Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 09:38
Reklama KD Market

Czułość nie tylko Bożego Narodzenia

O tym, że Boże Narodzenie rodzi w wielu najpiękniejsze uczucia, nie trzeba raczej pisać. To nie tylko wspomnienia z dzieciństwa, ale coś, co się dzieje i każdego roku powtarza. Wspominamy w końcu narodziny Dziecka, który jest Synem Bożym. Narodziny szczególne, nie na oddziale położniczym, ale w grocie, która była stajnią dla zwierząt. W mojej małej kolekcji „świętych obrazków i figurek” posiadam też „Dzieciątka” Jezus. Towarzyszą mi nie tylko w okresie Bożego Narodzenia, ale przez cały rok. Ilekroć spojrzę na ten szczególny wizerunek, na nowo przeżywam prawdę, że Bóg stał się człowiekiem i jako maleńkie dziecko przyszedł na ziemię. To dla mnie obraz wielkiej bliskości, miłości i… czułości. Tak, wszystko, co wiąże się z Bożym Narodzeniem, jest dla mnie czułe. I dotyka we mnie bardzo ludzkiej potrzeby, jaką jest potrzeba czułości.   W słowniku języka polskiego znajdziemy wyjaśnienie, że czułość to odnoszenie się do kogoś z miłością, delikatnością, tkliwie, wrażliwie, współodczuwając z tą osobą. Jednak we współczesnym słownictwie pojęcie to, podobnie jak wiele innych, zdewaluowało się, gdyż za szybko łączone jest jedynie z seksualnością. A przecież jest zdecydowanie czymś więcej, czymś bardziej wewnętrznym i delikatnym. Jest tym, czego człowiek potrzebuje, by żyć. Wyraża się przez przyjazne słowa, serdeczne i dodające otuchy spojrzenie i wyciągniętą pomocną dłoń, aż do pocieszającego uścisku i przyjacielskiego otulenia w ramionach. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, iż jest cechą ludzi słabych, „czułość jest znakiem siły, stanowczości i zdecydowania!”, jak pisał libański filozof, Kahlil Gibran. W podobnym tonie mówi o czułości papież Franciszek, dla którego to słowo, płynące z doświadczenia miłości Boga, ma szczególnie ważne znaczenie: „Czułość nie jest cnotą słabych, lecz silnych, którzy nie potrzebują drugich źle traktować, by czuć się ważnym”. Czułość jest jak lekarstwo, które działa uzdrawiająco.   Nowo narodzone dziecko wyzwala czułość tych, którzy są najbliżej. Świętując Boże Narodzenie tę atmosferę czułości możemy, a nawet powinniśmy wprowadzić do rodzinnego domu. Bez niej wszystko, co składa się na przeżywanie tych świąt, będzie tylko tradycją, zimną tradycją: Wigilia z opłatkiem, choinka, prezenty, kolędy, pasterka. Czułość panująca między zasiadającymi do stołu, domownikami i gośćmi zmienia zupełnie atmosferę. I powoduje, że ludzie potrafią także z czułością odnosić się do siebie wzajemnie, kiedy są poza domem. Bo czułość nie może być jedynie w Boże Narodzenie. Ona powinna być zawsze.   Kiedy człowiekowi brakuje czułości, staje się bardzo osamotniony, a nawet dziki. Zaczyna unikać innych, chowa się w zamkniętym świecie swojego „ja”, zaspokajając ten brak na przykład ucieczką w nałogi, stając się typem aspołecznym, zimnym. Może obudzić się w nim wtedy niechęć i agresja do samego siebie, którą będzie też wyrażał wobec innych. Nie radząc sobie z uczuciami, rani siebie i innych. Cierpi. Jego życie gaśnie, tracąc sens. Spotkałem już w życiu ludzi, którzy nienawidzą wręcz świąt, zwłaszcza Bożego Narodzenia. Wyjeżdżają, by być gdzieś daleko, nie budząc wspomnień, które są jak ciosy ostrego noża. Nie lubią obchodzić urodzin czy imienin, rocznic. Jednak w ich oczach i zachowaniu wypisany jest głośny apel: „Potrzebuję czułości! Szukam czułości!”. Nieszczęściem jest to, że czułość kojarzy się z seksem. Stąd też lęk lub wstyd przed jej wyrażaniem.   W Ewangelii ukryta jest „teologia czułości”. Począwszy od Bożego Narodzenia, spotykamy w niej Jezusa, który przez słowa, położenie dłoni, a więc dotyk, pocałunek, wspólny posiłek, jest czuły wobec spotykanych ludzi. Najczęściej ludzie ci żyli bądź na marginesie społecznym, będąc dla innych nikim, bądź też przeżywali cierpienie swojej samotności. Poprzez spotkanie z czułością Boga, okazywaną przez Jezusa, doświadczali zbawienia, odzyskiwali życie, stając się zupełnie nowymi ludźmi.   Miał rację Fiodor Dostojewski, kiedy pisał: „Świat powinien zostać uratowany przez czułość”. Tego lekarstwa brakuje chyba dzisiaj najbardziej. Niestety, żaden najlepszy i najnowocześniejszy sprzęt elektroniczny nie zastąpi czułych słów, dotyku, ciepła bliskości. A przecież więcej dziś takiej formy komunikacji, także uczuć.   Niech tegoroczne Boże Narodzenie obudzi w nas na nowo czułość, nie tylko wspomnień, ale taką konkretną, codzienną! Nie bójmy się czułości! Bądźmy dla siebie czuli! To najlepszy podarek, którym możemy się obdarować.   ks. Łukasz Kleczka Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Od lipca 2018 r. wikariusz w parafii św. Jana Pawła II w Bayonne, w New Jersey.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama