenia starych myszy połączonych krwiobiegiem z młodymi osobnikami. Wyniki opublikowano w czasopiśmie Nature Metabolism w 2019 roku. Okazało się, że jest nim białko MANF. Naukowcy zauważyli, że stare gryzonie zszyte żyłami z młodymi myszami, u których występował deficyt tego białka, nie młodniały.
Dobroczynne skutki parabiozy zachodziły tylko wtedy, gdy w osoczu młodych osobników zawarty był MANF. Wówczas dochodziło do regeneracji wątroby i poprawy metabolizmu. Stare myszy stawały się silniejsze i zdrowsze. Badacze przestrzegają jednak przed przedwczesnym entuzjazmem. Tłumaczą, że przed światem nauki jeszcze wiele lat eksperymentów, zanim uda się ocenić, czy transfuzja krwi jest bezpiecznym i wartym zachodu sposobem na zatrzymanie biologicznego zegara.
Emilia Sadaj
Reklama