Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 października 2024 04:18
Reklama KD Market

Misjonarz z Krymu prosi o pomoc dla lokalnej parafii

Misjonarz z Krymu prosi o pomoc dla lokalnej parafii
Ksiądz Grzegorz Jeleń i wnętrze kościoła na Krymie
fot.arch. księdza Grzegorza Jelenia
Ksiądz Grzegorz Jeleń i wnętrze kościoła na Krymiefot.arch. księdza Grzegorza Jelenia

Ksiądz Grzegorz Jeleń, oblat maryjny, pochodzi z tarnowskiej diecezji z Tarnowa. Od prawie 5 lat pracuje jako misjonarz na Ukrainie i Krymie. Jest delegatem ks. biskupa Jacka Pyla ds. Krymu i tamtejszego duszpasterstwa, a od 2 lat także proboszczem parafii Bożego Miłosierdzia w Basztance, należącej do diecezji odesko-symferopolskiej, podzielonej pomiędzy dwoma państwami – Federacją Rosyjską i Ukrainą. Z powodu dramatycznej sytuacji polityczno-ekonomicznej zarówno lokalny kościół, jak i parafianie potrzebują wsparcia finansowego. 

 Jola Plesiewicz:  – Z jakimi trudnościami zmaga się ksiądz w pracy duszpasterskiej w kraju, który jest pod okupacją rosyjską?

Ksiądz Grzegorz Jeleń: – Te zmagania są różnorakie z tego względu, że diecezja jest podzielona pomiędzy dwoma państwami, Federacją Rosyjską i Ukrainą. Część tej diecezji jest bardzo ubogim regionem, gdzie ludzie często nie mają nawet podstawowego dla siebie wyżywienia. Jestem proboszczem parafii Bożego Miłosierdzia w Basztance i delegatem księdza biskupa Jacka Pyla do spraw Krymu w regionie okupowanym przez Federację Rosyjską. Przyszedłem do bardzo zniszczonej parafii, gdzie brakuje podstawowych materialnych rzeczy. Przez ostatnie dwa lata udało się odrestaurować kaplicę Bożego Miłosierdzia, prawie od podstaw. Zrobione zostało piękne prezbiterium Miłosierdzia Bożego. Teraz priorytetem jest wymiana dachu na kaplicy, który przecieka i nie chciałbym, żeby to, co zostało  kaplicy zrobione zostało zmarnowane przez deszcze czy złą pogodę. Parafia Bożego Miłosierdzia to parafia, która liczy sobie około 80 osób. Jest rozciągnięta bardzo daleko, bo do głównej parafii należą jeszcze pobliskie 2 miejscowości: Bereznuchowate i Zaklinka, odległe o 20 – 30 kilometrów. Do tych miejscowości dojeżdżam raz w tygodniu z niedzielną mszą świętą. Zazwyczaj są to soboty, popołudniami. W wioskach „dojezdnych” jest kilka rodzin obrządku katolickiego. Mszę świętą sprawuję u nich w domach. Dużym probleme  jest brak samochodu. Często proszę ludzi, moich miejscowych parafian, żeby ktoś mnie podwiózł, czy to z mszą świętą, czy z posługą do chorego. Kolejny to opieka nad rodzinami najbardziej potrzebującymi, opieka pod patronatem biskupa Jacka Pyla, który mnie delegował do tego dzieła.

Księdza praca jest bardzo trudna…

 – Moja praca opiera się m.in. na szukaniu funduszy, sponsorów, żeby tym rodzinom najuboższym pomóc, czy to teraz w zbliżającym się roku szkolnym, w zakupie tornistrów, obuwia, czy przed świętami Bożego Narodzenia, w szczególności dla tych rodzin, gdzie często rodziny straciły nie dach nad głową, ale kogoś. Mam tu na myśli ojca, mamę, którzy byli jedynymi żywicielami rodziny. W okresie Świąt Wielkanocnych i w ciągu roku, jeśli pozwalają nam na to fundusze, staramy się jakąś salkę wymalować, żeby dzieci mogły przyjść do świetlicy. W wakacje, na tyle, na ile było to możliwe, dla 80 dzieci zrobiliśmy tzw. kanikuły z Bogiem, czyli wakacje z Bogiem nad morzem. To jest taka praca, która z jednej strony wymaga poświęcenia prywatnego czasu i Bożego żebrania o pomoc. 

