Deszcz wcale nie przestraszył w ostatni weekend września uczestników festiwalu kulinarnego „Chicago Gourmet”. Amatorzy dobrego jedzenia i wielbiciele trunków z procentami licznie zjawili się na mokrej murawie Jay Pritzker Pavilion w Parku Milenijnym, by spróbować wszystkiego, co w kulinarnym Chicago najlepsze i najnowsze.
Podczas rozpoczęcia imprezy Sam Toia, prezes i CEO Zrzeszenia Restauracji Illinois (ang. Illinois Restaurant Association) żartował, że zamówił u burmistrz Chicago Lori Lightfoot brak deszczu. Burmistrz wraz z żoną i córką pojawiły się w Millennium Park podczas otwarcia imprezy i rzeczywiście wtedy nie padało.
Hasłem przewodnim tegorocznego Chicago Gourmet było „Lights, Camera, Napkin” (światło, kamera, serwetka). To świadoma parafraza kojarzonego z przemysłem filmowym zawołania: “Lights, Camera, Action” (światło, kamera, akcja). Wszak impreza w Parku Milenijnym co roku przyciąga największe sławy kulinarne. Co roku podczas otwarcia nie może też zabraknąć znanego chyba wszystkim w Chicago szefa kuchni Ricka Baylessa. W tym roku podczas festiwalu gotowała z nim burmistrz Lori Lightfoot, ponieważ podczas trwania „Chicago Gourmet” można nie tylko skosztować potraw, ale także podglądać ich przygotowywanie przez najlepszych kucharzy i wziąć udział w organizowanych właśnie na miejscu warsztatach gotowania.
Wstęp na „Chicago Gourmet” nie jest tani i osobno płaci się za wstęp na ekskluzywną imprezę „Grand Cru”, która w tym samym czasie odbywa się na dachu Harris Theater w Parku Milenijnym.
Poza jedzeniem, atrakcjami były w tym roku także grająca na miejscu orkiestra dęta oraz wielkie lalki Mojigangas, które do Chicago przywiozła z Meksyku ekipa restauracji “Moe’s Cantina”, by świętować Miesiąc Dziedzictwa Hiszpańskiego (ang. National Hispanic American Heritage Month).
Tekst: Ewa Malcher
Zdjęcia: Peter Serocki
Reklama