Kojot złapany w styczniu w Chicago po wspólnej akcji policji i służb ds. kontroli zwierząt to ten odpowiedzialny za wcześniejszy atak na 6-latka – potwierdziły wyniki badań genetycznych. Od początku roku kojoty zakłócały spokój mieszkańców północnych dzielnic Chicago.
Wyniki badań DNA potwierdziły w niedzielę, że kojot schwytany 9 stycznia przez policję i służby ds. kontroli zwierząt na północy Chicago jest tym samym zwierzęciem, które zaatakowało i pogryzło w głowę 6-letniego chłopca w dzielnicy Lincoln Park.
Służby miejskie ustaliły również, że złapany kojot był ranny od strzału z wiatrówki, co mogło spowodować jego kulenie oraz agresywne zachowanie.
Służby podziękowały jednostkom miejskim, powiatowym, stanowym i federalnym za współpracę w złapaniu kojota.
Zwierzę zostanie na razie w lokalnym rezerwacie rehabilitacyjnym dla zwierząt.
Zwierzę ścigane było w czwartek 9 stycznia wieczorem w rejonie kilku chicagowskich ulic, aż zostało namierzone, obezwładnione przy pomocy zastrzyku uspakajającego i schwytane tuż po 10 pm w pobliżu skrzyżowania ulic N. Fremont oraz W. Willow. Opiekę nad nim przejęły służby ds. kontroli zwierząt.
Zdaniem ekspertów ataki kojotów na ludzi są wyjątkowo rzadkie. Do tej pory w Stanach Zjednoczonych dochodziło do jednego ataku rocznie. Zwierzęta stają się agresywne, gdy są chore lub gdy człowiek zaopatruje je w pożywienie.
Naukowcy twierdzą, że w rejonie Chicago żyje około 2 tys. kojotów.
(jm)
Reklama