A sytuacja ekonomiczna na Ukrainie?  

 – Pragnę przypomnieć i określić sytuację, że na wschodzie Ukrainy miesięczne zarobki sięgają w granicach 140 dolarów na miesiąc, może 150, emerytury, renty w granicach 50 – 60 dolarów i to jest dużym dyskomfortem dla ludności miejscowej, gdyż życie, ceny w sklepach są bardzo wysokie, kilkakrotnie droższe niż w Polsce. W Polsce mleko można kupić za 2-2,5 zł, , a na wschodzie Ukrainy musimy dać 4-4,5 zł. Kiedy poszedłem do sklepu, żeby kupić sobie obuwie na zimę, zobaczyłem cenę 2 tys. hrywien  – za głowę chwyciłem. To jest 300 złotych. Ktoś musiałby wyłożyć całą wypłatę na buty.  Dla nas dużym, uciążliwym problemem Kościoła katolickiego jest brak infrastruktury zwłaszcza na wschodzie Ukrainy, gdzie drogi są bardzo zniszczone, nieprzejezdne, a w moim przypadku to brak transportu, jakim byłby samochód. Staramy się ewangelizować na tyle, na ile pozwalają nam: sytuacja, państwo, kościół i ekonomia, bo tak jak powiedziałem,  jesteśmy zależni tylko i wyłącznie od ofiar i dobroczynności ludzi z zewnątrz.

Kim są księdza wierni?

 – Ludzie w mojej parafii to są ludzie prości, skromni, którzy przeżyli niejedną ciężką sytuację rodzinną, czy społeczną. To są ludzie kilku nacji: z Ukrainy, pochodzenia białoruskiego, polskiego i czeskiego. Mieszanka kulturowa, która lata temu zasiliła tamte tereny. Przedział wiekowy to 60 lat plus. 

Ilu jest polskich księży, którzy posługują na Krymie?

 – Na samym Krymie jest 6-7 księży. To bardzo mało, ale w całej diecezji odesko-symferopolskiej, do której wchodzi Krym jest około 60 księży, zarówno Polaków jak i Ukraińców, ale większość z nich to Polacy, którzy przyjechali na misje, czy na jakiś bezpłatny kontrakt, bo my nie mamy płacone. Mamy tylko tyle, co z datków, czy rekolekcji w świecie.

Jaki jest cel wizyty księdza w Stanach Zjednoczonych?

 – Pomagam w parafiach polonijnych tam, gdzie mogę być, spotykam się  z ludźmi i kieruję prośbę o pomoc materialną na dokończenie dzieła w parafii Bożego Miłosierdzia w Basztance. Przez ostatnie 2 lata udało mi się, dzięki Polonii odświeżyć kaplicę, zakupić ołtarz do kaplicy, a teraz moim priorytetem jest wymiana dachu. Jego koszt w Ameryce to niedużo, ale dla mnie jest to suma nie do osiągnięcia bez pomocy.  Dlatego też jest mój apel, prośba i nadzieja, że to się uda zrobić. 

W jaki sposób Polonia mogłaby księdzu pomóc?

Polonia mogłaby pomóc poprzez dar modlitwy, dar osobistego zaangażowania. Można to uczynić, jeśli ktoś miałby taką ochotę i wolę serca poprzez złożenie donacji w parafiach, w których jeszcze będę lub ewentualnie kontaktując się ze mną bezpośrednio pod numerami telefonów  w USA (773) 956 4520 lub w Polsce +48608224120 albo wpłacając bezpośrednio dowolne datki na numer konta banku PNC 466 230 6963.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Jola Plesiewicz

Zdjęcia: prywatne arch. ks. Grzegorza


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama