Zniesławiony chicagowski aktor Jussie Smollett w poniedziałek w sądzie powiatu Cook po raz kolejny nie przyznał się do winy w sprawie zarzutów dotyczących domniemanego napadu na samego siebie. Po oczyszczeniu go przed rokiem z zarzutów przez biuro prokurator Kim Foxx w połowie lutego specjalny prokurator postawił mu sześć nowych zarzutów dotyczących starej sprawy.
W poniedziałek Jussie Smollett po raz kolejny nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. W sądzie był w towarzystwie swojej obrończyni, Tiny Glandian. Aktor nie został aresztowany i nie będzie musiał płacić kaucji – sędzia James B. Linn zgodził się na zwolnienie aktora za osobistym poręczeniem. W sądzie ma ponownie stawić się 18 marca.
Sześć nowych zarzutów postawionych przez specjalnego prokuratora, Dana Webba, dotyczy składania fałszywych zeznań i sfingowania napadu na samego siebie.
W marcu aktor Jussie Smollett został oczyszczony z zarzutów w zamian za grzywnę i pracę społeczną. Wywołało to liczne protesty i wytoczenie procesu cywilnego przez miasto. W rezultacie w czerwcu powołany został specjalny prokurator, którym miał zbadać przebieg wydarzeń oraz działania wszystkich urzędników prokuratury powiatu Cook zaangażowanych w sprawę.
Do domniemanego rasistowskiego i homofobicznego napadu na aktora Jussiego Smolletta miało dojść 29 stycznia 2019 r. Gwiazdor serialu „Imperium” został oskarżony o składanie fałszywych zeznań i sfingowanie napadu na samego siebie. Przyznający się do homoseksualizmu czarnoskóry aktor miał w ten sposób zwrócić na uwagę siebie uwagę opinii publicznej, zyskać jej sympatię i ułatwić sobie zawodową karierę.
Prokurator Kim Foxx, która w marcu ubiega się o reelekcję, przyznała wcześniej, że nie zajęła się sprawą Smolletta prawidłowo. Jej zwolennicy twierdzą jednak, że nowe zarzuty wobec aktora postawione na miesiąc przed wyborami są elementem gry politycznej.
(jm)
Reklama