Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 27 grudnia 2024 15:16
Reklama KD Market

W debacie Demokratów różne wizje amerykańskiej polityki na Bliskim Wschodzie

Pretendenci do otrzymania prezydenckiej nominacji Partii Demokratycznej przedstawili we wtorkowej debacie w stanie Iowa różne wizje amerykańskiej polityki na Bliskim Wschodzie. Nie ma wśród nich zgodności w kwestii dalszej obecności wojsk USA w tym regionie. Napięte relacje między Waszyngtonem i Teheranem oraz Bagdadem spowodowały, że polityka zagraniczna znalazła się w centrum uwagi ubiegających się o Biały Dom Demokratów. W trakcie debaty w Des Moines w stanie Iowa uwypukliły się między nimi różnice w kwestii podejścia do Bliskiego Wschodu. Lider sondaży wśród Demokratów i były wiceprezydent USA Joe Biden opowiedział się za pozostawieniem "małej liczebności" wojsk na Bliskim Wschodzie, których celem byłoby zwalczanie dżihadystycznego Państwa Islamskiego (IS). Wolę pozostawienia części wojsk w tym regionie wyraziła też senator Amy Klobuchar. Reprezentująca progresywne skrzydło partii senator Elizabeth Warren przyjęła - jak ujmuje to dziennik "Wall Street Journal" - "bardziej agresywne" stanowisko. "Musimy wycofać nasze oddziały bojowe" - postulowała. "Powinniśmy przestać prosić nasze wojsko, by rozwiązywało problemy, które nie mogą być rozwiązane na drodze militarnej" - zaznaczyła Warren. Były burmistrz miasteczka South Bend w Indianie Pete Buttigieg ocenił, że możliwe jest pozostanie Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie "bez niekończącego się zaangażowania sił lądowych". Ten 37-letni weteran wojny w Afganistanie zauważył, że prezydent Donald Trump deklaruje chęć wycofania wojsk USA, ale "teraz wysyła kolejne oddziały na Bliski Wschód". Zwyżkujący w sondażach senator Bernie Sanders, określający się jako "demokratyczny socjalista", po raz kolejny skrytykował Bidena za wyrażenie przez niego zgody na wojnę w Iraku. "Jako naród musimy zmierzyć się z tym, że dwie największe katastrofy polityki zagranicznej (...) to były wojny w Wietnamie i Iraku. Obie te wojny oparte były na kłamstwach" - ocenił senator ze stanu Vermont. Biden odpowiedział, że jego poparcie dla wojny w Iraku było błędem, co już przyznał. Zaznaczył, że jako wiceprezydent USA starał się o zakończenie tego konfliktu. W trwającej około dwóch godzin debacie uczestniczyło sześciu pretendentów Partii Demokratycznej do otrzymania nominacji na kandydata tego ugrupowania w wyborach prezydenckich. Formalny wymóg odpowiedniej liczby darczyńców podczas kampanii wyeliminował z niej miliardera Michaela Bloomberga, który walkę o najwyższy urząd w państwie finansuje jedynie z własnych środków. Wielki nieobecny debaty prowadzi zmasowaną kampanię reklamową w telewizji i internecie. Jak wynika z opublikowanego we wtorek ogólnokrajowego badania Morning Consult, przed debatą w Des Moines największym poparciem elektoratu Demokratów cieszył się Biden z rezultatem 29 proc. Rosną notowania Sandersa, który ma już tylko sześć punktów procentowych straty do lidera sondaży. Kolejne miejsca zajmują Warren (14 proc.), Buttigieg (8 proc.) i Bloomberg (8 proc). Ten ostatni de facto pomija w swojej kampanii Iowa - stan, w którym na początku lutego odbędą się pierwsze prawybory, inaugurujące długi, ogólnokrajowy proces wyłaniania kandydata Demokratów. Sondaże przewidują w Iowa zaciętą walkę o zwycięstwo - różnice w poparciu dla Bidena, Sandersa, Warren i Buttigiega są w tym stanie niewielkie. Wybory prezydenckie w USA odbędą się 3 listopada. Kluczowe w wyścigu o Biały Dom jest zwycięstwo w tzw. stanach wahających się (ang. swing states) między Republikanami i Demokratami. Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama